Reforma procesu karnego w odwrocie

Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, zdecydował o wycofaniu się z reformy procesu karnego. – To katastrofa – ocenia to, co dzieje się w sądach i prokuraturach. „Rz” zapytała praktyków o ocenę nowych rozwiązań po pięciu miesiącach ich obowiązywania.

Aktualizacja: 12.12.2015 16:36 Publikacja: 12.12.2015 06:00

Barbara Piwnik, SSO w Warszawie

Kaprys polityków bije w sędziów

– Zawsze przestrzegałam i przestrzegam przed pochopnymi zmianami prawa. Było za mało czasu, żeby sprawdzić, jak zmiany zadziałają w praktyce. Jeżeli nawet we wprowadzonej w lipcu w życie procedurze i prawie karnym są instytucje mało udane, to raczej należy je poprawić, niż się z nich wycofywać. Nam, sędziom, prokuratorom, adwokatom i stronom procesów, nikt czasu nie cofnie. Wygląda więc na to, że kolejny kaprys polityków odbije się na tych, którzy w sądach orzekają albo przychodzą tam załatwiać swoje życiowe sprawy. Takie wprowadzanie zmian, a potem wycofywanie się z nich bardzo komplikuje sytuację. Mamy kolejne sprawy, które są w toku, a więc rozpoczęte pod rządami nowych przepisów. A to nakłada na sędziów, niewinnych temu, co się dzieje, badanie stosowanych przepisów prawa karnego materialnego pod kątem prawa względniejszego dla sprawcy. Tak jakbyśmy mieli dziś mało pracy.

Co warto zostawić?

Wszystkie przepisy, które obligują strony do aktywności procesowej. Myślę tutaj o wniosku dowodowym ze wskazaniem tezy czy zakazem powoływania nowych dowodów w apelacji. Są jednak także przepisy, które spowolniły postępowanie. Pierwszy z brzegu przykład – nieobecność stron na ogłoszeniu wyroku wymaga przesłania jego odpisu za pośrednictwem InPostu. Dopiero od chwili jego doręczenia zaczyna biec termin związany z możliwością zaskarżenia, więc sąd musi czekać. Nieraz zbyt długo.

Marek Celej, SSO w Warszawie

Lepiej poprawiać, niż rezygnować

Po pięciu miesiącach trudno mówić, czy wprowadzona reforma procedury karnej zdała egzamin, bo niewielki jest wpływ spraw z nowym brzemieniem aktu oskarżenia i nie wszystkie te sprawy zostały „wyterminowane".

Nie można ocenić, czy idea kontradyktoryjności sprawdza się w 100 procentach. Sędziowie negatywnie oceniają niepotrzebne dzielenie materiału dowodowego na tzw. wyodrębnione zbiory dokumentów i odrębne akta dotyczące zeznań świadków. Utrudnieniem jest dublowanie pouczeń oskarżonych (pouczamy, przesyłając awizo, wzywając na rozprawę i na rozprawie). Wystarczyłoby jedno pouczenie przy wysyłaniu aktu oskarżenia. Utrudnieniem jest brak nawet częściowego uzasadnienia aktu oskarżenia, co powoduje, iż nie zawsze możliwe jest zorientowanie się, o co chodzi w zarzucie.

Są też rzeczy pozytywne. Przykłady? Wprowadzenie zasady, że obecność oskarżonego jest jego prawem, a nie obowiązkiem, co powoduje, iż niestawiennictwo podsądnego (poza wyjątkami w sprawach o zbrodnie) nie hamuje procesu. Pozytywne jest też rozszerzenie konsensualnych sposobów zakończenia spraw karnych nawet w sprawach o zbrodnie (ugoda z prokuratorem czy dobrowolne poddanie się karze). Sprawdza się większa rola posiedzeń przygotowawczych, ponieważ poprawia sprawność postępowania co do organizacji i przebiegu rozprawy głównej. Już na tym etapie strony są wzywane do przedstawienia propozycji i wniosków dowodowych.

Na plus zaliczyłbym także poprawienie przepisów o postępowaniu odwoławczym, dające większą możliwość przeprowadzania dowodów przez ten sąd oraz powodujące ograniczenie uchylania orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania.

Mariusz Paplaczyk, adwokat z Poznania

A co ze stabilnością prawa?

