Policjanci w sądzie i w teatrze - komentuje Jacek Trela

Trzeba budować zaufanie ludzi do sądów i do sędziów. W tej sprawie na polityków nie ma co liczyć. To sędziowie muszą dbać o dobry wizerunek swojego zawodu.

Aktualizacja: 10.11.2019 09:27 Publikacja: 10.11.2019 00:01

Policjanci w sądzie i w teatrze - komentuje Jacek Trela

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Kilkanaście dni temu media obiegła informacja o próbie wylegitymowania przez policjantów sędzi na sali rozpraw w jednym z poznańskich sądów. Funkcjonariuszy wezwała niezadowolona z wyroku strona, która uznała, że czuje się znieważona uzasadnieniem orzeczenia w sprawie alimentacyjnej.

Samo wezwanie policji przez niezadowolonego uczestnika sprawy wywołać musi refleksję nad stosunkiem obywateli do sędziów i sądów. Skoro społeczeństwo w kampanii medialnej, która miała uzasadnić konieczność zmian w sądownictwie, otrzymywało tylko negatywne informacje o sędziach, np. bez końca powtarzaną historię o sędzi, który coś ukradł w supermarkecie, to nie można wykluczyć, że jednym z efektów jest spadek zaufania, który przybiera tak radykalne formy jak wezwanie policji do sądu po niekorzystnym orzeczeniu.

Zastanawiać też musi, że zgłoszenie zostało przyjęte i na miejsce zdarzenia, czyli do sądu, wysłani zostali policjanci. Świadczy to co najmniej o braku doświadczenia (bo złej woli nie przypisuję) funkcjonariusza wysyłającego policjantów. Powinien wiedzieć, że w sądzie funkcjonuje policja sądowa i to ona na miejscu może wyjaśnić sprawę z osobą zgłaszającą.

Czytaj także: Policjanci chcieli wylegitymować sędziego. Jest reakcja środowiska

Sporo pytań

Zastanawiające jest, jak policjanci weszli na teren sądu. Dlaczego nie zostali zatrzymani przez kontrolę przy wejściu? Do sądu nie wolno przecież wnosić broni. Kolejną wątpliwość budzi to, że zdarzenie zgłoszone zostało do policji jako znieważenie. Znieważenie zaś, gdyby nawet nastąpiło, jest ścigane wyłącznie z tzw. oskarżenia prywatnego, składanego przez pokrzywdzonego. Jakie zatem jest uzasadnienie dla tamtych działań policji?

Tu uwaga o sytuacji jedynie pozornie odległej od opisanej. Otóż kilkanaście dni temu przed spektaklem „Śmierć białej pończochy" w Teatrze Wybrzeże pojawili się policjanci, aby sprawdzić, czy spektakl nie demoralizuje młodzieży. Dlaczego dyżurny policjant, przyjmując takie zawiadomienie, nie skontaktował się z nauczycielem organizującym wyjście do teatru? Dlaczego nie porozmawiano o tym w kuratorium? W obu przypadkach pojawia się podobne myślenie u zgłaszających, że wezwanie policji jest najlepszym rozwiązaniem. I w ten oto sposób policja pojawia się w sądzie i chce legitymować sędziego w czasie jego pracy, jak też pojawia się w teatrze, przyjmując rolę swego rodzaju cenzora.

Informacja o policji w sądzie początkowo zelektryzowała czytelników, ale zaraz ustąpiła miejsca debacie nad skargami PiS do Sądu Najwyższego dotyczącymi wyników wyborów do Senatu. Powróciły złe przeczucia, że zmiany dokonane rok temu w strukturze Sądu Najwyższego, w tym powołanie nowych sędziów, stworzyły grunt pod kwestionowanie przez partię rządzącą niekorzystnych dla niej wyników wyborów. Dziś wygląda na to, że te obawy się nie ziszczą. Sąd Najwyższy pozostawia skargi bez rozpoznania, nie uwzględnia ich.

Sam jednak fakt, że znaczna część społeczeństwa zastanawiała się, co zrobi Sąd Najwyższy, czy przypadkiem nie będzie liczyć sam głosów, chociaż brakuje podstaw prawnych do takich działań, świadczy o tym, jak bardzo zostało zachwiane w ostatnim czasie zaufanie do sądów. Miarą tego były propozycje, aby organizacje międzynarodowe nadzorowały sprawy w Sądzie Najwyższym albo żeby dziennikarze mogli obserwować liczenie głosów. Na szczęście obeszło się bez tego.

Orzeczenia Sądu Najwyższego o pozostawieniu skarg bez rozpoznania powinny być przyjęte jako coś naturalnego. Tymczasem dyskusja nie ustaje. Są pytania o to, dlaczego sędziowie powołani w ramach zmian w sądownictwie orzekli niekorzystnie dla skarżącego PiS. Warto wspomnieć, że niebawem o legalności powołania tych sędziów rozstrzygnie Trybunał Sprawiedliwości UE. Niezależnie jednak od tego orzeczenia, konieczne jest budowanie zaufania ludzi do sądów i do sędziów. Nie można w tej sprawie liczyć na polityków. To sędziowie muszą dbać o dobry wizerunek swojego zawodu.

Niewłaściwe zachowanie

W raporcie Court Watch opracowanym na podstawie obserwacji sposobu prowadzenia spraw w sądach w 2018 r. odnotowano znaczący wzrost sytuacji, w których wolontariusz obserwator stwierdził niewłaściwe zachowanie sędziego. Według raportu wśród sędziów są zarówno osoby dbające o pełne szacunku traktowanie stron, jak i takie, które skutecznie psują wizerunek wymiaru sprawiedliwości. Są tacy, u których ponad 90 proc. rozpraw rozpoczyna się punktualnie i którzy przepraszają za sporadyczne opóźnienia. U tych zachowania odbierane jako niewłaściwe w zasadzie się nie zdarzają. Są też tacy, u których punktualne rozpoczęcie rozprawy to mniej niż 10 proc. przypadków, a zachowania niekulturalne odnotowano nawet dwa–trzy razy częściej niż u innych. Autorzy raportu szacują, że z niewłaściwym traktowaniem na sali rozpraw styka się rocznie nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Wyzwaniem dla sędziów jest zadbanie o to, aby właściwe zachowania były wzorem i normą dla kolejnych pokoleń prawników. Sędziowie, którzy nie traktują uczestników rozprawy z szacunkiem, powinni zmienić styl pracy, aby nie tracić społecznego zaufania do sądów.

Dzisiaj jest ono szczególnie potrzebne.

Kilkanaście dni temu media obiegła informacja o próbie wylegitymowania przez policjantów sędzi na sali rozpraw w jednym z poznańskich sądów. Funkcjonariuszy wezwała niezadowolona z wyroku strona, która uznała, że czuje się znieważona uzasadnieniem orzeczenia w sprawie alimentacyjnej.

Samo wezwanie policji przez niezadowolonego uczestnika sprawy wywołać musi refleksję nad stosunkiem obywateli do sędziów i sądów. Skoro społeczeństwo w kampanii medialnej, która miała uzasadnić konieczność zmian w sądownictwie, otrzymywało tylko negatywne informacje o sędziach, np. bez końca powtarzaną historię o sędzi, który coś ukradł w supermarkecie, to nie można wykluczyć, że jednym z efektów jest spadek zaufania, który przybiera tak radykalne formy jak wezwanie policji do sądu po niekorzystnym orzeczeniu.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem