Z kolei jego bliski współpracownik - sędzia Jakub Iwaniec - został wyrzucony z resortu. Ujawniliśmy, że obaj organizowali działania mające na celu skompromitowanie sędziów krytycznych wobec rządu. Chodzi o szefa „Iustitii" Krystiana Markiewicza i Piotra Gąciarka.
Prof. Ewa Łętowska w komentarzu dla Onetu odnosi się do kolejnych wypowiedzi i tekstów nt. afery.
Kto komu ukradł zegarek... dokładnie nie wiadomo, natomiast wiadomo, że i złodziej i okradziony jest zamieszany w sprawę kradzieży zegarka. Taki komunikat jest owszem, prawdziwy, tylko po lekturze wiadomo dokładnie tyle, co przed nią. A przy kradzieży chcemy wiedzieć, kto ukradł, a kogo okradziono i czy pierwszy został ukarany, a drugiemu oddano to, czego go pozbawiono.
"Sprawa Piebiaka dowodzi, że na koniec reforma wymiaru sprawiedliwości sprowadza się do karczemnej awantury, po której pozostaną zgliszcza" „ Wielu walczących z władzą sędziów mocno wyszło ze swej roli. Można mieć ogromne wątpliwości co do ich rzetelności. Ale takie same wątpliwości można mieć wobec sędziów wspierających władzę."
„- Źle się stało, że minister Łukasz Piebiak dał się zaplątać w taką działalność. To są porachunki w środowisku sędziowskim między tymi, którzy poparli dobrą zmianę a drugą stroną ze stowarzyszenia Iustitia, która zwalczała reformy w sposób bezpardonowy. Pokazuje to degrengoladę środowiska sędziowskiego".
Czyli wart Pac pałaca. Skoro sędziowie to w ogóle grupa podejrzanej konduity, o czym ma świadczyć fakt, że trollami byli sędziowie, podobnie jak zdymisjonowany wiceminister, to hejtowani sędziowie sami sobie winni.