W radiowych "Sygnałach Dnia" Dworczyk przekonywał, że nauczyciele nie są jedyną grupą zawodową oczekującą podwyżek. Choć ich postulaty są słuszne, a rząd Zjednoczonej Prawicy opracował system stopniowych podwyżek, to na wzrost płac o 1000 zł, czego żądają nauczyciele, nie ma w budżecie pieniędzy.
Dworczyk tłumaczył, że środki z budżetu trzeba "sprawiedliwie podzielić" między różne grupy zawodowe i nadal pracować nad wzrostem gospodarczym.
Szef KPRM zauważył, że za rządów PiS podwyżki otrzymali pracownicy tych zawodów, których płace były od lat zamrożone - "lekarze rezydenci, pielęgniarki, nauczyciele akademiccy czy żołnierze".
Dziś w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" zaczynają się "rozmowy ostatniej szansy".
Biorą w niej udział przedstawiciele ZNP oraz nauczycielska "Solidarność", która ostrzegła w sobotę ustami przewodniczącego "S" Piotra Dudy, że z ZNP "do wspólnego stolika nie usiądzie" i zażąda "autonomicznych rozmów".