Zakończony Krajowy Zjazd Adwokatury był pokazem siły i solidarności środowiska adwokackiego, które zademonstrowało zwartość i gotowość do aktywnego udziału w życiu politycznym i do zdecydowanego zabierania głosu w istotnych dla Polski sprawach. Delegaci opowiedzieli się także za adwokaturą aktywną w sferze stanowienia prawa, a nie tylko wykonującą i czynności rejestracyjne i dyscyplinujące. Co więcej, gotowi są zapłacić za to wspólnymi pieniędzmi.
W zeszłą sobotę zakończył się XII Krajowy Zjazd Adwokatury w Krakowie. Pierwszy, na którym uczestniczyłem jako delegat, całkowicie przy tym niezależny, i z tej pozycji pragnę podzielić się Czytelnikami refleksjami pozjazdowymi.
Rozpocznę od wyrażenia uznania dla talentów administracyjnych organizatorów Zjazdu. Pomimo niekorzystnej aury politycznej i bardzo skomplikowanej materii obrad Zjazd udało się zakończyć wieloma owocnymi uchwałami. Oczywiście, same w sobie mają wartość papieru, na którym zostały spisane – ale ich rzeczywistą wagę podkreślają osoby wybrane tak do Naczelnej Rady Adwokackiej, jak i do pozostałych organów adwokatury. Głosujący nie kierowali się przy ich wyborze jakimiś wąskimi kryteriami sekciarskimi, ale starali się wybrać rzeczywiście aktywnych przedstawicieli rozmaitych środowisk adwokackich, tak aby odpowiedzialność za dalsze losy adwokatury była rozdzielona pomiędzy ogół adwokatów zainteresowanych żywo sprawami samorządowymi. Tak właśnie tłumaczę wybór do Naczelnej Rady Adwokackiej kilku adwokatów o bardzo krótkim stażu, ale z interesującymi pomysłami i ogromną energią. Znalazło się nawet miejsce dla kontrkandydatki nowego prezesa mecenas Małgorzaty Kożuch, która mimo dość skromnego poparcia w wyborach na prezesa uzyskała znakomity wynik w wyborach na członka NRA.
Pokazuje to moim zdaniem, że mimo bardzo dobrej oceny pracy mecenas Kożuch mecenas Trela został oceniony przez delegatów jako jeszcze lepszy kandydat na urząd prezesa.
W wyższej komisji rewizyjnej z kolei znalazło się miejsce dla mnie i mecenas Golińskiego (znakomity wynik!), który jest znany ze swej drobiazgowości, skrupulatności i bezkompromisowości w piętnowaniu nadużyć. Ten świadomy wybór delegatów świadczy (w mojej ocenie, oczywiście) dowodnie o ich woli uczynienia z wyższej komisji rewizyjnej sprawnego i w pełni niezależnego narzędzia kontrolnego. Słowem, nie sposób w wynikach głosowań osobowych dopatrzyć się jakichkolwiek głębszych podziałów środowiskowych, w postaci np. antagonizmów starzy–młodzi, Warszawa–małe izby, czy też adwokaci lewicowi–prawicowi.