W ciągu ostatnich kilku miesięcy przed aresztowaniem Konrad K. – do niedawna prezes GetBacku – intensywnie szukał kontaktów w Izraelu. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", śledczy uważają, że chciał pozyskać pieniądze z tamtego rynku, a potem najprawdopodobniej uciec do kraju, który nigdy nie wydaje swoich inwestorów „w kłopotach". Miał mu w tym pomóc 42-letni Piotr B., od lat roztaczający wokół siebie nimb „człowieka izraelskich służb". Do aresztu B. trafił w czerwcu, krótko po tym, gdy na lotnisku w Warszawie agenci CBA zatrzymali wracającego z Izraela Konrada K. – Ich aresztowanie w Polsce jest dowodem, że „plecy" B. w izraelskich służbach były fikcją – mówi nam człowiek znający realia działania służb specjalnych.
Pozorna umowa
Piotr B. to współpracownik byłego już prezesa. W grudniu 2017 r. Konrad K. w imieniu GetBacku zawarł ze spółką Piotra B. umowę o świadczenie usług „w zakresie bezpieczeństwa w biznesie". Firma miała przeprowadzić audyt i wdrożyć nowe rozwiązania pod kątem bezpieczeństwa – wynika z ustaleń CBA i Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Wszystko to według śledczych było fikcją, chodziło o wyprowadzenie ostatnich milionów z GetBacku. Firma reprezentowana przez Piotra B. wystawiała faktury na kwoty od kilkudziesięciu do ponad 1 mln zł, i w ciągu czterech miesięcy (od grudnia 2017 do kwietnia 2018), mimo trudnej sytuacji finansowej GetBacku, wypłacono jej aż 7,3 mln zł. Na co poszły pieniądze – śledczy nie zdradzają. Analizując nikłe doświadczenie Piotra B. w dziedzinie bezpieczeństwa, jest wątpliwe, by umowa na tak gigantyczną sumę tego dotyczyła. – Nikt takich pieniędzy za te usługi na polskim rynku nie płaci. Dziwię się Piotrkowi, że w to wszedł, ja bym się trzymał z daleka – mówi nam znajomy Piotra B., były policyjny antyterrorysta, który półtora roku temu prowadził z nim szkolenia.
Czytaj także: Nieczysta gra wokół GetBacku. Nowy zatrzymany
Okoliczności, które poznała „Rzeczpospolita", wskazują, że środki z umowy mogły posłużyć na budowę nowego życia w Izraelu. I że ten desant miał przygotować Piotr B.
Lublin kusi Izrael
O Piotrze B. głośno już było dwa lata temu za sprawą wyjazdu lubelskich urzędników do Izraela na konferencję w Tel Awiwie, mającą „promować region". Za dwudniową promocję, zdaniem CBA, słono przepłacono. Organizator wyjazdu – lubelska fundacja, w której działał Piotr B., miała zainkasować 1,5 mln zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi lubelska prokuratura. – Badamy trzy wątki. Wątpliwości budzi m.in. kwota, którą zapłacono fundacji za wykonanie usługi – mówi nam prok. Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Fundacja, której wiceprezesem był Piotr B., dostała zlecenie na organizację imprezy od Portu Lotniczego Lublin SA w trybie z wolnej ręki dwa miesiące po tym, jak została utworzona. Na dwudniową konferencję do Tel Awiwu pojechało 96 osób. Do pomocy w organizacji imprezy na miejscu zaangażowano Andrzeja Gąsiorowskiego (od afery ArtB).