Nigdy w wolnej Polsce nie byliśmy tak blisko wybuchu wielkiego konfliktu światopoglądowego i cywilizacyjnego, jak obecnie. Ma on swe źródła nie tylko w przemianach i napięciach występujących współcześnie wewnątrz cywilizacji zachodniej, ale także – i przede wszystkim – w obecnych polskich realiach. Za najważniejsze wewnątrzpolskie przyczyny eskalacji tego konfliktu uważam:
1. Uznanie przez znaczną część sił lewicowych i liberalnych, że obecnie najważniejszymi kwestiami określającymi tożsamość lewicy i progresywnych liberałów są krytyka Kościoła, modelu stosunków pomiędzy państwem i Kościołem, ukształtowanego w naszym kraju w latach 90. XX wieku, podważanie kompromisu dotyczącego zakresu obrony życia poczętego, a zwłaszcza wspieranie postulatów środowisk LGBT. Politycy lewicy wiedzą, że znaczna część tradycyjnych wyborców lewicy popiera obecnie partię rządzącą ze względu na jej programy socjalne. Rywalizacja z obozem władzy na tej płaszczyźnie byłaby dla nich znacznie trudniejsza niż krytykowanie „sojuszu tronu z ołtarzem" i eksploatowanie narastających nastrojów antyklerykalnych.
2. Sojusz znacznej części Episkopatu z obozem władzy i wsparcie wyborcze udzielane mu przez wielu księży. Ten fakt powoduje, że niemała część społeczeństwa i elit opiniotwórczych traktuje Kościół jako bardzo ważny segment rządzącego obozu. Wielu przeciwników obecnej władzy uważa więc, że krytyka Kościoła służy sprawie wolności, demokracji i praworządności w naszym kraju, a także uderza w obóz władzy. Było to aż nadto widoczne w trakcie ostatniej kampanii wyborczej.
3. Nieporadność, a czasem także zła wola, niektórych hierarchów Kościoła wobec przypadków pedofilii i innych nadużyć seksualnych popełnianych przez osoby duchowne.
Gorąca wojna
W ostatnich miesiącach miało miejsce wiele niepokojących wydarzeń, świadczących o eskalacji światopoglądowego konfliktu w naszym kraju. W latach 90. obawialiśmy się „zimnej wojny religijnej" w Polsce. Teraz sytuacja jest znacznie gorsza. Grozi nam wojna gorąca.