Zwolennicy dostrzegają to jako możliwość wykrycia i ścigania poważnych przestępstw popełnianych przez gangi i siatki kryminalne. Krytycy widzą w instytucji świadka koronnego zagrożenie dla praworządności. Czy można rzeczywiście polegać na czyichś zeznaniach, gdy ma się samemu wiele do wygrania, kłamiąc i umniejszając swój udział w przestępstwie, jednocześnie obwiniając o nie innych? Czy nie zwiększa się przez to ryzyko, że skazany zostanie nie sprawca, ale ktoś niewinny? Prawodawcy wychodzą też z założenia, że popełnioną zbrodnię należy ukarać, a nie targować się o wymiar sankcji.
Czytaj też: Sąd ma twardy orzech do zgryzienia - o procesie Akiłowa
Kwestia jest kontrowersyjna, mimo że funkcjonuje w innych krajach, m.in. w USA, Wielkiej Brytanii i Danii. Instytucja, w której osoba podejrzana zgodziła się na składanie zeznań w zamian za złagodzenie kary lub odstąpienie od jej wykonania, wymaga znacznych zmian w systemie praworządności. Ola Sjöstrand z Izby Prokuratorskiej w Malmö mówi, że prokuratorzy powinni znaleźć sposób, by negocjować z przestępcami sposób, który pozwoli na dotarcie do przywódców zorganizowanych siatek przestępczych. Ludzie się boją występować jako świadkowie i nie mamy żadnych dowodów, by obciążyć sprawców – tłumaczy.
Sprawa się też komplikuje, gdyby świadek koronny miał wskazać sprawcę morderstwa popełnionego przez członka grupy przestępczej. To wiąże się zawsze z ogromnym ryzykiem zemsty. Wówczas świadkowi trzeba wyrobić nowe dokumenty z nową tożsamością i oferować zmianę miejsca zamieszkania. Nie można ukrywać, że są spore trudności z objęciem tej osoby ochroną osobistą i traktowaniem tego jako sprawy poufnej –podkreśla Sjöstrand. Jest to też niezwykle kosztowne i zawikłane – dodaje.
Możliwość wprowadzenia instytucji świadka koronnego badano i postulowano już wielokrotnie. Za każdym razem jednak projekt odrzucano. Pierwszy raz opracowano raport rządowy na ten temat w 1986 r. W sesji wiosennej parlament zlecił rządowi zbadanie tej możliwości na nowo. Realia się wszak zmieniły radykalnie. Przestępczość gangów, która atakuje teraz przede wszystkim obszary z problemami socjoekonomicznymi, zamieszkanymi w większości przez migrantów, trzy dekady temu była czymś niesamowitym. Teraz porachunki grup przestępczych z użyciem broni palnej na obrzeżach miast stały się jednym z największych problemów, z którymi zmaga się społeczeństwo. W ubiegłym roku liczba strzelanin gangów osiągnęła nowy rekord: 306 z łączną liczbą 44 śmiertelnych ofiar. Wtedy doszło też do 162 incydentów z użyciem środków wybuchowych. Rok wcześniej na skutek ulicznej przemocy zginęły 43 ofiary. Dramatyczny obraz sytuacji przedstawił minister spraw wewnętrznych, Mikael Damberg podczas ostatniej debaty wiosennej sesji w parlamencie, którą poświęcono gangom. Teraz w Västeras policja mobilizuje siły, by przeprowadzić dochodzenie w sprawie ostatnich strzelanin, a jednocześnie sześć osób zatrzymano po zranieniu jednej ofiary w ostatni weekend w Kramfors. W Malmö kilka tygodni temu mieliśmy szereg detonacji i strzelanin w ciągu kilku dób. 7 czerwca mieszkańcy Linköping obudzili się z powodu odłamków szkła, które wpadły im do mieszkań. Musieli czuwać nad nimi aniołowie , bo nikt nie zginął na skutek detonacji – komentował minister. Do tego należy doliczyć trzy strzelaniny w ostatnią niedzielę w Sztokholmie, w której zabito dwie osoby i dwie ciężko raniono. Sytuacja jest poważna.