Liczne reformy na niewiele się zdały, a ostatnio zapowiadana wciąż nie nadeszła. Temida jest w coraz gorszej formie – tak wynika z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości. Resort podsumował pierwsze półrocze 2016 r.
Miało być lepiej
Większość wskaźników opisujących pracę sądów jest gorsza niż w 2015 r. Z 5,8 do 6 wzrósł odsetek spraw, które w pierwszej instancji trwają ponad rok, a z 1,0 do 1,1 tych trwających ponad trzy lata. O 0,4 wyższy jest też wskaźnik pozostałości spraw cywilnych, pracy, rodzinnych karnych i gospodarczych (wzrósł z 2,1 do 2,5). Przybyło uwzględnionych skarg na opieszałe sądy (z 9,9 do 10,8). Gorzej jest też z opanowaniem wpływów. Określający je wskaźnik w 2014 r. wynosił 101,4 proc., w trzech kwartałach 2015 r. już 96,9 proc., a w pierwszej połowie 2016 r. 95,4. To oznacza, że w 2014 r. sądy załatwiły sprawy, które wpływały na bieżąco, plus z poprzednich lat, a teraz nie radzą sobie nawet z bieżącym wpływem.
– Mimo ciągłych reform znaczącej poprawy nie widać – przyznaje sędzia Łukasz Pabiański. Zastrzega jednak, że do statystyk trzeba podchodzić ostrożnie.
– Na podstawie analizy kilku miesięcy pracy sądów nie można poddawać ich rewolucji – dodaje. Przypomina, że żadna rewolucja w wymiarze sprawiedliwości nie wyszła mu na dobre.
Czekając na reformę
Sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, nie jest zaskoczony gorszymi wynikami sądów.