Roman Giertych przebywał w warszawskim szpitalu od czwartku. We wtorek napisał w mediach społecznościowych, że wrócił do domu. Były wicepremier podziękował za "dobre słowa i wsparcie".
Adwokat zadeklarował, że "za kilka dni" publicznie opowie o "całej sprawie". Przekazał, że otrzymał od lekarzy miesięczne zwolnienie. "Mam nadzieję wrócić do pracy 16 listopada na posiedzenie aresztowe w sprawie mojego klienta" - dodał Giertych, który jest obrońcą Leszka Czarneckiego, podejrzewanego w sprawie tzw. afery GetBack.
Zatrzymanie Romana Giertycha
Adwokat, były poseł, były wicepremier i szef MEN w rządzie PiS-LPR-Samoobrona, były lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych został w czwartek zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA w związku z prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Poznaniu śledztwem dotyczącym rzekomego wyprowadzenia ponad 90 mln zł ze spółki deweloperskiej notowanej na giełdzie. W sprawie zatrzymano 11 innych osób, w tym biznesmena Ryszarda K. Wobec Giertycha zastosowano środki zapobiegawcze w postaci m.in. zakazu opuszczania kraju, zawieszenia w czynnościach adwokata oraz poręczenia majątkowego w wysokości 5 mln zł.
Dowiedz się więcej:
Zatrzymanie Giertycha: Prokuratura wnosi o poręczenie majątkowe w wysokości pięciu milionów
Współpracownicy Romana Giertycha wyszli na wolność
Prokuratura: Giertych rozpoczął symulowanie braku świadomości
Po zatrzymaniu Roman Giertych odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. "Zostałem dziś zatrzymany pod zarzutem działania na szkodę jakiejś spółki, skuto mnie kajdankami w przeddzień sprawy aresztowej L. Czarneckiego, którego jestem jedynym obrońcą" - napisał. "Nie pozwólcie, żeby moje zatrzymanie przykryło katastrofę epidemiczną rządu PiS, bo taki jest tego cel" - dodał.