Kuźniar: Rządzący za mali na strategię

Wbrew temu, co twierdzi PiS, suwerenność Polski nie jest dziś zagrożona

Aktualizacja: 03.10.2018 20:05 Publikacja: 02.10.2018 19:38

Kuźniar: Rządzący za mali na strategię

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Kilka dni temu na łamach „Rz" ukazał się ważny, trafnie skrojony tekst Bogusława Chraboty poświęcony strategicznym kierunkom rozwoju Polski w horyzoncie do 2050. Gdy czytałem, pomyślałem, że dobrze, że takie rzeczy się u nas pisze. W codziennej młócce naszej polityki do takich tematów nikt nie ma głowy. Oczywiście, powinni ją mieć rządzący, ale do tej pory nie zdradzali zdolności do myślenia strategicznego w kategoriach przyszłości Polski. Można byłoby więc sądzić, że dobrze, że ktoś z zewnątrz im to sufluje.

Nie, abym wierzył w zdolność obozu rządzącego do jakiejś przemiany po tym, co pokazała w ciągu trzech lat od zdobycia władzy. Jednak gdy chodzi o Polskę, gdzieś zawsze tli się nadzieja, że może po fazie rewolucji i niszczenia przyjdzie w końcu czas na namysł nad budowaniem. Innym niż przed 2015 rokiem, lecz może także jakoś służącym Polsce i Polakom.

Gdy postanowiłem zajrzeć raz jeszcze do tekstu Bogusława Chraboty, przyszła wiadomość z Gdańska, że jedynym szefem rządu pośród państw Unii Europejskiej, który nie podpisał się pod wspólnym adresem do Lecha Wałęsy z okazji 75. rocznicy jego urodzin, był polski premier Mateusz Morawiecki. Definitywnie rozstałem się więc z myślą, że idea przewodnia tekstu naczelnego „Rzepy" może dotrzeć czy inspirować obecnie rządzących. Zbyt mali duchem czy charakterem nigdy nie zbudują rzeczy wielkich. To wykluczone.

Władza dla władzy

A jednak ten tekst jest wart dyskusji, nawet jeśli próba cywilizowania myślenia rządzących może przypominać syzyfowe prace. Taka dyskusja i rodząca się wraz z nią świadomość szans, o których pisze Chrabota, może okazać się pożyteczna dla tych, którzy na mniejszą skalę i w mniejszym zakresie mogą podjąć zadania, o których tam mowa. Na szczęście nadal w Polsce nie wszystko zależy od władzy. Są samorządy, biznes prywatny i jego organizacje, stowarzyszenia obywatelskie, media, które mogą wyręczyć rząd w czynieniu Polski lepszej, przynajmniej dopóki on im tego zupełnie nie uniemożliwi. Program Chraboty nie jest wyryty w kamieniu, więc można go spokojnie modyfikować i adaptować do możliwości.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że zbyt łatwo dyskwalifikuję obóz rządzący w roli stratega dla Polski. Jednak ta dyskwalifikacja ma mocne podstawy. Jedyną skuteczną strategią, którą PiS się do tej pory popisało, to strategia władzy dla władzy. Owszem, sprytna, przebiegła, bezczelna i chwilowo skuteczna. Nawet jeśli PiS przejmie kolejne instrumenty władzy w myśl logiki „cała władza w ręce rad", nic się nie zmieni.

Wszak pomimo przejęcia mediów publicznych i uczynienia ich partyjnymi, pomimo szerokiego rozdawnictwa z zasobów zgromadzonych przez poprzedników i na koszt następców, pomimo zastraszania i zohydzania opozycji i ludzi inaczej myślących, PiS nie udało się porwać za sobą Polaków. Poparcie pozostaje na mniej więcej takim samym poziomie jak w chwili zdobywania władzy.

A ponieważ ta partia i ci ludzie chcą rządzić wiecznie, będą musieli szeroko używać aparatu państwa, jego zasobów i środków dla utrwalania władzy, także drogą kosztownego utrzymania nawet tego pierwotnego poparcia jako namiastki społecznej legitymizacji dla rządów absolutnych. Zabraknie środków i głowy do myślenia o Polsce, poza cynicznymi hasłami i zręcznym PR. Ale to jednak populizm, który będzie się powoli wypalać, choć przez jakiś czas trwać na koszt Polski i jej przyszłości. Autorytaryzm, ku któremu zmierza formacja rządząca w Polsce, nie przejdzie, choć najpierw nam wszystkim zaszkodzi. Za jego pomocą programu Chraboty nie da się zrealizować.

Powód drugi niezdolności PiS do działania w kategoriach strategicznych to brak stosownych kompetencji i niechęć do ich zdobywania. Po co się uczyć, skoro dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego otoczeniu stosowana przez nich mieszanka populizmu i nacjonalizmu okazuje się skuteczna w walce o władzę i konsolidację własnego elektoratu, a forsowane zmiany ustrojowe mogą tę władzę utrwalić nawet przy zmniejszonym poparciu. To nie jest miejsce na podręcznikowy wykład o rozumowaniu strategicznym oraz wymogach i metodach planowania strategicznego na szczeblu państwa czy bodaj poszczególnych polityk sektorowych.

Jednak myślenie i postępowanie obozu rządzącego jest tego odwrotnością. Myślenie życzeniowe w miejsce realizmu; resentymenty, emocje i uprzedzenia w miejsce racjonalności; obciążenie partyjnymi dogmatami i kaprysami wodza w miejsce niezakłóconej, niezależnej analizy spraw, które mogłyby być przedmiotem strategii państwa; bierność i postawa obronna w miejsce aktywności i spontanicznego wyszukiwania szans itd., itp.

