Niepełnosprawni w Sejmie: Protest nieporozumień

Choć protest niepełnosprawnych w Sejmie dobiegł końca, nie milknie dyskusja wokół niego. To dobrze, bo potrzeby tego środowiska są ważne i trzeba o nich rozmawiać.

Aktualizacja: 02.07.2018 18:11 Publikacja: 01.07.2018 19:34

Niepełnosprawni w Sejmie: Protest nieporozumień

Foto: Fotorzepa, Michał Kolanko

Warto jednak zmierzyć się z nieporozumieniami, które narosły wokół tego co przez 40 dni działo się w Sejmie. Warto też zwrócić uwagę na działania jakie podjął i planuje podjąć rząd Prawa i Sprawiedliwości na rzecz rozwiązania narosłych przez lata problemów osób niepełnosprawnych.

Nieporozumienie 1: Nie mają za co żyć

Jednym z czterech głównych nieporozumień z jakimi mierzyliśmy się w czasie protestu było powtarzane, także często w mediach, stwierdzenie, że „protestujący nie mają za co żyć”. Mając oczywiście wielki szacunek do trudu rodziców, zajmujących się niepełnosprawnymi dziećmi i rozumiejąc konieczność ponoszenia większych wydatków, warto przyjrzeć się faktom. A te mówią, że akurat grupa osób protestująca w Sejmie – tj. opiekunowie osób niepełnosprawnych (ON), których niepełnosprawność powstała w dzieciństwie – są najlepiej uposażoną z budżetu grupą. Otrzymują oni miesięcznie co najmniej 3 tys. zł wsparcia. Jest ono wypłacane bez względu na ich sytuację materialną, nie obowiązuje tu kryterium dochodowe. Na tę kwotę składają się:

- 1477 zł netto – świadczenie pielęgnacyjne dla opiekuna,

- 878 zł netto – renta socjalna podniesiona od czerwca br. dla podopiecznego,

- 153 zł netto – zasiłek pielęgnacyjny, który od przyszłego roku wzrośnie o 62 zł i wyniesie 215 zł (dla podopiecznego)

- 539 zł – opłacane ze środków budżetu państwa składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i zdrowotne. Łącznie jest to kwota co najmniej 3047 zł wsparcia finansowego w formie wypłaty gotówki, wpłaty na konto emerytalno-rentowe do ZUS i NFZ.

Warto też podkreślić, że nie jest prawdą iż opiekunowie – jak było często powtarzane w mediach – „zostają z niczym na starość po śmierci dziecka”. Są za nich opłacane składki do ZUS i mogą liczyć przynajmniej na minimalną emeryturę (1029 zł). A jeśli nie osiągnęli wieku emerytalnego mają prawo do zasiłku dla bezrobotnych czy świadczenia przedemerytalnego.

Choć trudno mówić, że są to środki w pełni zadowalające i umożliwiające pokrycie wszystkich wydatków związanych z opieką, to jednak warto pamiętać o kontekście. W Polsce ok. 1-1,5 mln osób pracuje za płacę minimalną, która wynosi 1530 zł netto. Mediana zarobków to ok. 3300 zł brutto co daje kwotę niespełna 2400 zł netto. W tym kontekście wsparcie jakie otrzymuje ta grupa nie można uznać za najgorsze.

Nieporozumienie 2: można dać 500 zł

Drugim i chyba kluczowym nieporozumieniem związanym z protestem była kwestia przyznania 500 zł dodatku. Choć ten postulat się zmieniał, ostatecznie chodziło o dopłatę 500 zł netto do renty socjalnej, tj. świadczenia wypłacanego tylko tym, których niepełnosprawność powstała w dzieciństwie. Był to postulat nie do zrealizowania i musieli zdawać sobie z tego sprawę protestujący. Jego spełnienie nie tylko byłoby – z punktu widzenia wskazań Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. – bezprawne, ale także spowodowałoby jeszcze większy podział środowiska ON na gorszych i lepszych. Mogłoby też doprowadzić do ruiny budżet.

Uporządkujmy najpierw fakty. W kontekście postulatu 500 zł dodatku należy wymienić trzy grupy ON. Pierwsza, blisko 130 tys., to wspomniani wyżej opiekunowie ON, których niepełnosprawność powstała w dzieciństwie. Otrzymują blisko 1500 zł jeśli zrezygnują z pracy i zajmą się podopiecznym. Jeśli ich dzieci mają do 18 lat otrzymują one świadczenie 500+, ew. świadczenia rodzinne, jeśli są dorosłe – rentę socjalną. Do tego dochodzi zasiłek pielęgnacyjny. Szersza grupa – blisko 280 tys. osób – to renciści socjalni (ON od urodzenia lub dzieciństwa). Wreszcie najszersza grupa – osoby z orzeczoną niepełnosprawnością w stopniu znacznym. Tych jest ok. 1-1,5 mln.

