Gen. Roman Polko o wypadku Beaty Szydło: Coś jest nie tak

- Problemem jest to, że to nie szef BOR dobiera zespoły, które ochraniają najważniejsze osoby w państwie. To politycy dobierają sobie ludzi - mówił w TVN24 były dowódca GROM gen. Roman Polko komentując wypadek, w którym ucierpiała premier Beata Szydło.

Aktualizacja: 10.02.2017 20:56 Publikacja: 10.02.2017 20:42

Gen. Roman Polko o wypadku Beaty Szydło: Coś jest nie tak

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

Samochody kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło brały udział w kolizji w Oświęcimiu. W wypadku, w którym uczestniczył też Fiat Cinquecento prowadzony przez 20-latka ranny został funkcjonariusz BOR, a premier Beata Szydło trafiła do szpitala w Oświęcimiu, z którego została przetransportowana na dalsze badania do szpitala w Warszawie. Przyczyny wypadku wyjaśnia prokuratura i ABW.

Nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, kiedy wypadkowi ulega premier rządu - mówił w "Piaskiem po oczach" były dowódca GROM Roman Polko. - Od Biura Ochrony Rządu wymagamy, żeby sięgało wyobraźnią dalej i zawsze przewidywało najczarniejsze scenariusze - podkreślił. Wypadek kolumny Beaty Szydło, premier w szpitalu. "Przejdzie dodatkowe badania" Do kolizji z... czytaj dalej » W piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku samochodowej kolumny rządowej przewożącej Beatę Szydło. Premier została przewieziona do szpitala. Ranni zostali także kierowca samochodu i oficer BOR. - Szereg tego typu zdarzeń pokazuje, że coś jest nie tak - ocenił w "Piaskiem po oczach" Roman Polko, były dowódca GROM. - W mojej ocenie problem polega na tym, że szef Biura Ochrony Rządu nie może dobierać sam zespołów, które ochraniają najważniejsze osoby w państwie. To politycy dobierają sobie ludzi i więcej do powiedzenia w tej instytucji mają ci, którzy mają dostęp do ucha poszczególnych polityków czy ministrów niż ci, którzy są w stanie ocenić kompetencje - tłumaczył. "Wieloletnia bolączka" "To dopiero rok, a już tyle stłuczek i kolizji" - Może to być... czytaj dalej » Polko podkreślał, że osoba ochraniana nie może mieć zbyt bliskiej relacji z ochroną. - Wtedy następuje zanik czujności i odpowiedniej motywacji, by podnosić kwalifikacje. To szef BOR ma sprawdzać, czy ci ludzie mają kompetencje, czy nie. Jeżeli nie spełniają wymogów, trzeba ich odsunąć, bo te standardy muszą być najwyższe - mówił. - Osoby, które zaprzyjaźniają się z politykami, mają pewność, że nikt im tego stanowiska nie odbierze i prędzej szef BOR straci funkcję niż oni zostaną odsunięci od swoich obowiązków - stwierdził. Według byłego dowódcy GROM problemem BOR jest to, że "nie zawsze kompetentni ludzie są wyznaczani na stanowiska". Jak tłumaczył, to do szefa BOR powinny należeć decyzje kadrowe czy kompletowanie zespołów. Prokuratura i ABW badają sprawę wypadku premier Szydło Prokuratura zbada... czytaj dalej » - Powinniśmy wrócić do takiego usytuowania BOR, że to szef decyduje, a nie politycy, kto ma ich chronić. Tylko wtedy ta instytucja ma sens - podkreślił. Jego zdaniem, jest to "wieloletnia bolączka, która czasem narasta albo bardziej, albo mniej". - W tej chwili mam wrażenie, że rzeczywiście jeszcze bardziej narosła - stwierdził. Jak ocenił, "stała się bardzo poważna sprawa". - Nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, jeśli wypadkowi ulega premier rządu - zaznaczył. Polko zaznaczył, że od BOR wymaga się, by "sięgało wyobraźnią dalej i zawsze przewidywało najczarniejsze scenariusze". - Choćby taki, że ktoś będzie chciał przeprowadzić zamach, uderzając samochodem w auto pani premier - wskazał. Komentując wcześniejsze wypadki z udziałem najważniejszych osób w państwie, były dowódca GROM mówił, że "jeżeli kilka takich przypadków zdarza się z rzędu, to znaczy, że mamy rzeczywiście problem". - Wspólnym mianownikiem jest to, że komuś zabrakło wyobraźni - stwierdził. - Mam nadzieję, że tym razem nauczymy się na błędach. Ile razy można się potykać o te same kamienie? - mówił. - W końcu trzeba w tej instytucji coś zrobić. Tyle, że mam nadzieję, że zadziałamy sensownie, a nie - jednego człowieka przypadkowego zastąpimy drugim - podkreślał. (http://www.tvn24.pl)

Gen. Polko pytany w TVN24 o ten wypadek stwierdził, że "nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, kiedy wypadkowi ulega premier rządu". Jego zdaniem kolejny wypadek kolumny rządowej wiozącej członka rządu (kilka tygodni temu w karambolu pod Toruniem brał udział m.in. samochód, którym jechał szef MON Antoni Macierewicz) wskazuje na to, że "coś jest nie tak".

Zdaniem Polki problemem jest to, że przy wyborze zespołów ochraniających najważniejsze osoby w państwie "więcej do powiedzenia w tej instytucji mają ci, którzy mają dostęp do ucha poszczególnych polityków czy ministrów niż ci, którzy są w stanie ocenić kompetencje".

Tymczasem, zdaniem gen. Polki, ochraniany członek rządu "nie może mieć zbyt bliskiej relacji z ochroną", ponieważ "Wtedy następuje zanik czujności i odpowiedniej motywacji".

Gen. Polko zwrócił uwagę, że funkcjonariusze BOR, którzy zaprzyjaźniają się z politykami, zyskują pewność, że "prędzej szef BOR straci funkcję niż oni zostaną odsunięci od swoich obowiązków". Tymczasem, jak mówił były dowódca GROM, to właśnie szef BOR powinien mieć decydujące zdanie przy wyborze funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie.

- Jeżeli kilka takich przypadków zdarza się z rzędu, to znaczy, że mamy rzeczywiście problem. Wspólnym mianownikiem jest to, że komuś zabrakło wyobraźni - podsumował gen. Polko, który zaapelował jednocześnie o dokonanie zmian w BOR.

Samochody kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło brały udział w kolizji w Oświęcimiu. W wypadku, w którym uczestniczył też Fiat Cinquecento prowadzony przez 20-latka ranny został funkcjonariusz BOR, a premier Beata Szydło trafiła do szpitala w Oświęcimiu, z którego została przetransportowana na dalsze badania do szpitala w Warszawie. Przyczyny wypadku wyjaśnia prokuratura i ABW.

Nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, kiedy wypadkowi ulega premier rządu - mówił w "Piaskiem po oczach" były dowódca GROM Roman Polko. - Od Biura Ochrony Rządu wymagamy, żeby sięgało wyobraźnią dalej i zawsze przewidywało najczarniejsze scenariusze - podkreślił. Wypadek kolumny Beaty Szydło, premier w szpitalu. "Przejdzie dodatkowe badania" Do kolizji z... czytaj dalej » W piątek w Oświęcimiu doszło do wypadku samochodowej kolumny rządowej przewożącej Beatę Szydło. Premier została przewieziona do szpitala. Ranni zostali także kierowca samochodu i oficer BOR. - Szereg tego typu zdarzeń pokazuje, że coś jest nie tak - ocenił w "Piaskiem po oczach" Roman Polko, były dowódca GROM. - W mojej ocenie problem polega na tym, że szef Biura Ochrony Rządu nie może dobierać sam zespołów, które ochraniają najważniejsze osoby w państwie. To politycy dobierają sobie ludzi i więcej do powiedzenia w tej instytucji mają ci, którzy mają dostęp do ucha poszczególnych polityków czy ministrów niż ci, którzy są w stanie ocenić kompetencje - tłumaczył. "Wieloletnia bolączka" "To dopiero rok, a już tyle stłuczek i kolizji" - Może to być... czytaj dalej » Polko podkreślał, że osoba ochraniana nie może mieć zbyt bliskiej relacji z ochroną. - Wtedy następuje zanik czujności i odpowiedniej motywacji, by podnosić kwalifikacje. To szef BOR ma sprawdzać, czy ci ludzie mają kompetencje, czy nie. Jeżeli nie spełniają wymogów, trzeba ich odsunąć, bo te standardy muszą być najwyższe - mówił. - Osoby, które zaprzyjaźniają się z politykami, mają pewność, że nikt im tego stanowiska nie odbierze i prędzej szef BOR straci funkcję niż oni zostaną odsunięci od swoich obowiązków - stwierdził. Według byłego dowódcy GROM problemem BOR jest to, że "nie zawsze kompetentni ludzie są wyznaczani na stanowiska". Jak tłumaczył, to do szefa BOR powinny należeć decyzje kadrowe czy kompletowanie zespołów. Prokuratura i ABW badają sprawę wypadku premier Szydło Prokuratura zbada... czytaj dalej » - Powinniśmy wrócić do takiego usytuowania BOR, że to szef decyduje, a nie politycy, kto ma ich chronić. Tylko wtedy ta instytucja ma sens - podkreślił. Jego zdaniem, jest to "wieloletnia bolączka, która czasem narasta albo bardziej, albo mniej". - W tej chwili mam wrażenie, że rzeczywiście jeszcze bardziej narosła - stwierdził. Jak ocenił, "stała się bardzo poważna sprawa". - Nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, jeśli wypadkowi ulega premier rządu - zaznaczył. Polko zaznaczył, że od BOR wymaga się, by "sięgało wyobraźnią dalej i zawsze przewidywało najczarniejsze scenariusze". - Choćby taki, że ktoś będzie chciał przeprowadzić zamach, uderzając samochodem w auto pani premier - wskazał. Komentując wcześniejsze wypadki z udziałem najważniejszych osób w państwie, były dowódca GROM mówił, że "jeżeli kilka takich przypadków zdarza się z rzędu, to znaczy, że mamy rzeczywiście problem". - Wspólnym mianownikiem jest to, że komuś zabrakło wyobraźni - stwierdził. - Mam nadzieję, że tym razem nauczymy się na błędach. Ile razy można się potykać o te same kamienie? - mówił. - W końcu trzeba w tej instytucji coś zrobić. Tyle, że mam nadzieję, że zadziałamy sensownie, a nie - jednego człowieka przypadkowego zastąpimy drugim - podkreślał. (http://www.tvn24.pl)

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jarosław Kaczyński odwołuje swoją przyjaciółkę z zarządu "Srebrnej"
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Wybory 2024. Kto wygra drugie tury?
Polityka
Daniel Obajtek: Jestem inwigilowany cały czas, czuję się zagrożony
Polityka
Wpis ambasadora Niemiec ws. flanki wschodniej. Dworczyk: Niemcy mają znikome możliwości
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wrócą inspekcje w placówkach dyplomatycznych. To skutek afery wizowej