9 grudnia ubiegłego roku grupa zamaskowanych mężczyzn zaatakowała synagogę w Göteborgu, w której odbywała się impreza dla młodzieży. 22-letni Palestyńczyk ze Strefy Gazy wraz z innymi osobami wywołał pożar w pobliżu synagogi poprzez rzucanie koktajlami Mołotowa w zaparkowane samochody i znajdującą się tam nieruchomość. Sąd orzekł, że atak miał na celu grożenie członkom żydowskiej wspólnoty i naruszenie ich dóbr osobistych ze względu na konfesję. Określił też, że czyn był przestępstwem z nienawiści.
Czytaj także: Szwecja nie radzi sobie z deportacjami nielegalnych emigrantów
Sprawcę skazano za groźby i usiłowanie wyrządzenia znacznej szkody na dwa lata więzienia, a także deportację mającą obowiązywać do 2028 r.
22-latek zwrócił sie jednak do sądu apelacyjnego, który uchylił karę wydalenia go ze Szwecji. Prokurator wyraził podejrzenie, że przestępstwo miało związek z wystąpieniem Trumpa, który trzy dni przed atakiem uznał Jeruzalem za stolicę Izraela, co wywołało zamieszki w różnych miastach świata. Atak zatem – zdaniem sądu – mógł być interpretowany jako poważny czyn polityczny nie tylko przeciwko członkom żydowskiej wspólnoty, ale także przeciwko innym Żydom, co mogłoby zainteresować Izrael. Gdyby zatem w takich okolicznościach sprawcę czynu deportowano do Palestyny, to nie byłoby gwarancji, że jego podstawowe prawa zostaną respektowane.
Według sądu apelacyjnego Szwecja jest zobowiązana przestrzegać międzynarodowej zasady non-refoulement, o niewydalaniu uchodźców do terytoriów, gdzie mogą ryzykować swoje życie lub wolność.