Orędzie Trumpa w Kongresie: USA nie będą krajem socjalistycznym

W orędziu o stanie państwa Donald Trump wielokrotnie apelował o jedność i dwupartyjną współpracę. W jego przemówieniu nie brakło jednak elementów kontrowersyjnych i stwierdzeń, które potencjalnie zaogniają jego spór z Partią Demokratyczną.

Aktualizacja: 06.02.2019 12:06 Publikacja: 06.02.2019 04:55

Orędzie Trumpa w Kongresie: USA nie będą krajem socjalistycznym

Foto: AFP

Korespondencja z Nowego Jorku

- Mamy nieograniczony potencjał. Rozpoczęliśmy nową kadencję Kongresu, możemy osiągnąć historyczne sukcesy. Mam nadzieję, że nie będziemy rządzić jako dwie partie, ale jako jeden naród – rozpoczął swoje przemówienie Donald Trump i przedstawiając swoje przesłanie jedności, w którym używał takich stwierdzeń jak "zwycięstwo to nie wygrana naszej partii, ale to wygrana dla naszego narodu", "razem możemy przełamać dekady politycznego zastoju, zbudować mosty, znaleźć nowe rozwiązania". - Dziś proszę was abyście wybrali wspaniałość – mówił prezydent zachęcając słuchających go kongresmanów i senatorów obu partii do podjęcia wspólnych działań.

Trump zaburzył jednak przesłanie jedności, gdy zaczął mówić o kwestiach imigracyjnych, w których czołowe miejsce zajmuje jego walka o uzyskanie pieniędzy na uszczelnienie południowej granicy. - To jest mądra, strategiczna, przejrzysta stalowa bariera – nie tylko zwykły mur betonowy – wyjaśniał. - Mury przynoszą efekty i chronią życie – mówił prezydent, po raz kolejny przestrzegając przed kartelami narkotykowymi, przemytnikami ludzi i przestępcami, którzy – jak podkreślał – przedostają się przez nieszczelną granicę na teren Stanów Zjednoczonych zagrażając obywatelom Ameryki. I ponowił swój apel o porozumienie między partiami, w celu przyznania budżetu na budowę muru. - Teraz Demokraci i Republikanie muszą zjednoczyć siły, dogadać się w sprawie funduszy rządowych na opłacenie muru. Musimy pokazać światu, że zależy nam na zatrzymaniu handlu ludźmi i karteli narkotykowych – powiedział Trump, dodając, że klasa pracująca cierpi z powodu zatłoczonych przez imigrantów szpitali i szkół, oraz braku bezpieczeństwa. - Współczucie dla nielegalnych imigrantów nie jest miłosierdziem, jest okrucieństwem – stwierdził dobitnie prezydent.

Dużą część swojego wystąpienie poświęcił gospodarce Stanów Zjednoczonych. Przekonywał, że obecna sytuacja gospodarcza jest lepsza niż kiedykolwiek. - W ciągu zaledwie dwóch lat od wyborów udało nam się zapewnić historyczny rozwój ekonomiczny – mówił prezydent dodając, że w pierwszej połowie jego kadencji utworzono miliony nowych miejsc pracy, bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu, poprawiła się jakość życia Amerykanów, Stany Zjednoczone są największym producentem gazu i ropy naftowej, oraz posiadają najprężniejsze na świecie siły zbrojne. - Świat zazdrości nam rozwoju gospodarczego, a nasze wojsko jest najpotężniejsze na świecie – powiedział Trump i zwrócił się też do ustawodawców, apelując aby zarzucili podziały oraz dochodzenia parlamentarne. - Jeżeli ma być pokój i konstruktywne ustawodawstwo nie może być dochodzeń. Musimy być zjednoczeni wewnątrz kraju, aby móc stawić czoła naszym wrogom – mówił.

W kwestiach polityki zagranicznej Donald Trump ogłosił zwycięstwo nad ISIS, oraz stwierdził, że dzięki jego wysiłkom od 15 miesięcy Korea Północna nie wystrzeliła żadnego pocisku dalekiego zasięgu. - Gdyby mnie nie wybrano na prezydenta mielibyśmy wojnę z Koreą Północną – powiedział Trump zapowiadając swoje spotkanie z Kim Dżong Unem 27 i 28 lutego w Wietnamie.

Natomiast nawiązując do sytuacji w Wenezueli, gdzie administracja Donalda Trumpa poparła lidera opozycji Juana Guaidó, Trump powiedział: "jesteśmy przeciwko brutalności socjalistycznego przywódcy, który zmienił ten dobrze prosperujący kraj w kraj biedy i rozpaczy". - Tutaj, w USA, jesteśmy zaniepokojeni nawoływaniami do przyjęcia socjalizmu w naszym kraju. Ponawiam nasze postanowienie, że Ameryka nigdy nie będzie krajem socjalistycznym – zapewniał Trump, kierując swoją krytykę do takich ustawodawców jak senator Bernie Sanders czy nowa członkini Izby Reprezentantów Alexandria Ocasio-Cortez.

