Zandberg skomentował w TOK FM doniesienia o propozycji partii Roberta Biedronia, która oferowała Razem pierwsze miejsce na dolnośląsko-opolskiej liście do Parlamentu Europejskiej w zamian za milion złotych. Jednym z warunków było schowanie przez Razem swoich szyldów na czas kampanii. Z listy nie mógłby również wystartować sam Zandberg.
- (Biedroń) złożył dosyć kuriozalną propozycję czegoś, co trudno nazwać koalicją - mówił Zandberg. - Agnieszka Dziemianowicz-Bąk uważała, że tę propozycję, propozycję schowania logo partii Razem, przekazania pieniędzy na kampanię pod logiem Wiosny i wybrania przez partię Wiosna, kto ma być kandydatem partii Wiosna, uważała, że należy tę propozycję przyjąć. Zdecydowana większość zarządu krajowego Rady Krajowej i organizacji partii Razem w kraju uznała, że należy pójść inną drogą - stwierdził jeden z liderów Razem, pytany o możliwość wyborczych koalicji.
Dowiedz się więcej: Dziemianowicz-Bąk odchodzi z Razem
Zandberg zauważył jednak, że na lewicy jest miejsce dla jego partii, mimo dobrego debiutu Wiosny w sondażach. - Mamy do czynienia z taką oto sytuacją: Sojusz Lewicy Demokratycznej prawdopodobnie podejmie decyzję o tym, że opuści swoje miejsce na scenie politycznej i pójdzie do Grzegorza Schetyny. Jeżeli chodzi o Roberta Biedronia, to komunikaty z miesiąca na miesiąc są coraz bardziej jasne: Biedroń ucieka od słowa lewica, mówi, że on lewicy nie buduje. Widać coraz wyraźniej, że idzie po dawnych, rozczarowanych wyborców Ryszarda Petru. Po wyborców liberalnego centrum - mówił.
- Tutaj tworzy się przestrzeń, tworzy się luka dla lewicy i to jest naszym zadaniem i naszą odpowiedzialnością. Doprowadzić do tego, żeby na lewicy społecznej była jedna lista - zapowiedział Zandberg.