Od blisko czterech lat polski rząd konsekwentnie odmawia przyjmowania uchodźców. Nie zgodził się na unijny program relokacji, nie wyraził też zgody na uruchomienie popieranych przez Kościół tzw. korytarzy humanitarnych. PiS przekonuje, że najlepszą formą pomocy dla uchodźców jest pomoc udzielona im w ich miejscach zamieszkania. W rządzie Mateusza Morawieckiego powstało nawet specjalne stanowisko pełnomocnika ds. pomocy humanitarnej, które objęła Beata Kempa.
Czytaj także:
Rząd przekonuje, że na pomoc dla uchodźców w różnych częściach świata przeznacza coraz większe pieniądze. I jak wynika ze statystyk, jest to prawda. W 2017 roku prawie 160 mln zł rząd przeznaczył na pomoc dla ofiar konfliktu w Syrii. Pieniądze popłynęły do uchodźców głównie za pośrednictwem instytucji międzynarodowych (125,2 mln zł). Rodzime organizacje rozdysponowały 31 mln zł z budżetu państwa, a w ramach własnych akcji (m.in. dobrowolnych wpłat Polaków) na pomoc dla uchodźców zebrały ponad 46 mln zł. Łącznie wsparliśmy potrzebujących kwotą przekraczającą 200 mln zł.
Rządowe wsparcie w 2017 r. było o ponad 32 mln zł wyższe niż w 2016 r. i o prawie 134 mln zł niż w roku 2015. Wynika to głównie z tego, że począwszy od 2016 r., Polska – podobnie jak pozostałe kraje UE – wpłaca do unijnego budżetu obligatoryjną składkę w ramach tzw. instrumentu tureckiego. W 2016 r. było to 73,2 mln zł, w roku 2017 – 106,4 mln, a w ubiegłym składka wyniosła ok. 53 mln zł.