Andrzej Talaga: Dlaczego USA stawiają na sojusz z Berlinem

Jeśli Polska chce mieć skuteczną ochronę ze strony Amerykanów, musi dobrze żyć z Niemcami

Aktualizacja: 26.04.2016 22:09 Publikacja: 26.04.2016 18:51

Dla Amerykanów to Niemcy są prawdziwym zwornikiem Europy. Na zdjęciu: Angela Merkel wita Baracka Oba

Dla Amerykanów to Niemcy są prawdziwym zwornikiem Europy. Na zdjęciu: Angela Merkel wita Baracka Obamę podczas jego ostatniej wizyty w Hanowerze

Foto: AFP

Prezydent Barack Obama zakończył wizytę w Niemczech w optymistycznym nastroju. Słowom o przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu nie było końca. To kolejne przypomnienie pozycji, jaką Niemcy mają w polityce Stanów Zjednoczonych. Są kluczowe. O czym nie powinniśmy w Polsce zapominać, bo my takiej roli nie odgrywamy.

Takie „wywyższenie" Niemiec może nam się nie podobać, ale to bez znaczenia, ponieważ wynika ono z geopolityki. Niedocenianie twardego sojuszu amerykańsko-niemieckiego i gra na ewentualne zastąpienie go sojuszem polsko-amerykańskim byłaby zaklinaniem rzeczywistości, a do tego ciężkim błędem.

Bliskie więzy USA z Wielką Brytanią dają Amerykanom bufor bezpieczeństwa na wschodnim Atlantyku, ale dopiero Niemcy są prawdziwym zwornikiem Europy. Waszyngton mówi to zresztą od dawna. Prezydent USA wciąż nie ma w Europie „jednego telefonu", na który mógłby zadzwonić w kluczowej sprawie, ponieważ nie powstało państwo europejskie ani nawet jego zalążek. W takiej sytuacji dzwoni do Berlina, także w kwestiach zasadniczych dla bezpieczeństwa Polski.

Niemcy mają bowiem potencjał wystarczający do zdominowania ekonomicznego całego kontynentu, co daje im z kolei narzędzie dominacji politycznej oraz bazę do zbudowania w przyszłości potężnej armii, jeśli uznają ją za konieczną.

Pomimo niebywałych zniszczeń podczas drugiej wojny światowej i utraty niemal połowy terytorium potrafili zakumulować majątek osobisty na poziomie przewyższającym państwa, które zostały dotknięte kataklizmem w znacznie mniejszym stopniu.

Dysponują też najpotężniejszym w Europie rynkiem wewnętrznym i innowacyjną gospodarką opartą na zdrowych finansach, zarówno korporacyjnych, jak i państwowych. Można długo wyliczać i nie ma w tym nic z zachwytu nad wielkością Niemiec. To nagie fakty, z którymi po prostu trzeba się liczyć.

W sprawach dla siebie kluczowych Niemcy potrafią przekonać lub zmusić inne państwa Unii Europejskiej do postępowania zgodnie z ich interesem – przykładem niech będzie kryzys zadłużeniowy euro.

Kogo więc, jeśli nie ich, mieliby Amerykanie uważać za kluczowe państwo Europy?

Niemcy są nim także w zakresie bezpieczeństwa. Na ich terytorium znajdują się główne bazy sił USA na Starym Kontynencie, tam przechowywana jest amerykańska taktyczna broń jądrowa, z Niemiec wreszcie ma zostać wyprowadzona pomoc militarna dla wschodniej Europy, gdyby została zaatakowana przez Rosję. Dla Waszyngtonu są one rdzeniem Europy i globalnego systemu bezpieczeństwa, Polska zaś jedynie sojuszniczym peryferium i ewentualnie polem bitwy, jeśli dojdzie do najgorszego.

Polska, szczególnie nowe władze, ma do polityki niemieckiej sporo uwag. Na ogół słusznych. Nie podoba nam się Nord Stream 2, chłód w sprawie wzmocnienia wschodniej flanki NATO, pominięcie Warszawy w ukraińskich rokowaniach w ramach tzw. formatu normandzkiego, odmowa przyznania niemieckiej Polonii statusu mniejszości narodowej itd.

Nie zapominajmy jednak, na czym bazują relacje polsko-niemieckie. Polska zgodziła się na zjednoczenie Niemiec, Niemcy wsparły nasze członkostwo w NATO i UE. Polska jest dla nich buforem bezpieczeństwa na Wschodzie, który będzie absorbować skutki potencjalnego konfliktu militarnego lub zapaści Rosji. Właśnie dzięki nam Niemcy mocno oszczędzają na zbrojeniach. Dzięki nam są dziś zapleczem Zachodu, a nie krajem frontowym, jak podczas zimnej wojny.

Polska z kolei korzysta na stabilności niemieckiego rynku, głównego odbiorcy naszego eksportu.

Ta układanka odpowiada Waszyngtonowi – ani obecny prezydent, ani żaden kolejny nie zrobi nic, by ją poprzestawiać.

Jeśli Polska chce mieć skuteczną ochronę ze strony USA, musi żyć dobrze z Niemcami, co nie oznacza ulegania im we wszystkim. Mamy jednak interesy niższego rzędu, np. status niemieckiej Polonii, i wyższego – bezpieczeństwo państwa. W tym drugim wypadku Niemcy są nam absolutnie konieczne.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute, doradcą firm zbrojeniowych

 

Prezydent Barack Obama zakończył wizytę w Niemczech w optymistycznym nastroju. Słowom o przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu nie było końca. To kolejne przypomnienie pozycji, jaką Niemcy mają w polityce Stanów Zjednoczonych. Są kluczowe. O czym nie powinniśmy w Polsce zapominać, bo my takiej roli nie odgrywamy.

Takie „wywyższenie" Niemiec może nam się nie podobać, ale to bez znaczenia, ponieważ wynika ono z geopolityki. Niedocenianie twardego sojuszu amerykańsko-niemieckiego i gra na ewentualne zastąpienie go sojuszem polsko-amerykańskim byłaby zaklinaniem rzeczywistości, a do tego ciężkim błędem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej