Śmierć Czerwonego Barona pośród chmur

21 kwietnia 1918 r. aliantom udało się zestrzelić Manfreda von Richthofena, legendarnego Czerwonego Barona, najsłynniejszego asa myśliwskiego I wojny światowej.

Publikacja: 01.05.2019 19:00

Śmierć Czerwonego Barona pośród chmur

Foto: Wikimedia Commons/Domena publiczna

Podobno żyjemy w czasach piorunującego postępu, w czym utwierdza nas coraz krótszy żywot ukochanych gadżetów. Jednak prawdziwe przełomy nie zdarzają się częściej niż co kilka dekad, a może raz na stulecie. A gdyby rozwój mierzyć tempem zmian u zarania zeszłego wieku, nasza teraźniejszość wyda się erą nieznośnej stagnacji.

Pierwszy przelot Louisa Blériota nad kanałem La Manche, choć to dystans zaledwie 35 km, był na poły szalonym eksperymentem technicznym, a trochę kaskaderskim popisem wartym 25 tys. franków nagrody. Samolot, z którego pięć lat później zrzucono pierwszą bombę na Dover, technicznie wciąż należał do pionierskiej epoki maszyn skleconych z płótna, sklejki i listewek, gotowych rozpaść się przy gwałtownym manewrze, co się rzeczywiście zdarzało.

Starczyły trzy lata wojny, by silniki lotnicze podwoiły moc, tracąc przy tym na wadze, a niebo zapełniło mrowie specjalistycznych maszyn bojowych – od myśliwców po funkcjonalne bombowce. Czasy rzemieślniczych manufaktur minęły bezpowrotnie. Do końca wojny tylko jedna fabryka Blériota rzuciła do walki 10 tys. maszyn wojskowych. Przewagę zyskiwał ten, kto przez chwilę dysponował lżejszym i mocniejszym silnikiem, zwrotniejszą konstrukcją lub nowym wynalazkiem w rodzaju synchronizacji karabinu maszynowego z łopatami śmigła.

Wszystko zmieniło się tak dalece, że Francja rozważała budowę drewnianej makiety stolicy, by zmylić niemieckie rajdy na Paryż. Nawet wyspiarskie położenie Wielkiej Brytanii przestało być gwarancją splendid isolation, gdy w bombardowanym Londynie ginęły setki cywilów. Grzmoty i ulewa nie były już największym niebezpieczeństwem wypatrywanym z nieba.

Zwłaszcza wojenne kwietnie okazały się wyjątkowe dla lotnictwa, a szczególnie krwawy kwiecień 1917 r., gdy Niemcy niemal zdmuchnęli z nieba angielskie eskadry.

Brytyjska ofensywa lotnicza pod Arras, mimo liczebnej przewagi Anglików, skończyła się spektakularną masakrą, w której alianckie straty czterokrotnie przekroczyły liczbę zestrzelonych maszyn Luftstreitkräfte. Wyższość niemieckiego systemu szkolenia przeciętnie dawała Brytyjczykom dożyć najdalej trzeciego dnia walki.

Katastrofa nie poszła jednak całkiem na marne. Dokładnie na prima aprilis następnego roku Londyn wydzielił samodzielne dowództwo lotnictwa, niezależne od sił lądowych i marynarki. Powstanie RAF było koniecznością, jako że z półtorej setki samolotów na początku wojny brytyjskie siły powietrzne urosły w 1918 r. w pokaźną armię liczącą 20 tys. maszyn i 300 tys. osób personelu.

Jeszcze w tym samym miesiącu RAF przypisał sobie pierwszy, choć głównie propagandowy sukces. 21 kwietnia nad alianckimi pozycjami pod Corbie udało się zestrzelić Manfreda von Richthofena, który za życia obrósł legendą jako Czerwony Baron.

Polowania na asa trwały niemal dwa lata, a w tym czasie Richthofen bił własne rekordy zwycięstw nad aliantami. Zaledwie dzień przed śmiercią Czerwony Baron zestrzelił swoją osiemdziesiątą, a zarazem ostatnią ofiarę. Niemcy rozpuszczali plotki, jakoby za śmierć Richthofena płacono 5 tys. funtów, a do łowów wyznaczono specjalną eskadrę brytyjskich asów. Była to oczywista bzdura, lecz plotki podbudowały legendę niemieckiego pilota. Sądzi się, że Czerwony Baron zginął przez miłość do adrenaliny, dla której wrócił za stery z niezaleczoną raną głowy. Latał wbrew zaleceniom lekarzy i życzeniom dowództwa, bo jako żywy bohater był znacznie cenniejszy, a martwych herosów Niemcy mieli już miliony.

Wszelako śmierć Richthofena wywołała gorszące spory między alianckimi rodzajami broni. Do czerwonego trójpłatowca strzelał kanadyjski pilot Arthur Brown z RAF i jemu przypisano zwycięstwo, lecz pierwsze gratulacje otrzymała naziemna obsługa australijskich karabinów maszynowych. Wielu zniesmaczyła sekcja zwłok pokonanego pilota, przeprowadzona w celu znalezienia dowodów. Jednak powód autopsji mógł być bardziej złożony. Niemieccy piechurzy, obserwujący z okopów upadek słynnego fokkera, byli gotowi przysiąc, że Richthofen bez szwanku posadził uszkodzoną maszynę, ale został rozstrzelany, co było dobrą pożywką dla propagandy.

Australijczycy pogrzebali pilota jak bohatera, lecz Richthofen nie zaznał spokoju nawet po wojnie. Wbrew rodzinie, która chciała pochować krewnego w Świdnicy, Niemcy urządzili mu pogrzeb z udziałem Hindenburga w Berlinie, do czego Hitler dołożył pompatyczny nagrobek (zniszczony w czasach NRD).

Ostatnim dowódcą słynnej eskadry nr 1, bardziej znanej jako Cyrk Richthofena, został niejaki Hermann Göring. Gdy dawny as myśliwski zaczął po wojnie budować potęgę Luftwaffe, pozbawiony funduszy RAF z najwyższym trudem walczył o przetrwanie. Podobnie jak w 1914 r. Brytyjczycy znów uznali lotnictwo za kosztowną i bezużyteczną fanaberię, za co wkrótce mieli słono zapłacić.

Podobno żyjemy w czasach piorunującego postępu, w czym utwierdza nas coraz krótszy żywot ukochanych gadżetów. Jednak prawdziwe przełomy nie zdarzają się częściej niż co kilka dekad, a może raz na stulecie. A gdyby rozwój mierzyć tempem zmian u zarania zeszłego wieku, nasza teraźniejszość wyda się erą nieznośnej stagnacji.

Pierwszy przelot Louisa Blériota nad kanałem La Manche, choć to dystans zaledwie 35 km, był na poły szalonym eksperymentem technicznym, a trochę kaskaderskim popisem wartym 25 tys. franków nagrody. Samolot, z którego pięć lat później zrzucono pierwszą bombę na Dover, technicznie wciąż należał do pionierskiej epoki maszyn skleconych z płótna, sklejki i listewek, gotowych rozpaść się przy gwałtownym manewrze, co się rzeczywiście zdarzało.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO