Ta wiadomość zszokowała z pewnością nie tylko mieszkańców Rosji. W poniedziałek przed południem ubrana na czarno kobieta pojawiła się przy stacji metra Oktiabrskoje Pole znajdującej się w jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Moskwy.
W ręku trzymała odciętą głowę czteroletniego dziecka. Lokalne media informowały, że wykrzykiwała hasła religijne w języku arabskim i groziła wysadzeniem stacji. Na jednej z pobliskich ulic strażacy interweniowali w płonącym mieszkaniu. Zostało podpalone. Znaleziono w nim pozbawione głowy zwłoki zamordowanego dziecka.
Temat tabu
Po zatrzymaniu 38-letniej kobiety rosyjskie MSW podało, że pochodzi ona z Uzbekistanu. Od kilku lat pracowała w Moskwie jako niania, nielegalnie.
– Wielokrotnie uprzedzaliśmy zarówno przedsiębiorców, jak i osoby fizyczne, by nie zatrudniać obcokrajowców, którzy nie mają pozwolenia na pracę – zareagowała Federalna Służba Migracyjna (FMS).
Według danych FMS tylko w styczniu bieżącego roku do Rosji przyjechało ponad 1,5 mln obcokrajowców. Ponad jedna trzecia z nich zarejestrowała się w urzędzie migracyjnym. Zdecydowana większość to przybysze z krajów Azji Środkowej. Tymczasem jedynie 35 tys. osób uzyskało pozwolenie na pracę (w 2015 roku Polska wydała nieco ponad 70 tys. takich pozwoleń). Szacuje się, że tylko w rosyjskiej stolicy i okolicy może nielegalnie pracować dwa miliony przybyszów.