Już ponad 2,2 tys. ofert na portalu rekrutacyjnym Pracuj.pl dotyczy prac zdalnej. Firmy oferują ją teraz nie tylko (jak jeszcze do niedawna) programistom czy grafikom komputerowym, ale również finansistom, specjalistom ds. płac czy nawet...technologom drewna.
Mogą liczyć na duży odzew, gdyż w wyniku masowego przejścia na pracę z domu w czasie pandemii znacząco wzrosła w Polsce liczba pracowników otwartych na takie rozwiązanie. W najnowszym internetowym sondażu firmy rekrutacyjnej Hays Poland, który w lipcu br. objął ponad 1200 specjalistów i menedżerów, aż 67 proc. z nich przyznało, że w wyniku pandemii patrzy na zdalną pracę bardziej pozytywnie. Jedynie 3 proc. badanych ma teraz o niej gorszą opinię niż przed pandemią.
Dla większości polskich pracowników i pracodawców pandemia była pierwszą okazją, by przetestować pracę z domu na większą skalę. Test wypadł na tyle dobrze, że teraz prawie co dziesiąty z badanych chciałby na stałe pracować zdalnie, a czterech na dziesięciu – w większości poza biurem. Jedynie 2 proc. chciałoby pracować wyłącznie w biurze. Zmieniło się też nastawienie pracodawców.
– Pojawiają się pierwsze deklaracje firm o stałym przeniesieniu środka ciężkości w kierunku pracy zdalnej, co doprowadzi do budowania rozproszonych zespołów, a często również ograniczenia metrażu wynajmowanej powierzchni biurowej – twierdzi Aleksandra Tyszkiewicz, dyrektor w Hays Poland.
Magdalena Warzybok, szefowa firmy doradczej Kincentric w Polsce, przypomina, że jeszcze na początku marca tego roku zarządy wielu firm z ociąganiem wyrażały zgody na pracę zdalną pracowników biurowych, tocząc dyskusję, czy mają być to dwa czy cztery dni w miesiącu. Jedną z głównych barier do wprowadzenia tzw. home office (choć często niewypowiadaną wprost) był brak zaufania do pracowników i powszechne przekonanie, że praca z domu to wręcz synonim dnia wolnego.