Wiele twarzy generała Francisco Franco

Pod naciskiem środowisk lewicowych hiszpański parlament zdecydował o przeniesieniu szczątków generała Francisco Franco Bahamonde z mauzoleum zbudowanego ku jego czci w Dolinie Poległych pod Madrytem w inne, mniej spektakularne miejsce.

Publikacja: 25.09.2019 14:48

Wiele twarzy generała Francisco Franco

Foto: AFP

W związku z decyzją hiszpańskiego Sądu Najwyższego oddalającego zażalenie rodziny ws. ekshumacji generała Franco przypominamy tekst, jaki ukazał się w "Rzecz o historii" w maju 2017 roku.

Część opinii publicznej uważa, że ekshumacja i wyrzucenie szczątków Caudillo z bazyliki wybudowanej rękoma tysięcy więźniów politycznych reżimu frankistowskiego jest przejawem sprawiedliwości dziejowej. Inni, w tym nawet osoby z dystansem oceniające twórcę hiszpańskiej Falangi, postrzegają ten gest jako „prostacką zemstę" lewicy na człowieku, którego czynów nie można ocenić jednoznacznie.

Hiszpańscy narodowcy podkreślają, że wybór bazyliki na miejsce spoczynku Franco wynika z faktu, że od 1947 r. aż do śmierci w 1975 r. był on regentem królestwa Hiszpanii, a więc osobą reprezentującą monarchę w okresie bezkrólewia. Z kolei hiszpańska lewica zdaje się całkowicie pomijać rolę Franco w utrzymaniu hiszpańskiej neutralności w mrocznym czasie II wojny światowej.

Hiszpania co prawda przystąpiła po 1937 r. do paktu antykominternowskiego, ale w żaden sposób nie uszczupliło to jej suwerenności. Musiała balansować między potężnym sojuszem niemiecko-włoskim na wschodzie a potęgą brytyjską, którą uosabiała na zachodzie potężna baza morska i lotnicza zbudowana pod skałą Gibraltaru.

Krytycy Franco przypominają, że w marcu 1939 r. specjalne oddziały pacyfikacyjne armii hiszpańskiej wkroczyły do Granady i Kordoby, gdzie wymordowały – w zależności od szacunków – od 150 tys. do 400 tys. osób. Dzieci ofiar tej zbrodni były przekazywane do specjalnych sierocińców prowadzonych przez siostry zakonne, a dorośli krewni, którym udało się przeżyć, trafiali zazwyczaj do hiszpańskich obozów koncentracyjnych, gdzie panował terror nie mniejszy niż w Dachau czy Buchenwaldzie.

Franco miał krew na rękach, ale być może uratował swoją ojczyznę przed daleko gorszym losem. Od końca lat 30. XX w. Adolf Hitler traktował gen. Franco jako swojego sprzymierzeńca i afirmanta ideologicznego. 31 marca 1939 r. Hiszpania podpisała z III Rzeszą traktat pokojowy, który zakładał wzajemną „życzliwą neutralność". W rzeczywistości układ ten był traktowany w Berlinie jako preludium do utworzenia sojuszu o ściśle militarnym charakterze. Przewidywał pomoc wojskową, jeśli jedna ze stron znajdzie się w stanie wojny. Zobowiązywał też oba reżimy do rozwijania kontaktów gospodarczych, kulturalnych, a przede wszystkim wojskowych poprzez wymianę doświadczonej w hiszpańskiej wojnie domowej kadry oficerskiej. Wielu historyków uważa dzisiaj to porozumienie za majstersztyk polityki zagranicznej Franco. Niemcy w zasadzie nic na nim nie zyskały, podczas gdy Hiszpania zapewniła sobie bezpieczeństwo ze strony Niemiec, o których Franco miał zresztą bardzo nieprzychylne zdanie. Wzajemna pogarda między elitami tych dwóch reżimów nasiliła się po spotkaniu Hitlera z Franco 23 października 1940 r. w Hendaye na granicy hiszpańsko-francuskiej, po którym minister spraw zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop nazwał hiszpańskiego dyktatora „nędznym tchórzem, który nam wszystko zawdzięcza, a teraz nie chce działać".

Caudillo miał jednak swoje powody, aby nie ufać Niemcom. Brzydził go pakt Ribbentrop-Mołotow i oburzał fakt, że Hitler wraz ze Stalinem zaatakowali i podzielili Polskę, która w 1920 r. powstrzymała bolszewicką nawałę na Europę. Chociaż nie mógł sobie pozwolić na jawną krytykę Hitlera, to swoje niezadowolenie wyraził poprzez odmowę podpisania niemiecko-hiszpańskiej umowy kulturalnej w 1940 r. Niestety, nie mógł całkowicie zerwać więzi z Berlinem, ponieważ Hiszpania winna była Niemcom 225 mln dolarów, a Włochom 235 mln dolarów. Żeby uspokoić napięcie na linii Madryt–Berlin, Franco zgodził się na utworzenie przez działaczy Falangi ochotniczej dywizji wzorowanej na niemieckim legionie Kondor z czasów hiszpańskiej wojny domowej. Ale już pod koniec 1942 r. zaczął się powoli odwracać od Niemiec i opowiadać po stronie państw alianckich. To umiejętne przejście z jednego obozu do drugiego przy zachowaniu formalnej fasady międzynarodowej apolityczności dało mu gwarancję zachowania władzy po wojnie. Franco wyrwał swoją ojczyznę ze szponów wojny, która zdziesiątkowała Europę.

Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL