Święto skoków z Zakopanem zaczęło się jak kibice sobie wymarzyli: najlepszym skoczkiem kwalifikacji został Dawid Kubacki – 140,5 m w eleganckim stylu zdecydowanie zasługiwało na wielkie brawa i czek na 3000 franków szwajcarskich. W skokach treningowych było podobnie, Kubacki z Kamilem Stochem rządzili na zakopiańskiej skoczni, wprawiając widzów w euforię.
Kwalifikacje przebiegły gładko, pogoda sprzyjała, publiczność dopisała, biało-czerwone sztandary łopotały dumnie, bo było z czego się cieszyć, gdy z progu odbijali się trzej najlepsi polscy skoczkowie (Piotr Żyła, choć zajął 26. miejsce, też nie stracił formy).
Rekord Krokwi Kubackiego (143,5 m) nie był wprawdzie zagrożony, ale oglądaliśmy kilka skoków powyżej 140 m, poza Polakami oddawali je Stefan Kraft i Philipp Aschenwald, dobrze prezentowali się także Stephan Leyhe, Daniel Huber i Timi Zajc – to zapewne będą główni bohaterowi rywalizacji w niedzielę, podobnie jak Ryoyu Kobayashi, który dopiero w kwalifkacjach potwierdził, że nie zapomniał jak się daleko lata.
Co do formy lidera PŚ Karla Geigera odczucia są mieszane, Niemiec był na treningach 4. i 28., w kwalifikacjach 11., po próbie oddanej z obniżonej belki (na życzenie trenera Stefana Horngachera). Może jednak mały dołek formy przemienia się w dołek nieco głębszy.
Po kwalifikacjach trener Michal Doleżal nadal miał jednak problem: czwartego do do drużyny wybrać było bardzo trudno. Z polskiej dziewiątki została piątka, ale ci dwaj, którzy zdobyli awans, wcale nie błyszczeli – Aleksander Zniszczoł był 46, Maciej Kot 48. Reszta, czyli Stefan Hula, Adam Niżnik, Jakub Wolny i Andrzej Stękała odpadli, żaden nie skoczył powyżej 120 m. W końcu trener postawił na sprawdzonego Jakuba Wolnego – może rywalizacja dla drużyny, w której spsywał się niegdyś znakomicie, obudzi w nim uśpione możliwości.