Anulowanie reformy, która obowiązuje od 2015 r., byłoby błędem. W ten sposób podważona zostaną stabilność i pewność prawa. Koledzy adwokaci z Wielkiej Brytanii są zdziwieni, kiedy im mówię, jak często zmieniają się przepisy procedury karnej w Polsce. Pytają, czy nie narusza to praw oskarżonych. Zasada pewności prawa ma charakter fundamentalny. Częste jego zmiany niewątpliwie w nią godzą. Cofnięcie reformy stanowić będzie krok wstecz. Niepożądany jest powrót do sytuacji, w której sędzia nie pełni roli bezstronnego arbitra, lecz wykazuje się inicjatywą dowodową (niejednokrotnie większą niż prokurator), a sala rozpraw jest miejscem, w którym prowadzi się śledztwo. System, w którym sędzia może zwrócić prokuratorowi akt oskarżenia i domagać się jego uzupełnienia w określonym zakresie, a także domagać się przeprowadzenia wskazanych dowodów (lub przeprowadzać je na rozprawie), niebezpiecznie rozmywa granicę między rolą oskarżyciela i orzecznika, co godzi w i tak słabszą pozycję oskarżonego. Reforma była obszerna i kompleksowa. Odejście od wzmocnienia zasady kontradyktoryjności nie musi się wiązać z cofnięciem wszystkich pozostałych zmian. Pożądane byłoby pozostawienie np. przepisów zakazujących wykorzystania tzw. owoców zatrutego drzewa, czyli dowodów uzyskanych wskutek przestępstwa, a także zmiany w procedurze aresztowej, w tym przepisu, iż podstawę orzeczenia o tymczasowym aresztowaniu mogą stanowić tylko ustalenia oparte na dowodach jawnych dla oskarżonego. Wcześniej bowiem zdarzało się, że nie wiedział on, na jakiej podstawie go aresztowano. Nie możemy wciąż eksperymentować z reformami, bo czas pokazuje, że tylko szkodzą wymiarowi sprawiedliwości.

Maciej Bednarkiewicz, adwokat z Warszawy

Pośpiech nie był wskazany

Dobra czy niedobra reforma? Odpowiedź nie jest prosta. Jest parę spraw, które mi się w niej podobają, choć nie do końca. Jest też jedna rzecz, która budzi mój sprzeciw i krytykę: reforma została wprowadzona zbyt szybko. Z całą pewnością przy tak obszernej nowelizacji i wprowadzaniu dodatkowych zmian jeszcze kilka miesięcy przed wejściem w życie reformy, czyli poprawianiu noweli, która jeszcze nie zdążyła wejść w życie, vacatio legis powinno być co najmniej roczne. I nie chodzi o to, że prokuratorzy, sędziowie czy adwokaci nie chcieli się uczyć nowych przepisów. Opinia, że nie należy się spieszyć z wprowadzaniem w życie nowej formuły procesu karnego, była powszechna.

Rozmawiałem w tamtym czasie z wieloma prokuratorami i bez względu na szczebel, na jakim pracują, wszyscy byli zgodni, że nie powinno się tego robić bez dobrego przygotowania. Myślę nie tylko o poznaniu nowych przepisów, ale i, a może nawet przede wszystkim, przygotowaniu organizacyjnym. Sam proces kontradyktoryjny ma wielu zwolenników. Ja też nie należę do jego przeciwników. Uważam jednak, że taka formuła procesu miałaby u nas szansę, gdybyśmy wprowadzili do sal rozpraw ławę przysięgłych, gdyby to ona czuwała nad przestrzeganiem kontradyktoryjności. Odebranie sędziemu prawa dochodzenia do prawdy jest bardzo ryzykowne dla wymiaru sprawiedliwości. To ważne szczególnie wówczas, gdy weźmiemy pod uwagę stopień edukacji prawnej naszego społeczeństwa. Tam, gdzie są świetni adwokaci i profesjonalni prokuratorzy, zagrożenia nie widzę, ale tam, gdzie człowiek staje bez obrońcy, nie powinno się ryzykować.

Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości, adwokat

Gdyby było dobrze, nie byłoby zmian

– W jednym z wywiadów dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, powiedział ostatnio, tłumacząc zasadność idei odwrotu reformy, w której to zresztą brał czynny udział, że nie było sensu zmieniać tego, co dobrze funkcjonowało. Jestem pewien, że gdyby proces karny sprzed reformy działał dobrze, nikt nie podjąłby się sześcioletniego projektu legislacyjnego. Musi być jakiś inny powód, dla którego ktoś chce wyrzucić tę reformę do kosza. Nie twierdzę, że jest co do szczegółu dopracowana – trudno to osiągnąć przy tak dużej zmianie – ale ma ogromny potencjał. Potwierdzają to pierwsze doświadczenia: zmniejszenie wpływu spraw z aktem oskarżenia do sądu dzięki zwiększeniu możliwości dobrowolnego poddania się karze, zadowolenie prokuratorów, którzy chcą i mogą obsługiwać swoje sprawy, bo je znają i wiedzą, jak dowodowo prowadzić, mniejsze obciążenie prokuratorów prokuratur rejonowych prowadzących dochodzenia i kierowanie ich do śledztw. Nie przybyło umorzeń ani uniewinnień. Szacunki sędziów, ile będą potrzebowali terminów rozpraw na rozpoznanie sprawy, pokazują, że niekiedy może to być nawet dziesięciokrotnie mniej. Zadowolenie wszystkich uczestników procesu budzi odejście od przeprowadzania dowodów o drugorzędnym znaczeniu. I coraz mniej praktyków powtarza, że może to się odbyć ze szkodą dla prawidłowego rozpoznania sprawy i czynienia zadość społecznemu poczuciu sprawiedliwości. Prokuratura, która od początku była największym przeciwnikiem reformy, uzyskawszy wpływ na decyzje ministra sprawiedliwości, bo ten będzie kierował prokuraturą, wymusi odstępstwa od determinacji w reformie wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, prezentowanej w poprzedniej kadencji Sejmu. Twierdzenie, że prokuratura jest do tego nieprzygotowana, jest tyleż absurdalne, co zawinione – czy trzy lata zaniechań w przygotowaniu się do reformy mają być powodem jej odwrócenia?

Jacek Skała, prokurator z Krakowa

Niewypał przed startem

Lipcowa reforma jeszcze dobrze nie wystartowała, a już okazała się niewypałem. Spełniają się praktycznie wszystkie scenariusze, które kreśliliśmy w trakcie prac nad ustawą. Mamy zapaść na podstawowym odcinku funkcjonowania prokuratury, czyli oskarżaniu. Prokuratorzy próbują ratować sytuację, zwiększając liczbę wniosków o dobrowolne poddanie się karze. Przed nami dopiero zapaść związana z pochopnym zniesieniem trybu uproszczonego w postępowaniu sądowym. Zostaniemy zamknięci na sądowych sprawach o przysłowiową czapkę gruszek. Nie będzie czasu na prowadzenie śledztw, a to już otwarta droga do paraliżu. Aby nie pogłębiać zapaści, konieczne jest natychmiastowe cofnięcie reformy. O to zaapelowaliśmy jeszcze przed wyborami do władzy wykonawczej. Szkoda, że nie posłuchano postulatu prokuratorskiego związku zawodowego i nie wydłużono vacatio legis. Autorzy reformy wyszliby wówczas z twarzą, a nowy rząd mógłby dokonać niezbędnej korekty. Jesteśmy zbulwersowani ogromnymi kosztami, jakie przez nieudaną reformę poniosło państwo i obywatele.

Co zatem należy zrobić?

Niezbędna jest szybka selekcja przyjętych w lipcu rozwiązań i zniesienie tych niekorzystnych. Wśród nich samej formuły kontradyktoryjności. O wiele ważniejsza jest bowiem sprawiedliwość materialna oparta na zasadzie prawdy obiektywnej. Niezbędna jest rezygnacja z instytucji obrońcy na życzenie i koszt państwa oraz zniesienie podziału akt na zbiory i tezowania aktów oskarżenia. To właśnie obwarowanie skargi prokuratorskiej skomplikowanymi warunkami formalnymi jest jedną z głównych przyczyn paraliżu oskarżania. Przywrócić należy tryb uproszczony, ograniczając możliwość jego zmiany w zwyczajny na etapie sądowym. Jedną z nielicznych zmian zasługujących na zachowanie jest reformatoryjny model postępowania odwoławczego.

