Jak powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia TK Stanisław Piotrowicz uchwała wprowadziła nieznaną nowość normatywną polegającą na upoważnieniu sądów do kontroli orzeczeń wydanych z udziałem innych sędziów, ze względu na powołanie ich przez nową KRS. Tym samym naruszyła ostateczność powołania sędziego przez prezydenta. Naruszyła też zasadę lojalnej współpracy wynikającą z Traktatu o UE, w szczególności, przez przyznanie jednym sędziów oceny umocowania innych sędziów.

Jak mówił, państwa członkowskie mają pomagać Unii w wykonywanie jej zadań, ale poszukując bezkonfliktowych rozwiązań.

Trzech sędziów zgłosiło zdanie odrębne.

O zbadanie konstytucyjności głośnej uchwały trzech "starych" Izb Sądu Najwyższego wystąpił premier Mateusz Morawiecki, zarzucając, że bezpodstawnie podważyła status nowych sędziów, dlatego że zostali wyłonieni w konkursach zorganizowanych przez nową KRS. A jest ich ok. 400, w tym 37 w SN. Uchwała ta daje możliwości podważania wyroków wydanych z udziałem nowego sędziego. Choć formalnie wiąże tylko składy SN, to ponieważ jest to najwyższa instancja, zapewne większość sądów, korzystałaby z dodanej przez SN możliwości.

Uchwała miała wdrażać wyrok Luksemburga dotyczący Izby Dyscyplinarnej SN, ale wpisała się w wojnę na szczytach Temidy i zbliżające się wybory następcy prof. Małgorzaty Gersdorf, której kadencja kończy się 30 kwietnia, ale też wybory prezydenckie, gdyż do nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych należy stwierdzanie ważności wyborów, a składa się ona z nowych sędziów.

Z powodu epidemii rozprawę można było oglądać tylko przez internet a jej uczestnicy siedzieli w pewnym oddaleniu i mieli maseczki ochronne, poza tym przebiegała normalnie.

Nikt w imieniu SN i RPO się nie stawił na rozprawę, ale odczytano ich pisemne stanowiska. I prezes SN wskazał, że uchwała nie tworzy normy generalnej, którą mógłby kontrolować Trybunał, a jest jedynie aktem wewnętrznym SN. Została wydana w sytuacji powoływania na sędziów osoby wskazane przez nową KRS, która nie jest ani bezstronna ani niezawisła od ustawodawcy, w konsekwencji uzasadnione są zastrzeżenia do tak powołanych sędziów. SN jest tu jednak poczynając od owej uchwały niejednoznaczny: wskazuje, że nie kwestionuje samego powołania tych sędziów (to samo zresztą powiedział TSUE), ale kwestionuje ich kompetencje do orzekania.

Zdaniem pełnomocnika premiera prof. Marka Szydło te semantyczne różnice tylko skrywają rzeczywistą intencję autorów uchwały (59 sędziów SN) by podważyć status nowych sędziów. Forma uchwały, wykładni, a więc elementów sprawowania wymiaru sprawiedliwości, jest faktycznie stanowieniem prawa - co należy do ustawodawcy.

I temu czy SN nie wkroczył w kompetencje Sejmu i prezydenta zajmie się we wtorek TK w kolejnej sprawie o spór kompetencyjny.

Trybunał rozpoznał sprawę w pełnym składzie. Przewodniczyła mu  prezes TK Julia Przyłębska, a sprawozdawcą był Stanisław Piotrowicz.

sygn. akt U 2/20