Niemożność spełnienia postulatu 500 zł dodatku wynika z co najmniej czterech przyczyn. Pierwsza to wspomniany wyrok TK z 2014 r. Sąd wskazał, że niedopuszczalne jest różnicowanie poziomu wsparcia w zależności od tego kiedy powstała niepełnosprawność – w dzieciństwie czy po ukończeniu 18 lat. A protestujący domagali się dokładnie tego, czego zakazał TK, czyli specjalnego dodatku tylko dla tych, którzy podbierają rentę socjalną, która przyznawana jest wyłącznie tym, których niepełnosprawność powstała w dzieciństwie.

Drugim powodem niemożności spełnienia postulatu byłoby dalsze pogłębienie różnicy w wysokości pomocy opiekunom ON, których niesprawność powstała w dzieciństwie i w wieku dorosłym. Pierwsi otrzymują z budżetu, jak zostało wspomniane, 3 tys. zł miesięcznie, bez kryterium dochodowego. Drudzy – 520 zł oraz ok. 200 zł składek (od listopada pierwsza kwota wzrośnie do 620 zł), z kryterium dochodowym wynoszącym 764 zł netto na osobę w rodzinie. Na przykład mąż zajmujący się żoną chorą na stwardnienie rozsiane albo chorobę Alzheimera otrzymuje jedynie 520 zł, a nie 2,6 tys. zł bezpośredniego wsparcia. Są też osoby pobierające tzw. emeryturę EWK, czyli rodzice, którzy jeszcze przed reformą emerytalną przeszli na wcześniejsze świadczenie z uwagi na opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem. Musieli legitymować się 20-letnim stażem pracy i teraz otrzymują emeryturę 1,1 tys. zł brutto. A zatem niższą niż 1500 zł świadczenie pielęgnacyjne, mimo, że wcześniej pracowały. Realizacja postulatu 500 zł dodatku spowodowałaby jeszcze głębsze napięcia wewnątrz środowiska ON.

Kolejnym argumentem przeciw podniesieniu do ok. 1600 zł brutto renty socjalnej (w ten sposób spełniony byłby postulat o 500 zł dodatku netto) jest wysokość świadczeń z systemów ubezpieczeniowych. Minimalna emerytura wypłacana jest po 20 lub 25 latach pracy i odprowadzania składek. Renta socjalna to świadczenie poza ubezpieczeniowe, czyli otrzymuje się ją bez wcześniejszego wkładu do systemu. Trudno wyobrazić sobie, by ta druga była wyższa o ponad 50% od tej pierwszej. Jak wytłumaczyć pracującym osobom, że ich świadczenie po latach pracy jest o wiele niższe niż renta wypłacana bez wcześniejszych okresów zatrudnienia?

Czwartym wreszcie argumentem, który nie pozwala przyznawać dodatku jest troska o pieniądze podatników. Skoro wiemy, że nie można dodatku przyznać tylko opiekunom (130 tys. osób) lub rencistom socjalnym (280 tys. osób) pozostaje przyznanie go ok. 1,5 mln osób. Nietrudno policzyć, że daje to kwotę 9 mld zł rocznie. Ale to nie koniec. Tak wysoka zachęta finansowa powoduje, że do systemów orzekania ustawiają się kolejki osób, które zechcą z niej skorzystać. A mając na uwadze nieszczelność systemu orzekania można spodziewać się, że bardzo szybko liczba takich osób rośnie. Wtedy mówimy już o kilkunastu miliardach.

To dlatego najpierw trzeba uporządkować system orzecznictwa nad czym już pracujemy, a dopiero potem wprowadzać systemowe rozwiązania adresowane do ON. Po to by pomagać, nawet w większym zakresie niż teraz, osobom z najcięższymi schorzeniami, ale z drugiej strony by nie marnować publicznych pieniędzy na pomoc tym, którzy wcale jej nie potrzebują.

Nieporozumienie 3: Niespełnione postulaty

Kolejnym nieporozumieniem wokół protestu jest zarzut, że rząd był głuchy na postulaty protestujących. Przypomnijmy. Chodziło o dwa główne żądania: zrównanie renty socjalnej z minimalną emeryturą, oraz 500 zł dodatku.

