Forma zawodników jeszcze jest niepewna, nie ma wielu punktów odniesienia, więc kibice gubią się w domysłach, czego można się spodziewać w kolejnych konkursach. Porównania do poprzedniego sezonu mogą być zawodne, czas na nowe rozdania. Najlepszym przykładem jest Rosjanin Jewgienij Klimow, który wygrał pierwszy konkurs indywidualny, a za faworyta chyba mało kto go uważał. Z kolei ci, którzy mieli hulać razem z wiatrem jeszcze nie są w pełnej dyspozycji. Podczas pierwszego weekendu z Pucharem Świata mocno rozczarowali się ci, którzy liczyli na dobre skoki Stefana Krafta (w niedzielę 21. miejsce), Richarda Freitaga (22.) czy Roberta Johanssona (16. pozycja).

Program zawodów:

Wszyscy mają też w pamięci, jak podczas weekendu w Wiśle Kamil Stoch najpierw miał problemy z kwalifikacją do niedzielnego konkursu indywidualnego. Potem w sobotę został bohaterem polskiej drużyny, zapewniając zwycięstwo, a w niedzielę otarł się o podium. Zapewne stanąłby na nim, gdyby lepiej wylądował, na co wskazywali i Adam Małysz, i trener Stefan Horngacher.

Szkoleniowiec reprezentacji Polski zabrał do Finlandii tę samą szóstkę, którą wytypował do startu w inauguracyjnych konkursach. Oprócz Stocha w Ruce wystartują: Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula i Jakub Wolny. Trudno było oczekiwać wielkich zmian, bo członkowie kadry B spisali się w Wiśle bardzo słabo i żaden nie przebrnął piątkowych kwalifikacji.

Jeśli historia miałaby podpowiadać, jak spiszą się reprezentanci Polski w najbliższy weekend, to ciężko o hurraoptymizm. Żaden ze skoczków, których do Finlandii zabrał Horngacher, nie stał w Ruce na podium. Najbliżej w 2011 roku był Kamil Stoch, który skończył konkurs na 4. pozycji. Nieźle w 2016 roku skakał Maciej Kot, zajmując 5. i 8. miejsce, ale jego forma w tym sezonie jeszcze nie jest najwyższa.

Do rywalizacji w Pucharze Świata po problemach ze zdrowiem wraca Niemiec Severin Freund. W Finlandii zobaczymy także Słoweńca Domena Prevca.