NIK zbadała dostęp do broni i jej wykorzystanie – tej na wyposażeniu funkcjonariuszy służb podległych MSW oraz zwykłych cywilów mających zezwolenia. Wnioski? Warunki przechowywania prywatnej broni są sprawdzane sporadycznie, w policyjnej bazie jej prywatnych posiadaczy są błędne dane, a policyjnych szkoleń i strzelnic jest jak na lekarstwo.
– Głównym problemem jest brak ogólnopolskiego systemu, który dostarczałby pełnej, rzetelnej wiedzy o osobach posiadających broń, co w środku Europy jest wręcz niebywałe – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Bieńkowski, dyrektor Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Wewnętrznego w NIK.
Jeden PESEL, 13 osób
NIK przeprowadziła kontrolę z rozmachem: objęła nią 40 jednostek, m.in. Komendę Główną Policji (KGP) i wiele wojewódzkich, komendy Straży Ochrony Kolei, Straży Rybackiej.
199 tys. osób prywatnych posiada blisko 393 tys. sztuk broni, czyli na głowę przypadają średnio dwie. Z tego ok. 280 tys. to broń myśliwska, ok. 65 tys. – przeznaczona do ochrony osobistej, a reszta – sportowa. Najwięcej broni jest na Mazowszu.
Źródłem wiedzy o tym, kto i jakie posiada uzbrojenie, powinien być policyjny system Broń. Tak nie jest, bo centralnej bazy brak, a istniejąca jest pełna przekłamań i luk.