Już pierwszego dnia protestu zaproponowano rozmowy. Pan Premier Mateusz Morawiecki i Pani Minister Elżbieta Rafalska podczas spotkania z ON i ich rodzicami zadeklarowali podwyżkę renty socjalnej. Tak też się stało od 1 czerwca br. Koszt tej podwyżki to ok. 540 mln zł rocznie. Przypomnijmy też, że już w 2017 r. (bez żadnego protestu) renta wzrosła o 13% do kwoty 840 zł brutto. Dzięki tym dwóm posunięciom wzrosła ona w ciągu zaledwie dwóch i pół roku o 39,2 %.

Jednocześnie, na skutek przyjęcia ustawy o szczególnych uprawnieniach w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności, osoba niepełnosprawna uzyskała prawo do świadczeń wycenianych na ok. 520 zł miesięcznie. Weszła ona w życie 1 lipca br. i wypełnia de facto pierwotny postulat protestujących o „dodatku rehabilitacyjnym”.

Świadczenie to będzie dotyczyło wszystkich osób o znacznym stopniu niepełnosprawności tj. ok 1,5 mln osób i tym samym zostanie zrealizowana konstytucyjna zasada równości wobec prawa.

Nieporozumienie 4: Rząd nic nie robi dla ON

Kolejne nieporozumienie sprowadza się do twierdzenia, że rząd nic nie zrobił dla środowiska ON. Prześledźmy co w tej sprawie się wydarzyło. Bez żadnych nacisków, do programu 500+ został wprowadzony o 50% wyższy od standardowego próg dochodowy uprawniający do wsparcia dla rodzin z niepełnosprawnym dzieckiem. W efekcie 220 tys. takich dzieci, czyli ok. 95 proc. z nich, otrzymuje to świadczenie. Trafia do nich 1,3 mld rocznie. W marcu 2017 r. – o czym była mowa – renta socjalna idzie w górę o ponad 13%. Rząd podjął też decyzję o wprowadzeniu programu „Za Życiem”. Koszt: 3,1 mld zł w ciągu najbliższych 5 lat. W kwietniu tego roku, jeszcze przed protestem, Pan Premier Mateusz Morawiecki ogłosił program wart 23 mld zł „Dostępność+”. Ma on na celu eliminację barier dla osób niepełnosprawnych i niesamodzielnych.

Trudno zarzucić rządowi, że nie działał na rzecz ON. W 2017 r. rząd przeznaczył na ich wsparcie rekordowe 17,4 mld zł. To o ponad 2,85 mld zł więcej niż w 2015 r.
Zapowiedziane są także kolejne działania na rzecz tego środowiska. Powstaje Fundusz Solidarności z ON, który będzie finansowany ze składek (obniżka o 0,15% składki do Funduszu Pracy i przeznaczenie tych pieniędzy dla ON) oraz daniny solidarnościowej (dodatkowe obciążenie osób zarabiających ponad 1 mln zł rocznie). Łącznie da to kwotę rzędu 2 mld zł rocznie.

Już od listopada tego roku, oprócz wspomnianej wyżej podwyżki zasiłku pielęgnacyjnego (wzrośnie o ponad 40%), po raz pierwszy od 10 lat pójdzie w górę specjalny zasiłek opiekuńczy oraz zasiłek dla opiekuna (świadczenia dla zajmujących się niepełnosprawnymi, którzy nabyli ją w dorosłym życiu). W górę idzie dofinansowanie warsztatów terapii zajęciowej, trwają też prace nad reformą orzecznictwa. Rząd otwarty jest na dialog, rozmawiamy ze środowiskiem ON, a w lipcu kierownictwo resortu ds. rodziny będzie we wszystkich województwach konsultować planowane zmiany i słuchać postulatów.

Rządowi bardzo trudno zarzucić brak troski o osoby najsłabsze i najbardziej potrzebujące. Prowadzona polityka społeczna ma szeroki i wieloaspektowy wymiar. Stała się niemal osią całej polityki prowadzonej przez rząd. Oczywiście zawsze można zrobić więcej, ale pamiętajmy o wieloletnich zaniedbaniach. Nie chcemy powiedzieć, że wszystko dla ON zostało zrobione, chcemy rozmawiać, słuchać i wprowadzać takie zmiany, które pomogą ludziom.

Autor jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wcześniej był dziennikarzem „Rzeczpospolitej".

Warto jednak zmierzyć się z nieporozumieniami, które narosły wokół tego co przez 40 dni działo się w Sejmie. Warto też zwrócić uwagę na działania jakie podjął i planuje podjąć rząd Prawa i Sprawiedliwości na rzecz rozwiązania narosłych przez lata problemów osób niepełnosprawnych.

Nieporozumienie 1: Nie mają za co żyć

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę