– Brakuje mi po prostu słów. Sytuacji prawnej, która się w związku z tym wytworzyła, nie da się zrozumieć za pomocą znanego mi aparatu pojęciowego. Pamiętajmy: w demokratycznym państwie prawo jest po to, by poskramiało nagą siłę polityczną. Gdy naga siła polityczna odmawia respektowania prawa i używa go do wywierania presji, to prawo jest bezsilne, a demokracja umiera. Jest to wszystko głęboko upokarzające dla prawnika, obywatela i człowieka - mówiła była Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Czytaj też:
Prezydent Duda przesądził o losie ustawy kagańcowej
Jak dodała, takiego sformułowania każe jej użyć "stężenie szyderstwa, które wpisane jest w różnego rodzaju decyzje, jakie mają zapadać na podstawie tego nowego prawa".
Na pytanie, czy czeka nas teraz dalsze zaostrzenie relacji pomiędzy rządem i sądami, władzą wykonawczą i sądowniczą, prof. Łętowska odpowiedziała: – Nie wiem. To jest pytanie już nie tylko o prawo, tylko o grę sił politycznych. A ja jestem profesorem od prawa, nie od polityki. Moja wiedza tu na nic. Wygląda to wszystko, jakby naprzeciwko siebie jechały dwa samochody. I powstaje pytanie, który kierowca pierwszy ustąpi...
Zdaniem prof. Ewy Łętowskiej najbardziej niebezpieczne dla sędziów są przepisy zaostrzające odpowiedzialność dyscyplinarną za „utrudnianie lub uniemożliwianie funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości", gdyż o tym co się pod tym kryje decydować ma arbitralnie rzecznik dyscyplinarny.
Dalej, jako niebezpieczne, prawniczka wymienia wzmocnienie uzależnienia sądów od władzy politycznej poprzez różne ograniczenia i zakazy dla samych sędziów i ich samorządu oraz zakaz samodzielnego stosowania prawa UE przez sądy (co jest zasadą obowiązującą w UE).
Jej zdaniem celem tych zabiegów jest doprowadzenie do niezastosowania się sądów do wyroku TSUE z 19 listopada 2010 r., który określił kryteria niezawisłości i niezależności sędziowskiej oraz wyroków i uchwał SN, które wdrażały ten wyrok.
Według prof. Łętowskiej sytuacja sędziów staje się tragiczna.
- W tej chwili zostali postawieni wobec jednej z największych prób w ich życiu. Część doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Inni są zakłopotani, poirytowani, że wmieszano ich w to wszystko wbrew ich woli. Reakcje będą różne, ale na pewno możemy mówić o dramacie tej grupy zawodowej.
Pytana o wpływ nowych przepisów dyscyplinujących na sytuację zwykłego obywatela, powiedziała:
– Obywatel ma prawo i powinien żądać od państwa dobrego prawa, spełniającego wymogi konstytucji. Tymczasem zwykły obywatel został oszukany przez polityków. Mówiąc obrazowo, sprzedają mu wyrób czekoladopodobny zamiast czekolady. Nie możemy już przecież mówić o autorytecie prawa, czy w ogóle o autorytetach. Zostały one skutecznie ośmieszone. Dla mnie autorytetem jest opinia różnego rodzaju instytucji, które szanuję z uwagi na wiedzę i dorobek zasiadających w niej ludzi – takie jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, któremu przystępując do Unii Europejskiej, zobowiązaliśmy się podporządkowywać. Czy to jest dziś dla Polaków autorytet? Tego nie wiem, gdyż wszystkie autorytety wyśmiano i wyszydzono - stwierdziła była Rzecznik Praw Obywatelskich i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.