W stolicy kraju, Delhi, policja musiała użyć gazu łzawiącego przeciwko demonstrującym. W ogniu stanęło kilka autobusów, a ulice miasta zostały zablokowane.
Zamieszki miały miejsce w miastach północnych i wschodnich Indii. Część uczestników demonstracji protestuje przeciwko niekonstytucyjności przepisów nie obowiązujących muzułmanów, inni obawiają się napływu imigrantów do Indii.
W wyniku trwających od pięciu dni zamieszek zginęło już sześć osób.
Wielka Brytania, USA i Kanada wydały ostrzeżenie dla swoich obywateli podróżujących do północno-wschodniej części Indii.
W niedzielę w Delhi do starć z policją doszło w czasie marszu protestu organizowanego przez studentów uniwersytetu Jamia Millia Islamia. Nie wiadomo, kto sprowokował starcie, ale policjanci zostali obrzuceni kamieniami - na co odpowiedzieli użyciem gazu łzawiącego. 60 osób zostało rannych, podpalono co najmniej trzy autobusy i kilka motocykli.
W związku z zamieszkami część szkół w Delhi będzie w poniedziałek zamkniętych.
Protesty miały miejsce również w Hajdarabadzie, Bombaju i Kalkucie.