Rzeczpospolita: Po 11 września prezydent Bush powierzył panu zabezpieczenie Ameryki przed ponownym atakiem terrorystycznym, ale także masową imigracją. Dziś Europa staje przed takim samym wyzwaniem. Co robić?
Michael Chertoff: Są podobieństwa, ale i różnice. Al-Kaida była organizacją niezwykle hierarchiczną i do tego zasadniczo złożoną z cudzoziemców, którzy przed 11 września dostali się do Ameryki. To ułatwiło nam przeciwdziałanie kolejnym zamachom. Skoncentrowaliśmy się na zbieraniu danych o zagranicznych organizacjach terrorystycznych, kontrolowaniu, kto dostaje wizy wjazdowe. Sytuacja Europy jest o wiele trudniejsza, bo terroryzm rozwija się tu od wewnątrz, zamachowcami są ludzie, którzy zradykalizowali się na miejscu. Owszem, niektórzy z nich podróżowali na Bliski Wschód i stamtąd wrócili – dzięki temu łatwiej ich zidentyfikować. Ale inni nigdy nie opuścili swoich krajów. Europa jest w gorszej sytuacji także dlatego, że tzw. Państwo Islamskie, Daesz ma znacznie lepszy system rekrutacji niż Al-Kaida, jego baza znajduje się blisko Europy, a granice Unii pozostają zasadniczo otwarte, co daje terrorystom możliwość przebicia się do jednego kraju, a dalej podróżowania już po całej Wspólnocie. Daesz jest też o wiele bardziej skoncentrowany na Europie, niż Al-Kaida kiedykolwiek była na Ameryce. To będzie się jeszcze nasilać, bo w miarę jak tzw. Państwo Islamskie traci grunt w Syrii i Iraku, musi szukać nowego teatru walki.
Europa jest więc bezbronna?
Przede wszystkim każdy z krajów Unii musi osiągnąć choć minimalny poziom skuteczności wywiadu, kontrolować, kto przybywa z zagranicy, czy angażuje się w podejrzaną działalność, z kim współpracuje, przez kogo jest finansowany. Niektóre państwa w Europie robią to świetnie, jak Brytyjczycy. Ale już Francuzi czy Belgowie nie do końca potrafią koordynować działalność wszystkich swoich służb. Dalej: między krajami Unii musi zostać stworzony mechanizm lepszej, automatycznej wymiany danych wywiadowczych. Nie może być tak, że podejrzany śledzony przez Francuzów wyjeżdża do Włoch i znika z radaru. Sam zaangażowałem się w projekt przebudowy systemu wymiany danych wywiadowczych w Europie na wzór tego, co zrobiliśmy w USA po 11 września.
We Francji żyje 7 mln muzułmanów, w Niemczech – 5. Ameryka tego problemu nie ma.