Do zdarzenia doszło wczoraj po godzinie 20. Dziewczynka wracała ze swoją matką ze sklepu, gdy towarzyszący im pies wbiegł w pole pszenicy. 

12-latka podążyła za czworonogiem i stanęła na przewodzie energetycznym, została porażona. Krzyk matki usłyszał jeden z sąsiadów, który natychmiast pobiegł na miejsce. Mimo udzielonej pomocy, dziewczynka zmarła.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że do awarii doszło kilka dni temu w czasie nawałnicy. Przewód prowadził do małego domu, który był niezamieszkały od 40 lat.

- Na tym etapie wszystko wskazuje, że zakład energetyczny nie wiedział o awarii, bo kable prowadziły tylko do opuszczonej posesji. Nie miał więc kto zaalarmować służb. Będziemy to jednak jeszcze weryfikowali - powiedziała w rozmowie z TVN24 Agata Frejlich z opatowskiej policji. 

Matka dziewczynki nie doznała obrażeń. Z powodu szoku została przewieziona do szpitala. 12-latka była najstarszą z pięciorga rodzeństwa