Kim Dzong Un i Donald Trump są już w Hanoi, gdzie w środę rozpoczynają drugie spotkanie na szczycie (pierwsze odbyło się w Singapurze osiem i pół miesiąca temu). Prezydent USA w środę najpierw spotka się z gospodarzami, przywódcami Wietnamu. Potem odbędzie się rozmowa powitalna Kima i Trumpa, a wieczorem prywatny obiad też w bardzo wąskim gronie – oprócz tłumaczy po dwie osoby z każdego kraju, m.in. sekretarz stanu Mike Pompeo. Kolejne rozmowy w czwartek.
Czy po pierwszym spotkaniu Donalda Trumpa i Kim Dzong Una – w czerwcu zeszłego roku w Singapurze – możemy powiedzieć, że Korea Północna nie jest już zagrożeniem dla Azji Wschodniej i całego świata?
Junya Nishino: Nie sądzę, by tak było. Po szczycie w Singapurze Korea Północna zawiesiła testy jądrowe i doświadczenia z wystrzeliwaniem rakiet, zniszczyła wejście do ośrodka badań jądrowych Punggye-ri i częściowo zlikwidowała ośrodek testowania rakiet i silników Tong-changri. I to wszystko. Nie zaprzestała natomiast produkcji materiałów nuklearnych ani nie pozbyła się głowic jądrowych i materiałów nuklearnych wyprodukowanych w przeszłości. Konieczne jest działanie na rzecz całkowitej denuklearyzacji Korei Północnej. W innym wypadku trudno będzie stawiać tezę, że bezpieczeństwo Japonii się poprawiło. Jest zbyt wcześnie, by powiedzieć, czy Korea Północna naprawdę porzuca wszystkie programy nuklearne i całą broń nuklearną, czy też nie. Jeśli jest do tego gotowa w zamian za gwarancje bezpieczeństwa, to musi poczynić bardziej konkretne kroki na rzecz denuklearyzacji.
Kim Dzong Un stoi na czele małego, biednego kraju, ale dzięki budowie rakiet i programowi atomowemu stał się ważnym graczem. Czy reżim komunistyczny z Pjongjangu pozbawiony militarnego straszaka ma szansę przetrwać?
Owszem, to prawda, że bez wyrafinowanej zdolności pocisków jądrowych i dalekiego zasięgu przewodniczący Kim Dzong Un nie mógłby negocjować z prezydentem Trumpem. I dla Waszyngtonu kluczowym tematem negocjacji z Pjonjangiem są północnokoreańskie międzykontynentalne rakiety balistyczne z głowicą jądrową, które mogą dolecieć do USA. Ale jeśli Kim bardzo chce uzyskać gwarancje bezpieczeństwa od USA, to teraz jest czas, by zrezygnował z programu nuklearnego i rakietowego. Przewodniczący Kim koncentruje się obecnie na rozwoju ekonomicznym swojego kraju, a posiadanie i produkcja broni jądrowej nie przyczyniają się do ożywienia gospodarki. Musi więc dokonać jakiegoś kompromisu. Moim zdaniem nie da się pogodzić dalszego rozwoju programów jądrowego i rakietowego z równoczesnym rozwojem gospodarki Korei Północnej. Naprawdę mam nadzieję, że Kim ostatecznie podjął decyzję o porzuceniu programów rakietowych i jądrowych w zamian za rozwój gospodarczy.