Tak, w szybkim tempie pracy i życia w ogóle pomaga zwolnić, zmniejsza poziom stresu. Uczy koncentracji i pozwala złapać dystans. Poranna praktyka jogi daje energię do pracy i działania na cały dzień.
Ćwiczy pani zawsze o poranku?
Nie zawsze się tak udaje. Czasem praktykuję rano, czasem znajduję lukę w ciągu dnia. Staram się ćwiczyć codziennie. Jeśli tego nie zrobię, od razu gorzej się czuję. Prowadzę sama swoją kancelarię, więc mogę sobie ten czas zorganizować. Trzeba wygospodarować minimum godzinę. Głębsza praktyka wymaga już więcej czasu i na to pozwalam sobie dwa–trzy razy w tygodniu. Polecam każdemu taką aktywność, szczególnie pracującym przy biurku. Nic nie wpływa na kręgosłup tak dobrze, jak pozycja „psa z głową w dół". W tej pozycji rozciągamy całe plecy, barki i spięte łydki. Odprężamy nasze zbolałe mięśnie grzbietu. Stanie na głowie dotlenia nasz mózg, poprawia krążenie i dodaje energii. Głębokie skłony w przód, pozycje, w których możemy oprzeć czoło i głowę, wyciszają, uspokajają. Podobnie działa tzw. świeca – wycisza i koi system nerwowy. Wiele pozycji ma wpływ bezpośredni nie tylko na nasze mięśnie i stawy, ale także np. na układ hormonalny. Zalety jogi można długo wymieniać.
Kiedy się zaczęła pani przygoda z jogą?
Na studiach. Na początku wydawało mi się, że to nie dla mnie. Do jogi trzeba dojrzeć. Po latach wróciłam do niej ze względów zdrowotnych. Bolał mnie kręgosłup. Stresująca praca i ciągłe napięcie wywoływały częste bóle głowy. Żadna forma ruchu nie poprawiała mi tak samopoczucia. Z czasem okazało się, że nie mogę bez jogi żyć. Pojawił się też pomysł, żeby otworzyć własną szkołę jogi.
Czy jest pani instruktorką?