Polexit byłby geopolityczną katastrofą

Czeka nas walka państw narodowych o własne interesy.

Aktualizacja: 02.01.2018 22:27 Publikacja: 02.01.2018 17:41

Polexit byłby geopolityczną katastrofą

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Najważniejszym bojem Polski w 2018 r. będzie walka o pozycję naszego kraju w UE. Pomimo groźby głosowania przez Radę Europejską nad tym, czy łamiemy praworządność, sytuacja wcale nie jest zła. Polska bowiem nie idzie wbrew głównemu nurtowi unijnemu.

Pomimo deklaracji prezydenta Francji Macrona i lidera niemieckiej SPD Schulza, w Europie nie widać wielkiej chęci do tworzenia federacji. Państwa narodowe mają się wybornie, a silna pozycja ruchów eurosceptycznych we Francji, Włoszech i Niemczech powoduje, że zbyt daleko idące ruchy integracyjne mogą doprowadzić do skutku odwrotnego od zakładanego, czyli kolejnych exitów z Unii. I nie będzie to polexit, ale italoexit lub francoexit. To zbyt duże ryzyko, by bawić się w stygmatyzowanie jakiegokolwiek kraju członkowskiego.

Nie jest to jednak powód do pomniejszania roli Unii ani bagatelizowania konfliktu z jej instytucjami. Polska bowiem potrzebuje UE, silnej, skutecznej, przyciągającej państwa ościenne swoim dobrobytem i rozwiązaniami instytucjonalnymi. Wspólnota stała się – obok NATO – jednym z dwóch filarów polskiego bezpieczeństwa. Gdyby spór rządu z instytucjami UE miał doprowadzić do referendum nad wyjściem z UE, a wręcz – polexitu, byłaby to geopolityczna katastrofa.

Atrakcyjna Unia nie musi jednak być federacją ani Unią kilku prędkości. Wręcz przeciwnie – takie pomysły są oderwaną od rzeczywistości, szkodliwą utopią. Kiedy spojrzeć na wiele poczynań UE bez ideologicznej siatki i zbędnych emocji, pod pozorem walki o wartości i spójność widać wyraźnie walkę o interesy. Narodowe interesy – dodajmy.

Przyjrzyjmy się kilku przykładom. Nowa regulacja dotycząca pracowników delegowanych nie przywraca równości szans, ale chroni francuski rynek pracy, który jest wciąż bardzo regulowany. Stworzenie budżetu strefy euro (Macron), a w konsekwencji wspólnotowych obligacji, pozwoliłoby bezkarnie zadłużać się dalej krajom o największym procencie długu publicznego wobec PKB, głównie Francji i Włochom, bo ich dług byłby gwarantowany przez państwa o niskim procencie zadłużenia wobec PKB, głównie Niemcy, a zatem bardziej wiarygodne. Utworzenie europejskiej armii (Schulz) pozwoliłoby zaś Niemcom nie zwiększać wydatków na obronę, ponieważ mogłyby wzmocnić własne bezpieczeństwo potencjałem militarnym innych państw Wspólnoty bez dodatkowych wydatków, wykorzystując znany z biznesu efekt synergii.

Czy nie lepiej byłoby, gdyby suwerenne państwa połączone Unią dogadywały swoje interesy bez pośrednictwa ponadnarodowych struktur, zamiast wykorzystywać je do realizacji własnych racji stanu? Oto cel polskiej polityki w UE.

Rok 2018 nie upłynie pod znakiem prawdziwego pogłębiania Unii, ale walki państw narodowych o jak najlepsze rozwiązania z ich punktu widzenia pod pozorem głębszej integracji. Daje to Polsce pole manewru, bo jesteśmy krajem o niemałym potencjale, rosnącym PKB, reformującej się armii, włączyliśmy się do europejskiej gospodarki, tworzymy, jako wytwórca półproduktów, nieusuwalny fundament niemieckiego eksportu. To są poważne atuty.

Można lubić lub nie rządzącą dziś Polską partię. To bez znaczenia wobec faktu, że czas nie stoi w miejscu i zmiany w UE będą się dokonywać. Rząd polski musi na nie reagować, ale też je współtworzyć w grze politycznej z innymi państwami. One mają swoje interesy, my swoje. Jednego możemy być pewni – wielcy Zjednoczonej Europy – Niemcy, Francja, Włochy i ciągle Wielka Brytania – będą je realizować. Interesy mają to do siebie, że – w przeciwieństwie do wartości – można je zrozumieć i uwzględnić.

Gra interesów jednak toczy się po cichu, bez antagonizowania partnerów czy konkurentów, wymaga budowania sojuszy, dyplomatycznej finezji, a nie warcholstwa, a wreszcie – umiejętności unikania beznadziejnego wystawiania się pod zmasowaną krytykę.

Tych właśnie cech wypada życzyć Polsce i sobie na 2018 rok.

Autor jest dyrektorem ds. strategii Warsaw Enterprise Institute. Artykuł oddaje jego prywatne poglądy

Najważniejszym bojem Polski w 2018 r. będzie walka o pozycję naszego kraju w UE. Pomimo groźby głosowania przez Radę Europejską nad tym, czy łamiemy praworządność, sytuacja wcale nie jest zła. Polska bowiem nie idzie wbrew głównemu nurtowi unijnemu.

Pomimo deklaracji prezydenta Francji Macrona i lidera niemieckiej SPD Schulza, w Europie nie widać wielkiej chęci do tworzenia federacji. Państwa narodowe mają się wybornie, a silna pozycja ruchów eurosceptycznych we Francji, Włoszech i Niemczech powoduje, że zbyt daleko idące ruchy integracyjne mogą doprowadzić do skutku odwrotnego od zakładanego, czyli kolejnych exitów z Unii. I nie będzie to polexit, ale italoexit lub francoexit. To zbyt duże ryzyko, by bawić się w stygmatyzowanie jakiegokolwiek kraju członkowskiego.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej