Czarna lista to kompromitacja KRS

Sędziowska przyzwoitość stworzy przestrzeń dla karierowiczów i konformistów.

Aktualizacja: 21.07.2018 10:39 Publikacja: 21.07.2018 08:00

Czarna lista to kompromitacja KRS

Foto: Adobe Stock

Przewidziana w konstytucji rola Krajowej Rady Sądownictwa, która zgodnie z art. 186 ust. 1 zobligowana jest stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, wraz z utworzeniem proskrypcyjnej tzw. czarnej listy sędziów ułożonej według całkowicie pozamerytorycznych kryteriów, sprowadzona została do karykaturalnej dekoracji.

Czytaj także: Rozdwojenie jaźni ministra

Jeśli istotnie głosowania przebiegały według tej listy, przyniosło to wieczną hańbę przedstawicielom KRS, a zarazem skompromitowało ten konstytucyjny organ i zmiany w ustawodawstwie dokonane przez aktualną większość parlamentarną. Potwierdzałoby to tylko artykułowane już wcześniej obawy, że nowa KRS może zwiększyć uzależnienie wyborów na stanowiska sędziowskie na wszystkich poziomach od pozamerytorycznych przesłanek, podporządkowując stopniowo sądy władzy wykonawczej. Wskazywałoby zarazem, że obarczona grzechem niekonstytucyjności oraz brakiem minimalnego zaufania środowiska sędziowskiego KRS prowadzi działalność jedynie pozorującą wypełnianie jej funkcji, a zmierzającą do osiągnięcia politycznego celu, jakim jest naruszająca konstytucyjne gwarancje zmiana na stanowisku pierwszego prezesa Sądu Najwyższego oraz wymiana 1/3 sędziów SN.

Dylemat najcięższego kalibru

Zmian takich nie można dokonać bez naruszenia fundamentów demokracji konstytucyjnej, co przesądził w analogicznych sprawach węgierski Trybunał Konstytucyjny w orz. z 12 lutego 2012 r., 33/2012. Wskazał, że o ile w świetle konstytucji możliwe jest obniżenie wieku emerytalnego ustawą, o tyle niedopuszczalne jest przymusowe odejście orzekających sędziów (w konsekwencji tego orzeczenia skutki reformy odsunięto do 31 grudnia 2022 r.). Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Baka v. Węgry z 23 czerwca 2016 r., 20261/12, zaakcentował niedopuszczalność zmian ustawowych zmierzających do odsunięcia prezesa Sądu Najwyższego od pełnienia funkcji poprzez zmianę kryteriów ubiegania się o stanowisko w taki sposób, by wyeliminować niewygodnych politycznie sędziów.

Nie przeszkadzało to skorzystać w Polsce z mechanizmu opartego na „umiejętnym operowaniu kryterium wieku", jako sposobie usunięcia niewygodnych sędziów SN i przeprowadzenia naboru na zwolnione przez nich miejsca. Udział KRS w tym procesie pozbawia wszelkich złudzeń.

W konsekwencji prawnicy, w szczególności zaś sędziowie, stają dziś przed dylematem. Z jednej strony elementarna przyzwoitość i wierność sędziowskiej przysiędze oraz wyznawanym zasadom nakazuje powściągliwość i zbojkotowanie niekonstytucyjnej procedury. Tak sprawę zdaje się ujmować Iustitia. Trudno zarazem nie dostrzec, że bojkot procedury naboru do SN tworzy przestrzeń, która nie pozostanie pusta. Walcząc o zasady, traci się możliwość wskazania kompetentnych kandydatów, tworząc miejsce dla niekompetentnych karierowiczów i konformistów. W tej perspektywie to dylemat najcięższego kalibru.

Z perspektywy obywatelskiej nie ma znaczenia, czy wydający wyrok sędzia ma lewicowe czy też prawicowe poglądy, ani w jakiej został wybrany procedurze, lecz czy jest kompetentny i zdolny do sprawiedliwego, bezstronnego i opartego na słusznym prawie rozstrzygania ludzkich sporów. To sugerowałoby wzięcie udziału w procedurze naboru do SN, służące zaakcentowaniu znaczenia merytorycznych przesłanek, decydujących o uzyskaniu tej godności. Wyrażeniu sprzeciwu wobec wyborów opartych na sympatiach i antypatiach politycznych. Z drugiej strony niedający się wykluczyć pozamerytoryczny sposób postępowania KRS oznaczałby katastrofę. Postępowania niegwarantującego uczciwego i wolnego od politycznych kalkulacji wyboru kandydatów na sędziów SN, opartego na ocenie ich kompetencji, doświadczenia zawodowego, publikacji, działalności orzeczniczej, zawodowej i naukowej, a także taktu i umiejętności interpersonalnych niezbędnych na sali sądowej. Doboru determinowanego przez gotowość do spełnienia oczekiwanych przez promotorów zmian i serwilistyczną spolegliwość w realizacji najróżniejszych koncepcji. Ostatecznie uwikłanie drogi awansowej sędziów w polityczne przesłanki przez grupę ludzi, którzy w znacznej mierze nie dysponują ani doświadczeniem, ani kompetencjami uzasadniającymi sprawowanie tej odpowiedzialnej godności.

Historia wskaże palcem

Pomimo wszystkich wątpliwości trudno jednoznacznie postulować zdystansowanie się od procedury wyboru kandydatów do SN.

Podejmowanie wszelkich działań w celu zapewnienia właściwej jakości orzecznictwa to obowiązek wszystkich prawników, nakazujący rozważenie zgłoszenia najgodniejszych kandydatów. Decyzje podejmowane w tej sprawie dzisiaj będą wywoływały konsekwencje przez lata. Pozostawienie pustego pola zwiększa ryzyko całkowitej destrukcji systemu wymiaru sprawiedliwości. Udział w tej procedurze oznacza co najmniej wyraźne i ostateczne sprawdzenie intencji rządzących. To może mieć znaczenie, gdy przyjdzie oceniać toczącą się aktualnie historię. Jeśli KRS nie spełni powierzonej konstytucją funkcji i oprze swoje decyzje na pozamerytorycznych przesłankach, ostatecznie prezydent weźmie pełną odpowiedzialność za skutki zainicjowanych przez siebie ustaw. Jeśli nie stanie na straży konstytucji i usankcjonuje serwilistyczne działania, historia przypisze mu nie tylko naruszenie konstytucji, lecz również całkowitą indolencję. A tego chyba wolałby uniknąć.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Przewidziana w konstytucji rola Krajowej Rady Sądownictwa, która zgodnie z art. 186 ust. 1 zobligowana jest stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów, wraz z utworzeniem proskrypcyjnej tzw. czarnej listy sędziów ułożonej według całkowicie pozamerytorycznych kryteriów, sprowadzona została do karykaturalnej dekoracji.

Czytaj także: Rozdwojenie jaźni ministra

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?