- Myśmy w opiniach Sądu Najwyższego wskazywali mankamenty postępowań dyscyplinarnych, które wprowadzono w życie w tej chwili. To się absolutnie potwierdza, że wpływ tych rzeczników dyscyplinarnych jest olbrzymi, a wpływ Ministerstwa Sprawiedliwości także. I że jest dokonywany taki - powiedziałabym z Prawa pracy - mobbing na tych sędziach, którzy wyrażają swoje stanowisko co do tych quasi reform, które są przeprowadzane przez Prawo i Sprawiedliwość - oświadczyła Małgorzata Gersdorf.
Pierwsza prezes SN przypomniała, że reformy sądownictwa wprowadzano pod hasłem przyspieszenia postępowań. - To było główne hasło, któremu obywatele przyklasnęli, bo te postępowania trwały za długo. Ale nie tak skandalicznie długo, jak się mówiło - powiedziała.
- Ale tych przyspieszeń nie ma absolutnie. Jest jeszcze gorzej, bo są dłuższe postępowania, bo takie reformowanie nigdy nie sprzyja spokojnej pracy i namysłowi sędziego - dodała.
Gersdorf mówiła też, że sędziów ostatnio nazywa się postkomunistami, "ponieważ hasła o złodziejach skorumpowanych nie chwyciły, bo nie było takich przypadków". - To było dziewięć przypadków, które w kółko się pokazywało i nawet wydało się mnóstwo pieniędzy na te billboardy - dodała, wskazując na kampanię "Sprawiedliwe sądy", organizowaną w 2017 r. przez Polską Fundację Narodową.
Na ulicach pojawiły się wtedy billboardy m.in. z hasłem "Tak jest: sędziowie o sobie 'nadzwyczajna kasta'. Tak będzie: sędziowie, jak wszyscy obywatele - gdy łamią prawo, ponoszą odpowiedzialność". Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił apelację PFN w związku z postanowieniem sądu rejonowego, według którego finansowanie kampanii nie było zgodne ze statutem Fundacji.