Czy Unia Europejska przetrwa Emmanuela Macrona

Prezydent Francji zmienia Unię, ale zamiast ją uzdrowić, przyczynia się do nowych problemów - pisze europeista.

Aktualizacja: 15.12.2019 12:01 Publikacja: 12.12.2019 19:00

Czy Unia Europejska przetrwa Emmanuela Macrona

Foto: AFP

Wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE stało się okazją dla elit francuskich do forsowania własnej wizji integracji. Sygnałem do ofensywy była słabość Niemiec borykających się z problemami. Kolejne trudności pobudzają Emmanuela Macrona, który w metodach przypomina Donalda Trumpa, do niekonwencjonalnych działań. Podejmuje jednostronne działania, nie liczy się z sojusznikami, łamie procedury i obyczaje, wreszcie stawia interesy własnego kraju na pierwszym miejscu.

Macron niejednokrotnie powołuje się na interesy europejskie. Starał się je promować w Szanghaju, kiedy w trakcie rozmowy z Xi Jinpingiem finalizowano umowę o ochronie znaków towarowych około stu europejskich produktów spożywczych. Spośród nich największa część przypadła na towary francuskie. Komentatorzy zwracali uwagę, że prezydent Francji nie ma formalnego mandatu do reprezentowania UE w tych rozmowach.

Przejąć stery Europy

Nowy skład Komisji Europejskiej jest odbierany jako sukces Paryża, który wzmocni jego wpływ na biurokratów brukselskich. Niemniej wizyta w Szanghaju dowodzi, że francuskiemu prezydentowi nie wystarcza już tylko rola kierującego Unią z tylnego siedzenia i jest gotów do przejęcia kierownicy.

Latem 2019 r. Macron na spotkaniu z Władimirem Putinem stwierdził, że Unia powinna przezwyciężyć „nieporozumienia” z Rosją, która jest „głęboko europejska”. Wywołało to pytanie: kto dał Francuzowi mandat do negocjowania architektury strategicznej w Europie? Jeszcze większe zamieszanie wywołał jego wywiad, w którym uznał, że NATO doświadcza „śmierci mózgowej”. Powątpiewał też, czy nadal obowiązują zobowiązania sojusznicze paktu północnoatlantyckiego. Angela Merkel odcięła się od tych stwierdzeń, a jej protegowana do fotela kanclerskiego Annegret Kramp-Karrenbauer uznała, że jest to przejaw dążeń Paryża do autonomii strategicznej wobec USA i próba zastąpienia NATO unijną polityką obrony. Macron celuje też w jednostronnych decyzjach, które blokują możliwości konsensusu w ramach wszystkich państw. Przykładem może być jego blokada dla negocjacji akcesyjnych z Północną Macedonią i Albanią.

Metoda Macrona opiera się na przypisywaniu sobie proeuropejskich intencji i odmawiania ich oponentom. W przypadku Polski, która w wielu sprawach ma odmienne podejście do integracji, wykorzystywane są zarzuty dotyczące autorytarnych rządów i łamania praworządności. Dodatkowo Macron osłabia spójność Europy Środkowej, starając się w miarę możliwości pozyskać niektóre państwa tego regionu dla swojej polityki. Tak było w czasie jego tournée z 2017 r., kiedy promował dyrektywę o pracownikach delegowanych.

Dogadać się z Rosją

Wyjątkowość francuskiego prezydenta polega nie tylko na metodzie działania. Dużo ważniejsza jest zmiana strategiczna, którą pragnie zaaplikować Europie. Celem jest oddalenie Unii od USA i zbliżenie z Moskwą. Warunkiem dla tej zasadniczej zmiany jest ułożenie relacji między Ukrainą i Federacją Rosyjską. Choć zawarcie pokoju na wschodniej flance UE jest ze wszech miar pożądane, to zapewne odbywać się to będzie w dużym stopniu na warunkach Putina. Planowana jest regionalizacja Ukrainy i wybory we wschodniej części tego państwa. Usankcjonuje to nie tylko rosyjskie wpływy w Donbasie, ale prawdopodobnie da Putinowi prawo weta dla aspiracji europejskich i transatlantyckich Ukrainy. Taki układ zaakceptuje też zapewne aneksję Krymu przez Rosję. Ta sama tendencja jest widoczna w przypadku powstrzymania rozszerzenia Unii na Bałkany.

Macron jest obrońcą ładu wielobiegunowego, co rozumie jako dystansowanie się wobec Waszyngtonu i szukanie porozumienia z Moskwą oraz Pekinem. W czasie jego wizyty w Szanghaju tematem rozmów z przewodniczącym Xi były nowe regulacje WTO, ponownie w kontrze do polityki USA.

Eskalacja wojny handlowej UE ze Stanami Zjednoczonymi może przyspieszyć realizację celów Paryża, ale należy wątpić, czy przysłuży się to Europie. Skoro nawet USA mają trudności w powstrzymywaniu ekspansji geoekonomicznej Chin, to tym bardziej będzie to trudne dla osamotnionej Europy. Chyba że Macron po raz kolejny zadowoli się zawarciem porozumienia na warunkach dyktowanych przez rywala.

Celem francuskiego prezydenta jest strukturalna przebudowa rynku wewnętrznego. Obejmuje to szereg elementów, poczynając od wprowadzenia unii transferowej w strefie euro, a kończąc na harmonizacji podatkowej i standardów socjalnych w UE. W ten sposób zamierza poprawić konkurencyjność francuskich przedsiębiorstw na rynku wewnętrznym i zarazem pogorszyć firm z państw o niższych kosztach produkcji.

Ma rządzić Zachód

Chodzi też o promocję europejskich czempionów, przede wszystkim rozumianych jako korporacje z kapitałem francuskim. Przeciwko jego koncepcji czempionów oraz odejściu od zasad polityki konkurencji występują mniejsze kraje, m.in. państwa Beneluksu, nordyckie i Hiszpania.

Francja dąży od lat do koncentracji władzy w unijnym centrum, najlepiej w strefie euro. Tego typu pomysły są promowane pod hasłem „Europy dwóch prędkości” lub „Europy koncentrycznych kręgów”. Ich skutkiem jest zwiększenie asymetrii w polityce europejskiej, czyli wzmocnienie roli zachodniej części UE i osłabienie wschodniej. Jednym z przykładów realizacji tej wizji jest ostatnia obsada najwyższych stanowisk w instytucjach unijnych, gdzie zabrakło miejsca dla przedstawicieli Europy Środkowej. Innym przejawem są nominacje na stanowiska przewodniczących komisji w PE. Na 22 komisje tylko dwie przypadły przedstawicielom z naszej części Europy. Tymczasem Niemcy objęli pięć, a Francuzi cztery stanowiska.

Pod szyldem tworzenia „europejskiej suwerenności” Paryż forsuje rozwiązania zgodne z własnymi interesami. Czy jest to jednak korzystne dla całej Europy? Z pewnością wywoła to nowe konflikty w osłabionej kryzysami Unii.

Autor jest profesorem na UW, artykuł wyraża jego osobiste poglądy, a nie instytucji, z którymi jest związany

Wyjście Zjednoczonego Królestwa z UE stało się okazją dla elit francuskich do forsowania własnej wizji integracji. Sygnałem do ofensywy była słabość Niemiec borykających się z problemami. Kolejne trudności pobudzają Emmanuela Macrona, który w metodach przypomina Donalda Trumpa, do niekonwencjonalnych działań. Podejmuje jednostronne działania, nie liczy się z sojusznikami, łamie procedury i obyczaje, wreszcie stawia interesy własnego kraju na pierwszym miejscu.

Macron niejednokrotnie powołuje się na interesy europejskie. Starał się je promować w Szanghaju, kiedy w trakcie rozmowy z Xi Jinpingiem finalizowano umowę o ochronie znaków towarowych około stu europejskich produktów spożywczych. Spośród nich największa część przypadła na towary francuskie. Komentatorzy zwracali uwagę, że prezydent Francji nie ma formalnego mandatu do reprezentowania UE w tych rozmowach.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę