Stefan – napraw to łóżko!

Stefan Niesiołowski wcale nie działał na szkodę PiS. Wręcz przeciwnie: był potrzebny, bo cementował jego elektorat PiS – twierdzi poseł niezrzeszony Janusz Sanocki.

Aktualizacja: 09.02.2019 14:15 Publikacja: 09.02.2019 14:12

Stefan – napraw to łóżko!

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

No i stało się to, co stać się musiało! Stefan Niesiołowski został wyciągnięty przez służby na widok publiczny ku radości obywateli. Radości – bo jakże tu się nie cieszyć, kiedy czołowy niegdyś założyciel Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, pogromca komuny, nagle zostaje przedstawiony w scenach erotycznych jako nieposkromiony amator darmowych prostytutek – w zamian za załatwienie kontraktów wymuszający od biznesmenów usługi towarzyskie.

I w dodatku te pikantne szczegóły o zepsutym – przez nadmiernie figlującego Stefana – łóżku, te erotomańskie teksty, że „tylko sprawy się posuwają” itd. itp. No radochę mają chyba wszyscy – nie tylko zwolennicy PiS, którzy „jurnego Stefana” od dawna uważają za okaz politycznego chamstwa, ale chyba i ci, którzy dotychczas zmuszeni byli go hołubić.

PSL, które po tym jak odeszło od nich dwóch posłów i groziła mu utrata statusu klubu „wynajęło” Stefana razem jeszcze z dwoma jego kolesiami z Koła Europejskich Demokratów, teraz z wyraźną ulgą widzi, że może się od Niesioła odczepić. Już wypowiedział się na ten temat jeden z czołowych posłów tego ugrupowania – bo czego jak czego, ale psucia łóżek zaradny klub PSL nie powinien tolerować! Stefan – zepsułeś łóżko - won z klubu rolników! (Zapisz się do stolarzy!).

Ciekawe że w obronie psuja Stefana nie stanął szef Platformy Grzegorz Schetyna, który wręcz pogrążył swojego byłego posła, wyznając do kamery, że o wyczynach Niesiołowskiego „mówiło się na korytarzach”.

Ciekawe też w całej aferze „jurnego Stefka” jest to, że agenci CBA zbierali materiały w latach 2013-2015 i wszystko było „na talerzu”, kiedy następowała zmiana władzy. Nikt mi nie wmówi, że „dobra zmiana” nie zapoznała się z hakami na Stefka zaraz po przejęciu władzy. Wszak Niesiołowski to jeden z największych wrogów prezesa Kaczyńskiego i PiS. Od dawna nie przebierając w słowach, atakuje Kaczyńskich, wręcz ziejąc nienawiścią. To on wymyślił określenie „pisowska szczujnia”, on z mównicy sejmowej wielokrotnie miotał nienawistne bonmoty albo wręcz obelgi pod adresem szefa PiS i całej „dobrej zmiany”. Właściwie niczym innym Stefan Niesiołowski się nie zajmował, tylko waleniem w PiS skrajnie brutalnym, obelżywym hejtem.

Dlaczego więc „dobra zmiana” dowiedziawszy się o seksaferze znienawidzonego polityka w 2015 roku (a wszystko wskazuje, że tak było), nie wyciągnęła kompromitujących faktów na początku kadencji, trzy lata temu?

Stało się tak z bardzo prostych powodów. Po pierwsze Niesiołowski ze swoim zacietrzewieniem, krańcowym brakiem kultury – i co tu mówić – zwykłym chamstwem, atakując PiS, nie działał na jego szkodę. Wręcz przeciwnie. Niesiołowski sprawiający na każdym wrażenie nienawistnego wariata, cementował elektorat PiS. Poważnie mogli go traktować tylko nieliczni zwolennicy Platformy, a właściwie nie traktować, ale tolerować. Hejt w wydaniu Stefana był niesmaczny, pozbawiony elementarnej kultury, a więc wzbudzał w ludziach odruch sprzeciwu. A dla elektoratu PiS był powodem na przekonanie wyborców na zasadzie kontrastu: zobaczcie, jacy ludzie atakują „dobrą zmianę”! Czy takiego kogoś jak Niesiołowski można traktować poważnie?

Bo nie ma na tym świecie nic lepszego niż głupi i chamski wróg, który cię atakuje publicznie. Tak że Stefan w istocie był dla PiS korzystny.

A drugi powód znają wszyscy grający w brydża, gdzie obowiązuje zasada: „As bierze raz”. Kartę atutową może użyć tylko raz, a znajomość faktów dotyczących seksafery Stefana, była atutowym asem. I właśnie teraz, kiedy wyszła sprawa spółki Srebrna, kiedy CBA aresztowało byłego asystenta Macierewicza, przyszedł czas, żeby tę kartę rzucić na stół.

I tak oto publiczność dowiedziała się o jurności znanego posła.

A swoją drogą, kiedy patrzy się na poziom tzw. klasy politycznej w naszym nieszczęśliwym kraju, to robi się „trochu straszno”. Ulubiona premier „Tuskolandii” bredzi o dinozaurach i naftalinie, asystenci smoleńskiego ministra biorą łapówy i na dodatek Stefan psuje łóżka.

Boże, miej w opiece Polskę!

Janusz Sanocki jest posłem niezrzeszonym, startował do parlamentu z list ruchu Kukiz’15. W latach PRL był działaczem opozycyjnym, w stanie wojennym internowany i więziony. Za swą działalność w PRL został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Wolności i Solidarności

No i stało się to, co stać się musiało! Stefan Niesiołowski został wyciągnięty przez służby na widok publiczny ku radości obywateli. Radości – bo jakże tu się nie cieszyć, kiedy czołowy niegdyś założyciel Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, pogromca komuny, nagle zostaje przedstawiony w scenach erotycznych jako nieposkromiony amator darmowych prostytutek – w zamian za załatwienie kontraktów wymuszający od biznesmenów usługi towarzyskie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Dubravka Šuica: Przemoc wobec dzieci może kosztować gospodarkę nawet 8 proc. światowego PKB
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Zaremba: Sienkiewicz wagi ciężkiej. Z rządu na unijne salony
Opinie polityczno - społeczne
Kacper Głódkowski z kolektywu kefija: Polska musi zerwać więzi z izraelskim reżimem
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Wybory do PE. PiS w cylindrze eurosceptycznego magika
Opinie polityczno - społeczne
Tusk wygrał z Kaczyńskim, ograł koalicjantów. Czy zmotywuje elektorat na wybory do PE?