– Nie tworzyłbym tu żadnych związków zależności. Nie wiemy, kto pobił Żukowa. Nie wiemy dlaczego – natychmiast powiedział o tym ataku rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow.
Żukowa napadło dwóch ludzi, gdy wieczorem wchodził do klatki schodowej swojego domu. Bili go tylko po głowie, starając się trafić w twarz, jakby chcieli mu uniemożliwić występowanie, przede wszystkim na YouTubie. Po czym wsiedli na... hulajnogi i uciekli.
Czytaj także: Kreml: Nie ma powodu do śledztwa w sprawie Nawalnego
– Decyzja o otruciu Nawalnego zapadała na najwyższym szczeblu, gdy tymczasem atak na Żukowa to znacznie niższy szczebel decyzyjny. Nie wykluczałbym nawet inicjatywy tzw. czynników społecznych – powiedział „Rzeczpospolitej" redaktor naczelny portalu Jeżedniewnyj Żurnał Aleksander Golc.
„Czynniki społeczne", czyli bojówkarze różnych organizacji kozackich i patriotycznych, napadały wcześniej również na samego Nawalnego oraz innych opozycjonistów. W takich akcjach zastraszania brali też udział ludzie wynajęci przez przedsiębiorstwa należące do Jewgienija Prigożina (zwanego kucharzem Kremla). Znany jest on na całym świecie jako właściciel firmy rosyjskich najemników Wagner (walczą m.in. na Ukrainie, w Syrii, Libii i Sudanie). Żukowa zaś „nieznani sprawcy" próbowali pobić już w lipcu, ale się obronił. – W pełni natomiast jest możliwe, że obecnie wydano ogólny rozkaz „robienia porządku" z opozycją – dodał Golc.