Janów Podlaski wyprzedaje cenne konie

Stadnina Janów Podlaski chce pozbyć się cennych koni. Eksperci biją na alarm.

Aktualizacja: 04.12.2019 06:26 Publikacja: 03.12.2019 19:00

W 2018 roku podczas Pride of Poland w Janowie Podlaskim sprzedano 6 z 11 oferowanych koni. Na zdjęci

W 2018 roku podczas Pride of Poland w Janowie Podlaskim sprzedano 6 z 11 oferowanych koni. Na zdjęciu klacz Parmana, sprzedana za 180 tys. euro

Foto: Polska Press, PIOTR JARUGA

– Odbieram to jako krzyk rozpaczy. W stadninie obowiązywał program hodowlany, który został przerwany, i teraz chaotycznie rzuca się wszystko, co można, żeby przeżyć, nie zważając na zubożenie hodowli – mówi Marek Trela, były wieloletni prezes stadniny w Janowie Podlaskim i wiceprzewodniczący Światowej Federacji Konia Arabskiego. Podobnie jak wielu specjalistów nie kryje zaniepokojenia listą klaczy, którą stadnina w Janowie wystawiła na sobotnią aukcję na warszawskim Służewcu.

Dotąd najbardziej znaną aukcją była Pride od Poland, organizowana rokrocznie w sierpniu w Janowie Podlaskim. Zimowa aukcja Polskiego Klubu Wyścigów Konnych odbędzie się po raz pierwszy i ma stać się nową tradycją. Zaczyna się od wysokiego „c". Już sama nazwa Winter Star Horse Auction sugeruje, że trafiły na nią gwiazdy.

Przedmiotem aukcji będą też konie pełnej krwi angielskiej, jednak wspomniane gwiazdy znalazły się wyłącznie wśród zwierząt czystej krwi arabskiej, zwłaszcza wystawionych przez Stadninę Janów Podlaski. Chce ona m.in. sprzedać klacze: Adelita, Bambina i Amarena, a wydzierżawić z możliwością pobierania zarodków Atakamę i Pingę. Wszystkie to konie młode i obiecujące z wyjątkiem Pingi. Ta ostatnia ma już 15 lat i jest światową czempionką.

Stadnina pierwotnie chciała też wydzierżawić Palmetę, matkę czempionek, uchodzącą za najcenniejszą polską klacz. Ostatecznie z tego zrezygnowała, ale nagromadzenie cennych koni i tak spowodowało wrzenie w środowisku.

Masowa krytyka

Marek Szewczyk, były naczelny „Konia Polskiego" i autor bloga Hipologika.pl zwraca uwagę, że Adelita, Bambina i Amarena nie zostawiły jeszcze następczyń w stadzie. – Jeśli wszystkie gwiazdy znajdą nabywców, skutkiem będzie wyrwa w hodowli – ostrzega.

„Proszę o interwencję i wycofanie klaczy: przede wszystkim z dzierżaw" – napisała z kolei do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego Alina Sobieszak, prowadząca „Araby Magazine". Jej zdaniem stadnina nie będzie miała wpływu, dokąd trafią dzierżawione klacze i czy będą miały odpowiednią opiekę.

Sobieszak obawia się też, że konie mogą pójść pod młotek po zaniżonej cenie. Podobnie uważa Trela. – Na sprzedaż gwiazdy trzeba znaleźć dobry moment i odpowiednio ją przygotować. Jeśli ktoś sprzedaje, bo musi sprzedać, nie dostanie dobrej ceny – mówi.

Skąd w ogóle wziął się pomysł wystawienia gwiazdozbioru? Grzegorz Czochański, p.o. prezesa stadniny w Janowie, tłumaczy, że po prostu wystawiła ona konie, które były już wcześniejszej oferowane. – Zgodnie z wieloletnią praktyką konie niesprzedane podczas sierpniowych aukcji mogły być zakupione w terminie późniejszym. Jednocześnie zarząd spółki stoi na stanowisku, iż najlepszą formą ewentualnej sprzedaży tych klaczy jest ogólnodostępna aukcja" – informuje. Dodaje, że „ich ewentualna sprzedaż nie stanowi uszczerbku dla prowadzonej hodowli".

Kłopoty stadnin

Inną teorię ma Marek Szewczyk. – Chodzi o zasypanie dziury w budżecie janowskiej stadniny – mówi. Przypomina, że kłopoty zaczęły się w 2016 roku, gdy podległa resortowi rolnictwa Agencja Nieruchomości Rolnych zwolniła szefów stadnin koni arabskich w Janowie i Michałowie Marka Trelę i Jerzego Białoboka oraz główną specjalistkę od arabów w ANR – Annę Stojanowską.

Wtedy popsuły się wyniki stadnin, zwłaszcza Janowa Podlaskiego. Przykładowo 2018 rok ta stadnina zakończyła stratą 3,2 mln zł. Niepowodzeniami okazały się też kolejne Pride of Poland. W 2017 roku sprzedano konie za 410 tys. euro. Przykładowo w 2015 roku – za 4 mln.

Ostatnia sierpniowa aukcja przyniosła lepszy wynik. Sprzedano 14 koni za prawie 1,4 mln euro, największą od czasu rewolucji w stadninach. Jednak już wtedy część ekspertów krytykowała stadniny za wystawienie zbyt wielu koni cennych dla hodowli.

Zdaniem ministra Ardanowskiego w hodowli nic złego się jednak nie dzieje. W czasie konferencji zapowiadającej aukcję na Służewcu powiedział, że to krytycy rządu PiS odpowiadają za przejściowe problemy stadnin. – Poprzez dyfamację i opluwanie zaszkodzili tej hodowli koni bardzo mocno. Poszła w świat informacja, że jest upadek hodowli koni arabskich, wyprzedaż sreber rodowych, że zdychają te konie... – wyliczał.

– Odbieram to jako krzyk rozpaczy. W stadninie obowiązywał program hodowlany, który został przerwany, i teraz chaotycznie rzuca się wszystko, co można, żeby przeżyć, nie zważając na zubożenie hodowli – mówi Marek Trela, były wieloletni prezes stadniny w Janowie Podlaskim i wiceprzewodniczący Światowej Federacji Konia Arabskiego. Podobnie jak wielu specjalistów nie kryje zaniepokojenia listą klaczy, którą stadnina w Janowie wystawiła na sobotnią aukcję na warszawskim Służewcu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala