Temat reparacji ponownie pojawił się w polskiej debacie publicznej po konwencji PiS w Przysusze z 1 lipca 2017 roku, na której prezes PiS, Jarosław Kaczyński mówił m.in. że "Polska się nigdy nie zrzekła tych odszkodowań". - Ci, którzy tak sądzą, są w błędzie - dodawał.
Do sprawy reparacji odniósł się w niedawnym wywiadzie dla "Bild" prezydent. Andrzej Duda powiedział, że reparacje są "kwestią odpowiedzialności i moralności". - Wojna, o której dziś mówimy, wyrządziła Polsce olbrzymie szkody - podkreślił. Prezydent zaznaczył, że sprawą oszacowania strat zajmuje się parlament i to on "wystawi rachunek". Jak dodał, straty poniesione przez Polskę nigdy nie zostały wyrównane. - Pozwólmy jednak na podjęcie decyzji ekspertom. Jestem pewien, że znajdziemy rozwiązanie - powiedział.
- Moralna odpowiedzialność za drugą wojnę światową jest oczywista, a sytuacja prawna jest trudna. Droga do zmiany tej sytuacji jest drogą polityczną - zauważył w poniedziałek w Polsat News Adrian Zandberg.
- Jeśli chcemy przekonać Niemcy, do tego, żeby taki gest wykonały, to wymaga to zdolności do tego, żeby z Niemcami rozmawiać i szukania w Niemczech sojuszników, którzy myślą w tej sprawie podobnie - dodał polityk Lewicy Razem. Zwrócił przy tym uwagę, że jeśli chodzi o reparacje, w Niemczech "podobnie myślą praktycznie wyłącznie środowiska lewicowe". - W oczywisty sposób PiS i na tym froncie nie potrafi rozmawiać i nie potrafi się dogadywać - stwierdził.
- Przedstawiciele polskiego rządu zaczynają mówić o reparacjach, to chciałbym, żeby wiedzieli co chcą zrobić. Tymczasem od lat widać, że nic nie chcą zrobić, tylko chcą sobie w polskich mediach na ten temat pogadać. Moim zdaniem to nie jest zbyt poważne - powiedział Zandberg.