Przykład? Brytyjskie sądy za takie naruszenia uznają np. warunki bytowe w zakładach karnych czy długość trwania procesów.
– Jeśli więc rzeczywiście skazany wyrazi obawy o własne bezpieczeństwo, to hiszpański sąd będzie musiał sprawdzić, czy to bezpieczeństwo jest rzeczywiście zagrożone, zanim podejmie decyzję, czy wyda go w drodze ENA –tłumaczy adwokat. I dodaje, że to musi potrwać.
Wśród praktyków zajmujących się ENA przyjęło się, że procedura powinna trwać maksymalnie 90 dni. W takim przypadku jak Falenty wiadomo, że raczej nie uda się jej dotrzymać.
Z informacji, jakie napływają z Hiszpanii, wynika, że do czasu decyzji o uznaniu bądź nie ENA biznesmen pozostanie w areszcie. Czy to konieczne?
W zasadzie nie. Tymczasowe aresztowanie przy ENA nie jest obowiązkowe. Są inne, wolnościowe środki. Poszukiwany ENA musi jednak dawać gwarancję, że nie ucieknie i nie będzie się ukrywał. Ponieważ jednak z wiarygodnością Marka Falenty w tych sprawach jest na razie nie najlepiej, prawdopodobnie pozostanie w areszcie. Do tej pory (przed zatrzymaniem) stosował różnego rodzaju środki maskujące, nie używał elektroniki, utrudniał poszukiwania. W momencie zatrzymania był z kobietą, obywatelką Polski. To ona prawdopodobnie pomagała mu się ukrywać. Próbowała negocjować z policjantami, by nie zatrzymywali poszukiwanego. Falenta „wszedł na balustradę, a więc groził, że w momencie zatrzymania może popełnić samobójstwo. Dzięki negocjacjom zszedł z balustrady i został skutecznie zatrzymany" – informował Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
Falenta był poszukiwany w związku z nakazem doprowadzenia do aresztu śledczego. Miał się stawić w zakładzie karnym w celu odbycia 2,5-rocznej kary więzienia. Nie stawił się.