W najbardziej interesującej mnie sferze polityki zagranicznej mamy do czynienia z wypaczonym potrzebą rozpaczliwej obrony odwrotu od demokracji obrazem rzeczywistości międzynarodowej, redukowaniem pola manewru oraz zastraszającą deprofesjonalizacją aparatu polityki zagranicznej. Ostatnie zagraniczne wizyty prezydenta Dudy są tego spektakularnym przejawem. Degrengolada w tym obszarze jest głębsza, niż widać to na zewnątrz.

Górą populizm

Bogusław Chrabota ma rację, gdy pisze, że nie wierzy w radykalną poprawę na linii polityka – gospodarka. Tak, populizm będzie brać górę. Niestety, to samo trzeba powiedzieć o relacji polityka – polityka zagraniczna. I w tym punkcie inspirujące uwagi Chraboty nie mają szans na posłuch. A to dlatego, że polityka zagraniczna – jeśli taka nadal istnieje – jest obecnie prostą pochodną polityki wewnętrznej zorientowanej na budowę systemu autorytarnego w Polsce. Dlatego głównym hasłem polityki zagranicznej stała się „suwerenność" w jej całkowicie anachronicznej, wśród krajów rozwiniętych niewystępującej wersji.

Oczywiście, nie w imię obrony interesów Polski, lecz dla zapewnienia sobie pełnej dowolności w polityce wewnętrznej, a tej obecny status suwerenności w prawie i stosunkach międzynarodowych nie gwarantuje. Przeciwnie, tę dowolność i arbitralność ogranicza. Wbrew temu, co twierdzi obóz rządzący, ani suwerenność, ani niepodległość Polski nie jest dziś zagrożona ze strony innych państw. Problemy dla nowocześnie rozumianej suwerenności pochodzą z innej strony (aktorów, czynników tendencji niepaństwowych, które są nośnikami obecnej fazy globalizacji) i wobec nich konieczne jest inne postępowanie niż trzymanie wysoko podwójnej gardy w postaci anachronicznego rozumienia suwerenności.

Ze strategicznego punktu widzenia problem jest o tyle poważny, że tylko sprawne, nowoczesne państwo może być podmiotem strategii, w obu wymiarach: koncepcyjnym i realizacyjnym. Prawdziwym zadaniem państwa jest obecnie zapewnienie sobie (jego składnikom z ludnością na czele) bezpieczeństwa, tożsamości i zdolności do rozwoju. Tego nie osiąga się przez strachliwe i histeryczne zabiegi skoncentrowane na suwerenności, której władza potrzebuje dla siebie, nie dla dobra narodu czy społeczeństwa. To się osiąga przez zbudowanie zdolności o nazwie odporność, na której głębsze rozumienie pozwala angielskie słowo „resilience". Akcent jest tu położony na sprężystości, która polega na utrzymywaniu oryginalnych właściwości i zdolności podmiotu (tu: państwa) w konfrontacji z czynnikami zewnętrznymi. Chodzi o twórczą zdolność do regeneracji w marszu.

Cztery sfery wydają mi się tutaj szczególnie ważne. Po pierwsze, edukacja i nauka. Po drugie, bezpieczeństwo, które dzisiaj zapewniają profesjonalne służby i jednostki, a nie wojsko defiladowe i grupy rekonstrukcyjne, w których ostatnio specjalizują się nasze siły zbrojne. Po trzecie, jakość administracji państwowej i organizacja państwa w całości. Ani upartyjnienie administracji, ani centralizacja państwa, jak pokazuje przykład PRL, nie służy jego „resilience". Po czwarte, aktywność i otwartość we współpracy międzynarodowej, także po to, aby tworzyć normy i instytucje pozwalające cywilizować naturalną żywiołowość życia międzynarodowego, w tym procesy globalizacji, które w swych negatywnych aspektach mogą destabilizować gospodarkę, społeczeństwa i sytuację polityczną państw.

Z całą pewnością polityka obozu rządzącego nie służy osiąganiu takiej sprawności państwa, nie służy czynieniu go podmiotem strategii państwowej. Zwłaszcza że działania rządzących z premedytacją demolują i tak niezbyt rozwinięty polski kapitał społeczny. To może krótkookresowo służyć partii rządzącej, ale fatalnie upośledza perspektywy rozwojowe Polski. W ciągłej awanturze można być może jakiś czas utrzymywać się przy władzy, ale ani żadnej strategii, ani żadnego dobra wspólnego zbudować się nie da.

W sytuacji zimnej wojny domowej rozmyślnie tworzonej przez partię rządzącą szanse podjęcia przez jej aparat władzy państwowej w strategiczny, spójny sposób oryginalnego projektu przedłożonego przez Bogusława Chrabotę – są nikłe. Obawiam się nawet, że Centralny Port Lotniczy, którego ideę tak bardzo popiera, może stać się w państwie PiS tym, czym była Huta Katowice w państwie Gierka. Jak wiemy, jej nadmierna wielkość stała się później przyczyną utraty konkurencyjności i konieczności jej rozczłonkowania.

Autor jest kierownikiem Zakładu Studiów Strategicznych UW

Kilka dni temu na łamach „Rz" ukazał się ważny, trafnie skrojony tekst Bogusława Chraboty poświęcony strategicznym kierunkom rozwoju Polski w horyzoncie do 2050. Gdy czytałem, pomyślałem, że dobrze, że takie rzeczy się u nas pisze. W codziennej młócce naszej polityki do takich tematów nikt nie ma głowy. Oczywiście, powinni ją mieć rządzący, ale do tej pory nie zdradzali zdolności do myślenia strategicznego w kategoriach przyszłości Polski. Można byłoby więc sądzić, że dobrze, że ktoś z zewnątrz im to sufluje.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego