Sfrustrowane pokolenie pracowników Y

Pracodawcy przyciągają millenialsów nowoczesnymi biurami, pełnymi udogodnień i przyjaznych elementów wyposażenia, jak choćby zjeżdżalnie pomiędzy piętrami, takie jak na placu zabaw dla dzieci, czy miejsca do krótkiej drzemki.

Aktualizacja: 09.02.2017 16:29 Publikacja: 09.02.2017 14:44

Sfrustrowane pokolenie pracowników Y

Foto: AFP

Oferują im elastyczny czas pracy, pracę zdalną, zadaniową. Zabiegają też o jak najlepsze oceny i dobrą markę, jako pracodawca.

A wszystko to psu na budę, bo młodzi pracownicy nigdy jeszcze nie byli tak nieszczęśliwi, jak są teraz.

„Financial Times" zastanawia się, gdzie tkwi źródło frustracji, wyrażanych najczęściej anonimowo w internecie, skoro nigdy wcześniej w historii środowisko pracy nie było tak przyjazne, jak jest dzisiaj?

„Nienawidzę swojej pracy". „Mój szef to sadysta". „Rzygać mi się chce, jak tylko pomyślę, że mam iść do biura." To przykładowe, wcale nie najostrzejsze, wpisy pracowników odreagowujących swoje niezadowolenie za pośrednictwem internetu.

Opowieści o miłości do swojej pracy przeczytać można już tylko we wspomnieniach z lat 70-tych, kiedy żadne biuro nie miało klimatyzacji, a pracownicy dusili się w papierosowym dymie przez pełne osiem godzin urzędniczej szychty.

Uczeni brytyjscy zbadali, że tylko niespełna 30 proc. zatrudnionych odczuwa dziś zadowolenie z pracy, przy czym poziom satysfakcji spada wraz z wykształceniem.

Im lepiej wykształceni – tym bardziej nieszczęśliwi. Powodem są plagi organizacyjne rozwijające się w nowoczesnych firmach.

Te najbardziej dotkliwe dla pracowników to: dwuwładza, wieloszczeblowe zarządzanie, presja nieustannego cięcia kosztów przy wymaganej wyższej produktywności, rozbudzone aspiracje zachęcanych do rozwoju osobistego pracowników i rosnące wraz z nimi oczekiwania. Do tego dochodzi:  duża rotacja ludzi i projektów, pleniący się wszędzie system tzw. dupochronów wprowadzanych przez rozbudowywane do granic absurdu procedury,  alienacja pracy i brak związku tego co robimy i za co nam płacą z naszymi rzeczywistymi potrzebami, brak akceptacji dla powierzchownej poprawności politycznej w biurze, zbyt długie godziny pracy wykluczające uporządkowane życie prywatne, brak stabilności zatrudnienia, identyfikacja i ocenianie ludzi przez to gdzie pracują i co robią i co posiadają, a nie kim są i jakie reprezentują wartości.

Wskazują też na zmierzch protestanckiej etyki pracy, presje nowych technologii i robotyzacji, frustrujące i wymuszające formalne systemy ocen pracowników, konieczność zarabiania niemal wyłącznie na spłatę kredytów.

To wszystko czyni z ludzi niewolników. Przy powszechnym braku akceptacji dla własnych ograniczeń i chęci ich przezwyciężania młodzi, dobrze wykształceni i posiadający tak zwaną dobrą pracę ludzie żyją w nieustannym stresie.

Czy można temu jakoś zaradzić? Tak, ale to wymaga zupełnie nowego podejścia do zarządzania organizacją. Dziś wydaje się, że najbliżej takiego podejścia lokują się tak zwane organizacje turkusowe.

Oferują im elastyczny czas pracy, pracę zdalną, zadaniową. Zabiegają też o jak najlepsze oceny i dobrą markę, jako pracodawca.

A wszystko to psu na budę, bo młodzi pracownicy nigdy jeszcze nie byli tak nieszczęśliwi, jak są teraz.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Złe i dobre strony ostrego wzrostu płac
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rynek pracy
Rośnie popyt na pracę dorywczą
Rynek pracy
Pokolenie Z budzi postrach wśród pracodawców
Rynek pracy
Tych pracowników częściej szukają dziś pracodawcy
Rynek pracy
Padł rekord legalnych pracowników z zagranicy w Polsce. Pomogli Azjaci