Mateusz Śnieżawski: Kto tak naprawdę jest „ciotą”

Język kształtuje rzeczywistość społeczną. W związku z tym warto w sposób pozytywny go kształtować, aby przestał być domeną oprawców, a zaczął działać na rzecz ofiar.

Publikacja: 21.06.2021 06:29

Mateusz Śnieżawski: Kto tak naprawdę jest „ciotą”

Foto: Adobe Stock

W ostatnim czasie głośno było o mobbingu w szkołach aktorskich i teatrach. Słysząc o kolejnych patologiach, przemocy i prześladowaniach, można dojść do wniosku, że wielu ludzi jest po prostu złych z natury – uwielbiają krzywdzić innych. Trudno znaleźć określenie, które adekwatnie opisze patologie związane z mobbingiem, przemocą wymierzoną w ludzi słabszych na jakiejś płaszczyźnie (fizycznej, psychicznej, statusowej itp). Zastanawiając się nad funkcjami języka, można zauważyć, że język polski jest szczególnie zasobny w różnego rodzaju synonimy, czyli różne słowa określające tę samą rzecz, oraz homonimy, czyli jedno słowo oznaczające różne rzeczy. Inną ciekawostką jest fakt, że nasz język ewoluuje – słowa zmieniają swoje pierwotne znaczenie, zyskując nowy kontekst.

Język ma przede wszystkim komunikować to, co bez niego byłoby niemożliwe do określenia, wypowiedzenia. Jest też nierozerwalnie związany ze światem emocji. Może służyć bardzo złym, jak i bardzo dobrym celom. Jednak jego sposób użycia zależy od nas samych. Przykładowo chyba nie ma czegoś piękniejszego niż mama tuląca niemowlę, która ciepłym głosem mówi: „Jesteś dla mnie, najważniejszy/najważniejsza, bardzo cię kocham”. Zupełną odwrotnością jest język nienawiści, pogardy, który bardzo często cechuje zradykalizowane grupy, niezależnie od światopoglądu: agresywnych nacjonalistów, wściekłe feministki, postkomunistów, sekciarzy i nienawistnych fanatyków religijnych, a czasem zwyczajnych ludzi.

Język kształtuje bowiem rzeczywistość. Jeżeli nie ma w jego zasobie określenia na daną rzecz lub zjawisko, to w pewnym sensie nie istnieje ono w świadomości zbiorowości, która posługuje się danym „wybrakowanym” o tę kategorię językiem. Ogólnie mówiąc, język powinien służyć dobru społecznemu. Zachowania patologiczne powinny być piętnowane, ponieważ rozbijają spójność społeczną, są ukierunkowane na niszczenie prawidłowo działającej struktury społecznej. W związku z tym warto w sposób pozytywny kształtować język, aby przestał być domeną oprawców, a zaczął działać na rzecz ofiar.

W tym kontekście szczególnie zainteresował mnie wyraz „ciota”. Według Słownika Języka Polskiego pojęcie to ma różne znaczenia: 1) posp. „z niechęcią o kobiecie”, 2) posp. „homoseksualista”, 3) posp. „miesiączka”. Oczywiście są także inne potoczne znaczenia tego słowa. Najczęściej oznacza ono transseksualistę albo nieudacznika. To słowo powinno jednak opisywać człowieka, który dla zabawy, z powodu własnych kompleksów znęca się nad słabszymi – mobbera, stalkera, bandytę czy zwykłego łobuza. W nowym znaczeniu „ciota” to prześladowca, człowiek dokuczający osobom słabszym. I taka jest adekwatna forma użycia tego słowa. Chodzi o to, żeby piętnować poprzez dosyć mocne określenie takie wyjątkowo antyspołeczne zachowania. Przykładowe nagłówki gazet, bazujące na nowym znaczeniu tego słowa, brzmiały by tak: „Para homoseksualistów napadnięta przez grupę homofobicznych, neonazistowskich ciot przebywa w szpitalu”. Albo: „Ksiądz pobity przez antyklerykalne cioty walczy o życie” lub: „Wyznanie prześladowanego ucznia – wybaczam ciotom, które gnębiły mnie w szkole”.

W tej sytuacji każdy może być „ciotą” m.in. pseudokibice atakujący inną grupę, służby specjalne PRL-u zwalczające opozycję, prześladowcy szkolni czy mężczyźni znęcający się nad swoimi partnerkami. „Ciotowanie” to z kolei neologizm dotyczący znęcania się w sieci czy w realu nad osobami słabszymi. To inaczej prześladowanie, gnębienie człowieka. Oczywiście „ciotami” są także ludzie znęcający się nad zwierzętami. Do „cioterskich” zachowań wobec zwierząt należą: bicie, strzelanie do nich, więzienie ich, niehumanitarne zabijanie w celach rzeźnych, a także świadome głodzenie i brak opieki.

Z racji uwarunkowań kulturowo-społecznych większość „ciot” stanowią heteroseksualni mężczyźni. Nie znaczy to, że wśród kobiet i osób nieheteroseksualnych nie ma „ciot”. Oczywiście każdy może być „ciotą”, niezależnie od rasy, płci czy orientacji seksualnej. Może to być nauczyciel, urzędnik, przedsiębiorca, aktor, polityk, a nawet ksiądz czy policjant. Nie są ważne wykonywany zawód czy powołanie, ani status majątkowy czy poziom wykształcenia. Nieistotne są także kwestie polityczne, gdyż zarówno ludzie identyfikujący się z prawicą, lewicą, jak i z centrum mogą być „ciotami”. Jeżeli natomiast dla kogoś człowiek jest najważniejszym punktem odniesienia, to nie będzie częścią opisywanej kategorii, a wręcz będzie stanowić jej przeciwieństwo – „antyciotę”, osobę stającą w obronie prześladowanych.

Pocieszające jest, że bycie „ciotą” w odróżnieniu od czynników wrodzonych jest wyborem, i może podlegać zmianom, w związku z tym nie musi być stanem permanentnym. To od nas samych tylko zależy, czy wybierzemy życie prześladowcy („cioty”), czy dobrego człowieka („niecioty”, „antycioty”). Z bycia „ciotą” można wyjść, odrzucając „cioterskie”, prześladowcze zachowania.

Dlatego można w zasadzie wymienić trzy kategorie ludzi: „cioty” – wspomniani, zakompleksieni tchórze, inaczej prześladowcy, agresorzy, znęcający się nad innymi; „niecioty” – osoby, które ani nie angażują się w „cioterskie” zachowanie, ani nie pomagają ofiarom; „antycioty” – bohaterowie stający w obronie słabszych, prześladowanych, bitych, poniżanych.

Różne też są przesłanki „ciotowania”: 1) chęć przypodobania się grupie, tchórzostwo, bycie nieudacznikiem; 2) ideologiczne – „cioty” tłumaczą prześladowanie innych kwestiami ideologiczno-religijnymi – homofobią, seksizmem, rasizmem, ogólnie ksenofobią i swoim antyhumanitarnym światopoglądem; 3) odwet na słabszych – „cioty” bardzo często były ofiarami innych „ciot” (prześladowców), np. kibol atakujący w grupie, który w dzieciństwie był bity przez ojca, uczeń „ciotujący” innych, sam padł ofiarą prześladowania – psychicznego czy fizycznego.

Ciekawa byłaby rozmowa dwóch młodzieńców wpatrujących się w komórkę: – Wyłącz ten „cioterski” filmik, te „cioty” dokuczają tam komuś. Innymi słowy „cioterski” w odniesieniu do działalności internetowej oznacza patostreamerski – bazujący na przemocy i ogólnie gloryfikacji patologii.

Na koniec chciałbym dodać, że moim zdaniem ludzie za dużo energii i czasu poświęcają na czynienie zła innym. Oczywiście nie chcę uogólniać, bo zawsze znajdzie się ktoś dobry, kto powie NIE „ciotowaniu” – prześladowaniu innych. Chciałbym, żeby przeciętny obywatel zaczął potępiać i stanowczo odciął się od „cioterstwa”, by stworzyć lepszy świat dla siebie i przyszłych pokoleń.

W ostatnim czasie głośno było o mobbingu w szkołach aktorskich i teatrach. Słysząc o kolejnych patologiach, przemocy i prześladowaniach, można dojść do wniosku, że wielu ludzi jest po prostu złych z natury – uwielbiają krzywdzić innych. Trudno znaleźć określenie, które adekwatnie opisze patologie związane z mobbingiem, przemocą wymierzoną w ludzi słabszych na jakiejś płaszczyźnie (fizycznej, psychicznej, statusowej itp). Zastanawiając się nad funkcjami języka, można zauważyć, że język polski jest szczególnie zasobny w różnego rodzaju synonimy, czyli różne słowa określające tę samą rzecz, oraz homonimy, czyli jedno słowo oznaczające różne rzeczy. Inną ciekawostką jest fakt, że nasz język ewoluuje – słowa zmieniają swoje pierwotne znaczenie, zyskując nowy kontekst.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Roch Zygmunt: Bronię Krzysztofa Stanowskiego
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: NATO popsują, europejskiego bezpieczeństwa nie wzmocnią
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Franciszek i biała flaga. Dlaczego te słowa nie zasługują jedynie na potępienie?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Rozdarci między Grupą Wyszehradzką a Trójkątem Weimarskim
Opinie polityczno - społeczne
Michał Kolanko: Kampania samorządowa testuje spójność koalicji