Przewodniczący parlamentu samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Denis Puszylin twierdzi, że w przypadku gdyby ukraińskie władze zdecydowały na siłowe rozwiązane sytuacji w Donbasie, armia DRL doszłaby do Kijowa.

- Jestem przekonany, że przy takim scenariuszu poszlibyśmy o wiele wiele dalej. Podstawowe ukraińskie jednostki znajdują się na linii frontu. Szybko zostaną okrążeni i nie pozostanie więcej nikogo kto mógłby stawiać opór. Władze w Kijowie sześć razy przeprowadzały mobilizację, mówi się o kolejnej. Ale chętnych iść na wojnę jest coraz mniej. Droga na Kijów byłaby dla nas otwarta – powiedział Puszylin w rozmowie z dziennikarzem rosyjskiego portalu lenta.ru.

Jak twierdzi, w takim przypadku przewodniczący samozwańczej republiki Aleksandr Zacharczenko mógłby „zarządzać o wiele większym terytorium". – Dlaczego miałby nie zostać prezydentem nowej Ukrainy – zasugerował Puszylin. Jednocześnie zaznaczył, że głównym celem władz w Doniecku jest dzisiaj „polityczne uregulowanie konfliktu".

Kilka dni temu Zacharczenko podczas „rozmowy telefonicznej z mieszkańcami Doniecka" wycofał się ze swoich publicznych wypowiedzi na temat ewentualnego referendum w sprawie wstąpienia do Rosji. – Czy osiągniemy ten cel przeprowadzając referendum i odpowiadając na to pytanie „tak"? Nie jestem przekonany. A czy ktoś Rosję o to zapytał? Dla ponownego zjednoczenia się trzeba decyzji dwóch stron. A czy obliczyliście ryzyka polityczne? Przecież będzie to koniec "porozumień mińskich", a to oznacza, że koniec zawieszenia broni – mówił Zacharczenko, cytowany przez lokalną agencję informacyjną.

Co ciekawie, władze samozwańczej republiki kilka dni temu wycofały się z pomysłu masowego wydawania paszportów DRL, mimo że wcześniej takie próby już były.