Oferują im elastyczny czas pracy, pracę zdalną, zadaniową. Zabiegają też o jak najlepsze oceny i dobrą markę, jako pracodawca.
A wszystko to psu na budę, bo młodzi pracownicy nigdy jeszcze nie byli tak nieszczęśliwi, jak są teraz.
„Financial Times" zastanawia się, gdzie tkwi źródło frustracji, wyrażanych najczęściej anonimowo w internecie, skoro nigdy wcześniej w historii środowisko pracy nie było tak przyjazne, jak jest dzisiaj?
„Nienawidzę swojej pracy". „Mój szef to sadysta". „Rzygać mi się chce, jak tylko pomyślę, że mam iść do biura." To przykładowe, wcale nie najostrzejsze, wpisy pracowników odreagowujących swoje niezadowolenie za pośrednictwem internetu.
Opowieści o miłości do swojej pracy przeczytać można już tylko we wspomnieniach z lat 70-tych, kiedy żadne biuro nie miało klimatyzacji, a pracownicy dusili się w papierosowym dymie przez pełne osiem godzin urzędniczej szychty.