Jednym ze znaczących momentów w trakcie jego przemowy był ten, gdy Donald Trump zrobił ukłon w stronę kobiet, również tych, które dostały się do Kongresu po ostatnich wyborach. - Nikt nie skorzystał tak bardzo na tym, że nasza gospodarka się prężnie rozwija jak kobiety, które zajęły 50 procent nowych miejsc pracy utworzonych w ubiegłym roku – powiedział Trump, a ubrane na biało ustawodawczynie demokratyczne wstały by bić mu brawo, czym zaskoczyły prezydenta. - Nie siadajcie jeszcze. Spodoba wam się co mam teraz do powiedzenia. Dokładnie wiek po tym, jak Kongres zatwierdził poprawkę do Konstytucji, dającą kobietom prawo do głosowania, mamy więcej kobiet w Kongresie niż kiedykolwiek wcześniej – powiedział Trump otrzymując salwę oklasków, do których przyłączyła się też przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi zachęcający innych do pójścia w jej ślady.

Co ciekawe Donald Trump nie wspomniał o nowym układzie sił w Kongresie. Wielu komentatorów zastanawiało się, czy to zrobi, a jak donoszą źródła jego doradcy namawiali go, aby zrobił ukłon w kierunku Nancy Pelosi, która ponownie objęła przewodnictwo nad zdominowaną przez demokratów Izbą Reprezentantów. Poprzednich czterech prezydentów, których partia straciła większość w tej Izbie Kongresu w połowie swojej kadencji rozpoczynała swoje przemowy od pogratulowania partii przeciwnej sukcesu wyborczego. Donald Trump tego nie zrobił, do czego – jak można się domyślać – skłoniła go batalia o fundusze na mur na południowej granicy, których Demokraci nie chcą mu przyznać.
Wspomniał jednak o zatwierdzonej przez obie partie reformie systemu karnego oraz o First Step Act, ustawie, dającej szansę osobom oskarżonym o drobne przestępstwa, nad którą jego administracji udało się dojść do porozumienia z Kongresem.

To było drugie orędzie o stanie państwa Donalda Trumpa. Przypadło ono na okres głębokich podziałów w Waszyngtonie, w momencie, gdy po piętach depczą mu prokuratorzy z grupy Roberta Muellera prowadzącego śledztwo w sprawie powiązań z Rosją, jego popularność w sondażach plasuje się na poziomie zaledwie 40 procent, a kraj czeka kolejna batalia o budżet na działalność rządu, po 35 dniach paraliżu spowodowanego sporem o fundusze na mur na południowej granicy.

Sytuacja w Waszyngtonie była tak napięta w ostatnich tygodniach, że niektórzy Demokraci nie czekali we wtorek do orędzia, by wyrazić swoje zdanie na temat prezydenta i stanu państwa pod jego dowodzeniem. Nowojorski senator Chuck Schumer, przewodniczący mniejszości, wystąpił w Senacie z oświadczeniem, że administracja Donalda Trumpa podupada i ogarnięta jest chaosem, oraz, że trudno wierzyć jego wszelkim obietnicom. Wyraził też swoje powątpiewanie, jakoby Trump był w stanie zjednoczyć kraj. - Wydaje się, że każdego roku prezydent budzi się w dniu orędzia i czuje potrzebę zjednoczenia, potem przez kolejne 364 dni w roku pracuje nad tym, aby nas podzielić – powiedział senator Schumer, dodając, że "rażąca hipokryzja tego prezydenta, który wzywa do pojednania jest jedną z głównych przyczyn dla których Amerykanie są tak podzieleni".

Donald Trump nie pozostał dłużny i odpowiedział senatorowi Schumerowi na Twitterze. "Widzę, że Schumer już krytykuje moje orędzie do narodu, a jeszcze go nie widział. Zły jest, że nie udało się [demokratom] przejąć większości w Senacie, mimo, że wydali fortunę na to" – napisał Trump.

Orędzie o stanie państwa to najważniejsze doroczne wystąpienie amerykańskiego prezydenta. Głowa państwa wygłasza go przed połączonymi izbami Kongresu i transmituje go większość stacji telewizyjnych.
W tym roku orędzie Trump miał wygłosić kilka dni wcześniej, ale zostało wówczas odwołane z powodu częściowego paraliżu budżetowego spowodowanego sporem politycznym na temat funduszy na budowę muru na południowej granicy.

Korespondencja z Nowego Jorku

- Mamy nieograniczony potencjał. Rozpoczęliśmy nową kadencję Kongresu, możemy osiągnąć historyczne sukcesy. Mam nadzieję, że nie będziemy rządzić jako dwie partie, ale jako jeden naród – rozpoczął swoje przemówienie Donald Trump i przedstawiając swoje przesłanie jedności, w którym używał takich stwierdzeń jak "zwycięstwo to nie wygrana naszej partii, ale to wygrana dla naszego narodu", "razem możemy przełamać dekady politycznego zastoju, zbudować mosty, znaleźć nowe rozwiązania". - Dziś proszę was abyście wybrali wspaniałość – mówił prezydent zachęcając słuchających go kongresmanów i senatorów obu partii do podjęcia wspólnych działań.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790