Dzieci pary terrorystów wylądowały na lotnisku Landvetter w Göteborgu. Co z innymi „dziećmi ISIS", nie wiadomo.
Rodzice: Szwed o norweskich korzeniach Michael Skramo i jego żona Amanda González, pochodzenia chilijskiego, prawdopodobnie nie byli najbardziej typowymi bojownikami terrorystycznej sekty tzw. Państwa Islamskiego. Obydwoje przeszli na islam, nauczyli się arabskiego i rekrutowali nowych członków do Daesh. Michael Skramo wygłaszał też odczyty o salafizmie. Przed wyjazdem do Syrii opowiadał, że będzie tam pracował jako kucharz (był nim z wykształcenia) w szpitalu wspieranym przez ISIS.
Czytaj także: Jak w Szwecji sobie radzą z potencjalnymi terrorystami
Szwed wyjechał z żoną do Rakki w 2014 r. Kilka lat później Amanda González zginęła w ataku granatów na dżihadystów. Skramo pojmali Kurdowie i w marcu tego roku jego matka zawiadomiła media, że syn poległ. Para terrorystów zostawiła po sobie siedmioro dzieci, z których troje urodziło się w Szwecji, a czworo na Bliskim Wschodzie. Po śmierci rodziców dziadek dzieci czynił starania, by wnuki sprowadzić do Szwecji. Pojechał po nie do irackiego Erbil. Także władze w Chile zadeklarowały wolę sprowadzenia sierot, (do trzeciego pokolenia ma się prawo do obywatelstwa tego państwa), ale wówczas zadziałało sztokholmskie MSZ. Siedmioro dzieci dotarło w końcu do Göteborga. Zajmuje się nimi służba socjalna i sąd wyznaczy ich prawnego opiekuna.
Od zeszłego roku w Szwecji trwa dyskusja, co zrobić z powracającymi do kraju terrorystami. Gdy stało się jasne, że dni dzihadystów z ISIS są policzone i należy się spodziewać, że lada moment się tu pojawią, dyskurs przybrał na sile. Jedna z gmin, Staffanstorp, zadeklarowała, że ci, którzy wspierali terroryzm, nie mają czego tu szukać. Nie dostaną, ani zasiłku socjalnego, ani mieszkania, ani wykształcenia, nie mogą też liczyć na żadne inne usługi społeczne. Okazało się jednak, że odmawianie im pomocy koliduje ze szwedzkim prawem. Kto ma bowiem rozstrzygać, kto jest terrorystą? Czy mają o tym decydować urzędnicy? Czy terrorystami będą tylko ci, którzy zostaną skazani? – pytali politycy partii liberałów.