Akt oskarżenia przeciwko byłemu sędziemu Wojciechowi Ł.

Prokuratura Regionalna w Krakowie skierowała akt oskarżenia przeciwko byłemu sędziemu Wojciechowi Ł. Zarzuty dotyczą fałszywego zawiadomienia organów ścigania o przestępstwie oraz złożenia fałszywych zeznań. Wojciechowi Ł. grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Aktualizacja: 21.10.2020 06:09 Publikacja: 20.10.2020 14:38

Akt oskarżenia przeciwko byłemu sędziemu Wojciechowi Ł.

Foto: materiały prasowe

Według ustaleń prokuratury, 10 lutego 2016 r. sędzia zawiadomił organy ścigania o przestępstwie, które nie zaistniało. W zawiadomieniu Wojciech Ł. wskazywał, że nieustalona osoba przejęła jego konto na Twitterze i prowadziła korespondencję z innym użytkownikiem tego medium, który podawał się za dziennikarza Tomasza Lisa. Wojciech Ł. twierdził też, że w korespondencji tej użyte zostało jego zdjęcie (selfie), które w rzeczywistości miało być wykonane bez jego wiedzy i zgody. Sędzia wskazywał, że wskutek przestępstwa doznał szkody osobistej i domagał się ścigania jego sprawców.

Czytaj też: Wojciech Łączewski rezygnuje z urzędu sędziego

Zdaniem  prokuratury, okoliczności te nie zostały potwierdzone w materiale dowodowym. Śledczy ustalili natomiast, że sędzia Ł. za pośrednictwem anonimowego konta na Twitterze napisał serię wiadomości prywatnych do osoby, która w jego mniemaniu była dziennikarzem Tomaszem Lisem, a faktycznie osobą, która podszywała się pod redaktora. Dla uwiarygodnienia przesłał swoje selfie. 28 stycznia 2016 r. na TT zaaranżowane zostało spotkanie Wojciecha Ł. z rzekomym Tomaszem Lisem. Sędzia stawił się na nie zgodnie z ustaleniami. Zachowanie sędziego zostało opisane przez prasę,  jednak bez wymienienia nazwiska sędziego.

6 lutego na anonimowe konto sędziego na Twitterze wpłynęła wiadomość prywatna od osoby, która poprosiła go o potwierdzenie, że to on jest autorem korespondencji z rzekomym red. Lisem. Do korespondencji były załączone screeny oraz selfie sędziego. To po otrzymaniu tej wiadomości 10 lutego Wojciech Ł. zdecydował się złożyć ustne zawiadomienie o przestępstwie, które nie miało miejsca.

Prokuratura twierdzi, że powołani w sprawie biegli z zakresu informatyki wykluczyli, by na urządzeniach elektronicznych należących do sędziego doszło do nieuprawnionego dostępu osoby trzeciej, w tym do ataku hakerskiego.

- Biegły precyzyjnie i jednoznacznie określił czas wykonania autoportretu sędziego i urządzenie, za pomocą którego ją zrobiono. Stwierdził, że zdjęcie wykonano telefonem użytkowanym przez Wojciecha Ł. zsynchronizowanym z jego komputerem. Data wykonania tej fotografii koresponduje z czasem i treścią rozmowy prowadzonej na portalu i monitorowanej przez dziennikarzy. Sposób ustawienia aparatu wskazuje również, że zdjęcie zrobił sobie osobiście Wojciech Ł. - wskazuje Prokuratura Regionalna w Krakowie.

Według niej, sędzia złożył fałszywe zeznania tłumacząc swoją obecność w miejscu, w którym czekali na niego dziennikarze. Sam Wojciech Ł. twierdził, że przybył tam, bo chciał odebrać książkę dla znajomego. Mężczyźni mieli umówić się na spotkanie za pośrednictwem szyfrowanego komunikatora.

Jednak prokuratura wskazuje, że znajomy sędziego, przesłuchany w charakterze świadka, zaprzeczył temu i zeznał, że nigdy nie używał komunikatorów szyfrujących i za ich pośrednictwem nie prosił Wojciecha Ł. o żadną przysługę.

"Skala manipulacji materiałem dowodowym jest ogromna" – stwierdził Wojciech Ł., gdy rok temu prokuratura przedstawiła mu zarzuty w tej sprawie. W jego ocenia cała sprawa to zemsta ze strony "ekipy rządzącej", która jest pokłosiem wyroku z marca 2015 r., w którym orzekał. Wtedy to Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał w I instancji Mariusza Kamińskiego na trzy lata pozbawienia wolności za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA.

W akcie oskarżenia skierowanym do Sądu Rejonowego Warszawa – Mokotów w Warszawie akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Wojciechowi Ł. popełnienie czynów z art. 238 kk i art. 233 §1 kk, tj. złożenia fałszywego zawiadomienia o przestępstwie i złożenia fałszywych zeznań. Czyny te zagrożone są karą pozbawienia wolności do lat 8.

Według ustaleń prokuratury, 10 lutego 2016 r. sędzia zawiadomił organy ścigania o przestępstwie, które nie zaistniało. W zawiadomieniu Wojciech Ł. wskazywał, że nieustalona osoba przejęła jego konto na Twitterze i prowadziła korespondencję z innym użytkownikiem tego medium, który podawał się za dziennikarza Tomasza Lisa. Wojciech Ł. twierdził też, że w korespondencji tej użyte zostało jego zdjęcie (selfie), które w rzeczywistości miało być wykonane bez jego wiedzy i zgody. Sędzia wskazywał, że wskutek przestępstwa doznał szkody osobistej i domagał się ścigania jego sprawców.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów