Rządzący od ćwierćwiecza prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenko odwiedził państwowe przedsiębiorstwo rolnicze "Kupałowskie" w obwodzie mohylewskim, do którego należy kilka farm. Rządowe media twierdzą, że była to niezapowiedziana wizyta głowy państwa. Do wybuchu emocji doszło, gdy Łukaszenko wszedł do jednej z obór i zobaczył tam zabiedzone krowy.
- Po co mnie tu przywieźliście? Mam wydać polecenie służbie bezpieczeństwa by założyła kajdanki panu i Kaczanowej (red. szefowa administracji prezydenta Natalia Kaczanowa), a Anfimowa (red. szef Służby Kontroli Państwowej Leonid Anfimow) co najmniej wyrzucił z pracy? - mówił Łukaszenko do towarzyszących mu obecnych w oborze urzędników. - Jesteście chorzy? To Oświęcim! Tu ma być sucho i czysto, sprzątane co minutę i co godzinę. Przecież one (red. chodzi o krowy) chodzą i się załatwiają jedna na drugą - grzmiał białoruski prezydent.