Dwaj turyści w sobotę około 20:30 dotarli do schroniska nad Morskim Okiem. Przy wejściu do budynku usłyszeli, że "schronisko jest całe wykupione i nie mogą wejść".
Mężczyźni spytali, czy mogą zatem otrzymać ciepłą wodę, by napełnić swoje termosy. Też spotkała ich odmowa. Nie zezwolono im również na napełnienie termosów zimną wodą z kranu.
Turyści swoich sił spróbowali w starym schronisku. "Na wejściu przed lokalem stała młodzież może w wieku licealnym słaniająca się na nogach, pewnie ze zmęczenia ledwo zaciągać się papierosem zdołała wydeklamować iż wody tu nie ma..." - relacjonują.
Ostatecznie noc mężczyźni spędzili pod wiatą na Włosienicy (Pawilon Turystyczny Na Włosienicy). "Zapukaliśmy w pełni zdesperowani i poprosiliśmy o wodę, cytuję: " jasne chłopaki nie ma najmniejszego problemu, czy chcecie coś zjeść?". Zapytaliśmy się również czy w środku jest opcja abyśmy na glebie się przespali. Pracownik ze zrozumiałych względów w obawie o swoją pracę nie mógł nam udzielić noclegu w środku lokalu. Jednak widząc nasze zmęczenie nie chciał puścić nas na dół, spytał się czy mamy sprzęt do biwakowania i udostępnił nam wnęk która składała się z trzech ścian i dachu (nie wiał tam wiatr ani nie padał śnieg na głowę) rozłożyliśmy sprzęt, ubraliśmy wszystko na siebie i oczekiwaliśmy ranka. Pracownik zaproponował nam koce. W takich pięknych okolicznościach przyrody spędziliśmy noc" - relacjonują.
"To jest chyba przesada aby ze schroniska robić sale bankietową" - kończą mężczyźni.