Przemawiające na niedzielnej manifestacji w stolicy działaczki środowisk kobiecych podkreślały, że w Polsce praktycznie nie ma dostępu do aborcji. Wyrażały też obawy, że może dojść jeszcze do zaostrzania prawa, które już obecnie - według nich - de facto nie daje możliwości przeprowadzenia aborcji. Uczestnicy manifestacji niosą transparenty m.in. z hasłami: "Prekariuszki nie chcą rodzić", "Żądamy legalnej, bezpłatnej aborcji, bezpłatnych żłobków i przedszkoli", "Urodzę jak zechcę", "Zlikwidować bezrobocie, umowy śmieciowe, nierówności ekonomiczne", "Księża chcą ofiar, księżniczki chcą praw". Skandują m.in. "Wolność, równość, aborcja na żądanie".
W stolicy kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami w ruchu, bo czasowo będą zamykane ulice.
Hasłem tegorocznej Manify jest „Aborcja w Obronie Życia!". "Poprzez ten przekaz przywracamy racjonalność debacie o przerywaniu ciąży. Wskazujemy, kto rzeczywiście broni życia, a kto czyni innym krzywdę" – tłumaczą organizatorzy z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Podkreślają przy tym, że hasło może wydawać się absurdalne, ale jego uzasadnienie jest bardzo proste: to właśnie prawo do aborcji chroni życie – życie kobiet i dzieci.
"Brak legalnej aborcji to aborcje w podziemiu, niebezpieczne i drogie. Odmawiając kobietom prawa do aborcji, stawia się je pod ścianą" – wyjaśnia Porozumienie 8 Marca. Jego przedstawiciele tłumaczą, że kobiety przerywają ciążę bez ochrony lekarskiej, ryzykując życie i narażając swoje dzieci na sieroctwo. Rocznie 5 milionów kobiet jest hospitalizowanych z powodu komplikacji po niebezpiecznej aborcji. Około 220 tysięcy dzieci traci z tego powodu matki – wyliczają organizatorzy.
Tegoroczna Manifa wystartuje w samo południe spod Pałacu Kultury i Nauki, przejdzie Marszałkowską, Świętokrzyską, Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem aż do Placu Zamkowego.