Krzysztof Hajdas, Komenda Główna Policji

Policja daje radę

–Pięć miesięcy stosowania przez policję nowych przepisów, to czas zbyt krótki na kompleksową ocenę wprowadzonych zmian. Z doświadczeń wynika, że ocena będzie możliwa przynajmniej po upływie roku. Można jednak wyciągnąć pierwsze wnioski. Dzięki dobremu przygotowaniu wdrożenie nowych przepisów, jak i ich realizacja przebiegają bez problemów. Było to możliwe za sprawą min. szkoleń, opracowaniu lub zmodyfikowaniu 58 wzorów druków i formularzy procesowych; przygotowaniu jednolitej publikacji z najważniejszymi aktami prawnymi; wprowadzeniu od stycznia 2015 r. Elektronicznego Rejestru Czynności Dochodzeniowo-Śledczych (ERCDŚ). Dzięki temu możliwe stało się uzyskanie pełnego i szybkiego dostępu do informacji o postępowaniach i realizowanych czynnościach oraz monitorowanie biegu terminów procesowych oraz stanu realizacji poszczególnych czynności. Nowe przepisy dały policji dużą samodzielność ale i pełną odpowiedzialność w zakresie prowadzonych postępowań. Nowela zdjęła z prokuratora obowiązek zatwierdzania wydawanych przez policję postanowień o odmowie wszczęcia bądź umorzeniu dochodzenia. Niektóre zmiany wpłynęły na przyśpieszenie i uproszczenie pracy funkcjonariuszy np. zmiana sposobu zakończenia postępowania w trybie tzw. ugody z prokuratorem, która pozwala na odstąpienie od sporządzenia aktu oskarżenia w sprawach, w których kierowany jest wniosek o skazanie oskarżonego bez przeprowadzenia rozprawy. Niektóre przepisy jednak powodują wiele czasochłonnych czynności związanych przede wszystkim z kopiowaniem bądź segregowaniem dokumentów. Jest to związane z koniecznością „anonimizowania" danych pokrzywdzonych i świadków występujących w postępowaniach oraz koniecznością selekcji materiałów sprawy i wykonywanie odrębnych załączników (zbiorów) akt. W nowych przepisach odstąpiono od zasady przekazywania do sądu całości materiałów zgromadzonych w postępowaniu.

Zbigniew Ćwiąkalski, profesor

Wszystko jest możliwe, tylko czy dobre?

Przy większości głosów w Sejmie wszystko jest możliwe, więc pewnie też wycofanie się z reformy, którą niedawno wprowadzano w życie. Pytanie tylko, czy to dobre rozwiązanie. Moim zdaniem nie. Dla mnie oznacza to wprost cofnięcie się do rozwiązań z czasów PRL. Nie widzę żadnego uzasadnienia takiej zmiany. Reforma została wprowadza po dwuletnim vacatio legis, a więc nie można mówić, że stało się to zbyt szybko i bez przygotowania. Poza tym przyjmowała rozwiązania anglosaskie, forsowane wcześniej przez obecnego ministra sprawiedliwości. Ich zaletą jest to, że sąd pozostaje sądem, a nie spełnia jednocześnie roli organów ścigania. Bo jeżeli prokuratura przygotuje zły czy wręcz słaby akt oskarżenia, to sąd musi ją wyręczać w oskarżaniu. Rozumiem, że uwolnienie sądu od innych czynności procesowych i pozostawienie jedynie w sferze orzekania nie wszystkim musi się podobać, bo nie dla wszystkich to jest wygodne rozwiązanie. Do 1 lipca, jeśli czegoś nie zrobił prokurator, musiał to potem nadrobić sąd. Po 1 lipca każdy odpowiada za swój kawałek. Zastanawiam się tylko, dlaczego rządzący z jednej strony ograniczają niezależność sądów, a z drugiej chcą im dać jeszcze większą władzę.

Jako czynnemu adwokatowi nie może podobać mi się i to, że po cofnięciu reformy strona oskarżona straci szansę na powoływanie własnych ekspertów, tzw. prywatnych opinii. Te są często jedyną szansą dla oskarżonego na udowodnienie swoich racji. Stanowią bowiem przeciwwagę dla opinii powoływanych przez prokuratorów. Często w wykonaniu najtańszych ekspertów i wątpliwej jakości.

Barbara Piwnik, SSO w Warszawie

Kaprys polityków bije w sędziów

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe