Prokuratorzy, rozmawiając poza protokołem, dodają, że do aresztów trafia więcej ludzi także dlatego, że jest to najprostszy i najskuteczniejszy sposób zabezpieczenia postępowania, w dodatku na ogół zgodny z oczekiwaniami przełożonych i opinii publicznej.
Ponadto coraz więcej spraw, zwłaszcza gospodarczych, jest skomplikowanych i z dużą ilością wątków. Prokuratorzy, chcąc ułatwić sobie pracę, chętnie występują o areszt – w obawie, że podejrzani będą się porozumiewać, ustalać zeznania i mataczyć. Dla sędziów, którzy decydują o tymczasowym aresztowaniu, nie ma zaś większego znaczenia, czy zostawią podejrzanego na wolności, czy poślą go do aresztu.
– Gdy prokurator nalega, twierdząc, że podejrzany na pewno ucieknie czy popełni nowe przestępstwo, sąd często stosuje areszt tymczasowy. Może to również wynikać z polityki karnej, którą PiS zawsze preferowało, i z braku zaufania do nieizolacyjnych środków zapobiegawczych – wskazuje prof. Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego.
Dlaczego jednak przybywa także osób skazywanych na pozbawienie wolności i trafiających do zakładów karnych? Czy sędziowie, niezawiśli przecież w sprawowaniu swojego urzędu, również stali się zwolennikami surowego karania – i mimo spadku przestępczości znacznie chętniej skazują na więzienie?
– Sędziowie nie są zupełnie immunizowani od nacisków emocjonalnych. Gdy w latach 2005–2007 PiS było u władzy, również panowała tendencja do ostrzejszego karania. Naiwnie upatrywano w tym jakiegoś remedium na przestępczość, która przecież spada u nas z różnych powodów (np. dlatego, że mniej jest młodych mężczyzn). Możliwe także, że zmienia się jej struktura: zmniejsza się liczba spraw drobnych, a przybywa poważnych – dodaje prof. Strzembosz.
Za wcześnie na razie, by ewentualne zmiany wagi przestępstw popełnianych w ostatnich paru latach zostały już całościowo wykazane w statystykach. Będzie to można ustalić w przyszłości, analizując prawomocne wyroki dotyczące spraw z tego okresu.